Ucząc bawić, bawiąc uczyć, czyli z wizytą na zamku w Pieskowej Skale. Wchodzimy do kolejnej sali, w której na lewo od przejścia wisi sporych gabarytów obraz. Starszy szturcha mnie w boczek i konspiracyjnym szeptem oznajmia:
- Tato, zobacz! Adam i Ewa.
Spoglądam, no rzeczywiście, jest jak mówi. Cały dumny pytam:
- Poznałeś po jabłku?
Zdziwione spojrzenie i błyskawiczna odpowiedź:
- Nie! Po tym, że są nadzy!
Stoimy przed wystawką z chińską porcelaną. Kolory olśniewają, kunszt dekoracji zachwyca. Cały w ekscytacji tłumaczę Starszemu, że teraz to chłam i tandeta, a drzewiej..., zresztą sam przeca widzi. Starszy obrzucił spojrzeniem, pokiwał ze zrozumieniem głową i oznajmił:
- Ale to przecież też made in China?
My dzisiaj czytaliśmy, tzn, Młodszy czytał, mit o Dedalu i Ikarze. Ma na jutro opowiadać, więc w ramach zaciekawienia dziecka, pogooglowaliśmy i oglądaliśmy obrazy. No i co najbardziej zainteresowało młodego? Klasyfikował dzieła pod kątem posiadania przez bohaterów bielizny...
OdpowiedzUsuńZa to ja zachwyciłam się rzeźbą:http://www.rzezba-oronsko.pl/index.php?kolekcja_crp,38,69,frycz_wladyslaw#prettyPhoto[gal]/1/
:D
UsuńJa pozostaję w zachwycie po wnikliwym obejrzeniu sobie drewnianych mebli. Maestria wykonania, intarsje, piękno szlachetnych gatunków drewna w kontrze do wspomnienia ostatniej wizyty w sklepie meblowym. Sama rozumiesz :)
Oj, rozumiem :)
UsuńUkazała się jakaś książka o golasach w sztuce, może sobie poczytajcie, żeby jeszcze sprawniej rozpoznawać postacie na obrazach :)
OdpowiedzUsuńMało to golizny dookoła, żeby jeszcze książki na jej temat czytać :P
UsuńAle to książka o artystycznej goliźnie, a nie jakiejś tam ordynarnej :P
UsuńZnaczy te całe Rubensy i inne Wenusy z piany? No nie wiem, nie wiem :P
UsuńPrzede wszystkim Adamy i Ewy :D
UsuńMonotematyczna strasznie. Żeby choć bachanalia jakoweś? Nic? :P
UsuńMałoletnim bachanalia? No wiesz :P
UsuńTrzeba się powoli przyzwyczajać do życia na polskiej wsi :P
UsuńBachanalia z winem Leśny dzban po 3,50? Chyba że podrożało? :D
UsuńTo musowo jakowyś AOC :P U nas królowało Jabłuszko sandomierskie. Niestety od jakiegoś momentu mojego żywota przestałem być na bieżąco z cenami :P
UsuńTakie wina zawsze występowały w odmianach lokalnych :D
UsuńŻe się wtrącę: na Pomorzu Zachodnim nijak sobie odmian lokalnych nie przypominam. Ot, Wisienka i Malinka, z dawien dawna piastowskie:P
UsuńBo Wy za krótko przy Macierzy, tradycje winiarskie się u Was nie wykształciły :P
UsuńHm, jak na moje oko i wiedzę historyczną, to raczej u nas powinny dojrzewać na potęgę winne grona. Mogą być wina reńskie, mogły i oderskie. Jak nic za wcześnie odłączono nas od Heimatu:P
UsuńZdecydowanie, teraz zdani jesteście na importy z Polski Centralnej :D
UsuńI na pewno te wisienki i malinki nie były jakieś? Skoro jabłuszko było sandomierskie :)
UsuńOwszem, były. Śmierdzące.
UsuńJak śmierdzące, to na pewno nie z Polski Centralnej. Tu szumią bory sosnowe, kwitnie rumianek i piołun, a skowronki perliście śpiewają na błękitnym nieboskłonie.
UsuńDech mi zaparło z wrażenia. A nie, nie z wrażenia. To przez smog, wypluwany przez te skowronki z każdym otwarciem ich dziobków.
UsuńPrzecież smog nie istnieje, no doprawdy nie szkaluj skowroneczków! Do Was zawiewa zza granicy.
UsuńCzasy się zmieniły, to i człowiek truje się czym innym. Wy smogiem, ja piwami rzemieślniczymi i tak się to kręci :P
UsuńNapisałabym, że tylko Adam i Ewa wciąż goluteńcy, ale obawiam się, że za chwilę może się to zmienić. Dobre wzorce już są:P
UsuńDrugie BARDZO trafne :)
OdpowiedzUsuńMoje starsze dziecko ma talent do złotych myśli :)
UsuńLubię ogromnie te twoje (nie) kontrolowane rozmowy :)
OdpowiedzUsuńWiem, że cieszą się powodzeniem, ale żadna w tym moja zasługa :)
Usuń