niedziela, 6 marca 2016

"Dawno, dawno temu i prawie naprawdę" Brigid Pasulka

Dwie rzeczy nie nastrajały mnie optymistycznie do lektury książki Pasulki. Pierwsza, to tytuł zajmujący w moim prywatnym rankingu pretensjonalności wysokie miejsce, ba, nawet ocierający się o strefę medalową. Druga, nie dający się przegapić banerek: "Nagroda Fundacji Hemingwaya za najlepszy debiut literacki roku w USA". Od jakiegoś czasu zauważam bowiem zadziwiającą korelację między wspieraniem tytułu podporą w postaci okładkowej wzmianki o nagrodzie jakiejś mało znanej instytucji, a jego, powiedzmy średnim, poziomem literackim. Z drugiej strony, jest reguła, może akurat trafię na wyjątek? Nie trafiłem. Do książki podchodziłem dwa razy. I choć moja opinia o niej, po tym jak dziewczęta z DKK namówiły mnie do dania "Dawno ..." drugiej szansy, zmieniła się na plus, to jednak dalej pozostaję w przekonaniu, że powieść Amerykanki polskiego pochodzenia jest co najwyżej poprawna i niczym tak naprawdę nie porywa. Argumenty? Prosz...

Przy pierwszym czytaniu książka nie przeszła testu 100 stron. Jakoś nie mogłem się wciągnąć w dwutorową narrację, a właściwie w ten tor, który operował retrospekcją. Prychałem przy tym podhalańskim realizmie magicznym lat trzydziestych XX wieku, przy tych bohaterach o mianach pretensjonalnych na miarę tytułu (Władysław Jagiełło, Anielica Hetmańska), przy tych generalizacjach w typie: "(...) wszyscy Polacy mają złote rączki (...)". Prychałem i wiedziałem dokąd to wszystko zmierza, bo przecież wojna była tuż. I rzeczywiście, historia miłości pewnego młodzieńca zwanego Gołębiem i rzeczonej Anielicy rozgrywa się na tle Historii. Jest zatem zły Niemiec i jeszcze gorszy Rusek, jest partyzantka i powojenne problemy z systemem, jest po prostu trochę tak, jakby autorka odhaczała kolejne ptaszki na liście rzeczy, które w takiej opowieści znaleźć się powinny. Zatem poprawnie, ale bez zachwytu. Sąsiadka twierdzi, że to dlatego, bo powieść debiutowała na rynku amerykańskim, więc nie mogło obyć się bez uproszczeń. Sądzę, że Sąsiadka może mieć rację.

Dużo lepiej w moich oczach wypada wątek współczesny, w którym potomkini wyżej wzmiankowanej pary układa sobie życie w Krakowie. Nie wiem czy sprawił to gród Kraka będący tłem wydarzeń czy może wspomnienie roku, który w nim spędziłem studiując i mieszkając kątem u rodziny, ale poczułem się w tej opowieści dobrze. I choć nie odwiedzałem Piwnicy czy Jaszczurów, spędzając czas w bardziej podrzędnych lokalach, to jednak fascynacja Beaty - Baby Jagi, stolicą Piastów udzieliła mi się i z chęcią snułem się wraz z nią znajomymi ulicami czy odwiedzałem znajome lokalizacje. Poza tym jakoś tak niepostrzeżenie porwał mnie dramat młodej dziewczyny, która szuka swojego miejsca w życiu. Nieśmiałej, ciągle na drugim planie, ciągle szukającej akceptacji i jakiegoś umocowania w kimś bliskim. Szukającej miłości na miarę tej przedwojennej.

"Dawno, dawno ...", to w moich oczach poprawnie napisana powieść obyczajowa. Jest w niej miejsce i na wielką miłość i na rodzinny dramat. Wątki ładnie się zazębiają, a tajemnice familijne zostają odkryte. Autorka odrobiła lekcję zarówno z historii Polski, jak i kreatywnego pisania i dało to efekt niezły, ale wg mnie daleki od honorowania tego debiutu nagrodą literacką. Nie chce mi się wierzyć, że jak Stany długie i szerokie nikt w 2010 roku nie napisał nic lepszego. Moje marudzenie nie zmienia jednak faktu, że dziewczynom książka spodobała się bardzo, a Kitek zarwał nawet dla niej noc.





26 komentarzy:

  1. Mnie się tytuł i okładka bardzo podobają, tylko... zanim zaczęłam czytać Twoją recenzję, myślałam, ze to książka dla dzieci :D No, nastolatek ostatecznie. W przypadku powieści dla dorosłych to rzeczywiście miejsce na podium się należy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie bym poczytał w ramach DKK jakąś pozycję dla dzieci czy młodzieży, ale jest spora ilość klubów młodzieżowych i nam, staruszkom, ciężko dostać takie książki :) A tytuł? Pewnie znajdą się czytelnicy, którym się spodoba, bo jest taki ... baśniowy? :P

      Usuń
  2. Hmm, a może byś tak kiedyś tupnął nogą i przestał się poddawać żeńskiej tyranii? Nic, tylko jakieś czytadła Ci wybierają. Coś krwawego może kiedyś albo o kosmosie, albo o strzelaninie? Albo chociaż jakieś non-fiction.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się nazywa eksploracja nowych dziedzin literatury :P Teraz mamy omawiać sajęsfiksje, ale po lekturze wyszło, że to SF to były tylko pozory i chodziło o to samo co zwykle :D

      Usuń
    2. Eksploracja, jasne :P Dziewczyny eksplorują, a Ty się męczysz?

      Usuń
    3. Z tą akurat, to się nie męczyłem. Chciałem zgłębić fenomen nocnego kitkowego czytania i wróciwszy do "Dawno ..." odkryłem, że choć szału nie ma, to jednak nie jest to takie złe jak wydawało mi się przy pierwszym podejściu. Ale Meyer pierdyknąłem bez żalu i to po jakiś 300 stronach, żeby tym razem nie było, że się nie starałem :P

      Usuń
    4. Ten wasz klub to wymaga głębokiej reformy programowej chyba :D Meyer? No weź.

      Usuń
    5. Ludzie wyzwania podejmują, żeby czytać rzeczy, po które normalnie by nie sięgnęli. Ja od tego mam DKK :P
      PS. Ale zgodnie z sugestią następna pozycja będzie miała cięższy kaliber. Choć też dużo pisano o jej miałkości i takich tam :D

      Usuń
    6. Żeby rzucić Meyer w kąt, nie trzeba DKK :P Ani wyzwań. Już jestem ciekawy, co tam nowego wymyśliliście.

      Usuń
    7. Przyznam, że zaciekawiły mnie głosy, które stawiały "Intruza" na zupełnie innej półce niż cykl wampirzy. I sprawdziło się przysłowie o ciekawości :P A następny w kolejce jest "Azyl", chyba że dziewczyny się uprą na coś lżejszego :P

      Usuń
    8. O, literatura faktu, dobry kierunek :) Nie daj się przekonać do niczego lżejszego, bo znowu będziesz płakał.

      Usuń
    9. Sęk w tym, że ten bestseller NYT też ponoć niepozbawiony jest wad :)

      Usuń
    10. Tym lepiej, będzie o czym rozmawiać.

      Usuń
    11. Dementi Wczoraj dostałem ochrzan od Pań. Poniekąd słuszny, bo to jednak ja wybieram pozycje do dyskusji :P Zatem nie ma dyktatu, a ja, z pewnością podświadomie, celuję w literaturę, która może się podobać większości klubowiczów :)

      Usuń
    12. Wybierz raz coś, co ma szansę Tobie się spodobać :D

      Usuń
    13. Ale, uwierz albo nie, ja naprawdę byłem ciekaw tej Meyer, bo wieść gminna niosła, że to nie taka kicha jak wampiry, a coś znacznie lepszego sortu :P Zapamiętać - nie ufaj wieści gminnej :)

      Usuń
    14. Miałem to samo napisać o walorach wieści gminnej :) Tu się własnego rozsądku i intuicji słucha, a nie pogłosek :P

      Usuń
    15. Z kiszką też czasem trzeba poobcować, żeby potem docenić arcydzieła :P

      Usuń
    16. Ale w proporcji jedna kiszka na dwa arcydzieła :)

      Usuń
  3. Tuż po premierze, książka Bridget Pasulki wylądowała pod choinką jako prezent ode mnie dla mamy. I nie był to najlepszy pomysł. Mama książki nie skończyła, mimo dobrych chęci, a i ja się poddałam (chociaż wtedy rzadko kiedy się poddawałam, przynajmniej jeśli chodzi o książki ;-) ). Co nie zagrało - zupełnie już nie pamiętam. W każdym razie, tytuł na plus ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie pamiętasz, bo chętnie bym się dowiedział czy zazgrzytało Wam to samo co mnie. Ja obstawiam fakt, że początek jest z deczka udziwniony, a dopiero później narracja (szczególnie w części współczesnej), powraca w zwykłe ramy. I na tej początkowej bajkowości niektórzy mogą się wyłożyć :P
      Tytuł na plus w sensie marketingowym, czy jakimś innym? :)

      Usuń
    2. Bardzo możliwe, że o to właśnie chodziło, znając moją niechęć do udziwnień wszelakich, a książkowych przede wszystkim. Za szybko z lektury zrezygnowałam, żeby ją teraz pamiętać, niestety.
      W sensie marketingowym na plus, oczywiście. Chwytliwy dość i "poetycki" ;-) Ja się w każdym razie złapałam. Podobnie jak zawsze daję się nabrać na obrazek pt. "Obcokrajowiec w X" (tutaj wstaw dowolne polskie miasto), więc ten wątek polski w biografii Pasulki mnie zafrapował.

      Usuń
    3. Czyli, nie sądź książki nie tylko po okładce, ale i po tytule :) A autorka chyba ma ciągotki do tych poetyckich, bo kolejna jej powieść to "The Sun and Other Stars" :P

      Usuń
  4. Bazylu, sorry za prywatę, ale nie mam innego kontaktu. Chciałem zapytać, czy dostałeś mojego maila?
    woy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Woyu, przejrzałem wszystkie trzy konta i wiadomości od Ciebie brak :( Ślij na bazyl3[at]go2.pl :)

      Usuń
    2. Właśnie na to konto wysłałem :( Sprawdzałeś w spamie? Wysyłam jeszcze raz.

      Usuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."