niedziela, 23 stycznia 2022

Co dalej?


To już kolejny weekend, w czasie którego siadłszy do klawiatury i popatrzywszy na biel formularza, miałem zamiar się poddać. Bo ...

Bo z pisaniem nie jest jak z jazdą na rowerze. Zapomina się. Gubi się swoją specyficzną frazę i mimo jakichś kilku niemrawych wprawek nie potrafi do niej wrócić.

Bo w głowie lęgnie się myśl: "po co?". Przecież tyle dobra w internetach. Piszą ludzie wyrobieni, z doświadczeniem w branży "literackiej", często wsparci kierunkowym wykształceniem. Piszą piękne, wnikliwe teksty, bez popadania w osobiste dygresje i wodolejstwo wierszówkowe.

Bo gdzieś podświadomie rośnie obawa braku feedbacku, który w tej mojej pisaninie miał niebagatelne znaczenie, mimo wmawiania sobie, że przecież sobie, a muzom i że to tylko taka przypominajka o tym co się przeczytało. Choć to oczywiście też.

Z drugiej strony tak cholernie brakuje mi oczekiwania na komentarze. Rozmów o wszystkim i niczym. Blogowania. 

Zaryzykuję.

33 komentarze:

  1. Kiedyś to ja nie wytrzymię i mi klawiatura skoczy, kokieteryjny Bazylu spragniony feedbacku. Chcesz mieć feedback, to pisz, mogą być i sprawozdania z ganiania po lesie, bo zawsze Ci się coś przytrafia i jest atrakcja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już chyba nie jest faza kokieterii, tylko rzeczywisty problem jakiejś zapadki w głowie. Nie potrafię się zebrać, nie potrafię z niczym wystartować. Nawet po lesie już nie ganiam.
      Wczoraj zwarłem poślady i przywróciłem do życia zezłomowany w schowku pod schodami sprzęt grający. Po 16 latach kupione w prezencie ślubnym głośniki ożyły i coś zagrały we współpracy z uszkodzonym ampli. Kosztowało mnie to parę godzin walki z kablami, ale warto było. Podobnie chciałbym małymi krokami uruchamiać inne rzeczy, które kiedyś dawały mi w cholerę frajdy.

      Usuń
    2. To ja mam podobnie, masz we mnie kibica i wsparcie. Mogę skandować "Ba-zyl, Ba-zyl!", jeśli to coś da :)

      Usuń
    3. Niewiele. Próbowałem już takiego autoskandowania w głowie, ale wszystko krew w piach. Niemniej jednak dzięki za wsparcie. Przyda się, gdy krokami japońskiej gejszy będę próbował się zbliżyć do założonych celów :) Na wieczór planuję pierwszy akapit w miarę merytorycznego tekstu :)

      Usuń
    4. Pamiętaj, że nie musi być bardzo merytoryczny :) Ja tam wrzuciłem w czwartek cytata, bo mi ręce opadały na myśl o napisaniu czegoś swojego.

      Usuń
    5. Myślałem dopychać zdjęciami, ale jest przeszkoda. Trzeba umieć je robić :P

      Usuń
    6. O no proszę Cię, las zawsze ładnie wychodzi :)

      Usuń
    7. I równie szybko się nudzi :P

      Usuń
    8. Jak to "wtedy"? Ja się martwię cały czas :P

      Usuń
    9. Od zmartwień to się człowiek tylko głodny robi.

      Usuń
  2. Oj chłopcy, chłopcy jak ja was doskonale rozumiem. Dziś cały dzień usiłuję napisać parę słów, po czym dochodzę do wniosku, że może uda się jeśli okraszę cytatami, ale i to marnie mi idzie. Czytając swoje stare teksty zazdroszczę sama sobie tamtego zapału i lżejszego pióra (nawet, jeśli trąciło to grafomanią). Tak więc trzymam kciuki i dołączam do Piotra - Ba-zyl! Ba-zyl! Ba-zyl!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy akurat pora roku coś zmieni. To chyba raczej kwestia braku tego zapału, o którym pisze guciamal, tej świeżości i chciejstwa :) Ja wybieram rzeczy niewymagające wysiłku. TV albo smyranie po ekraniku. Napisać, pobiec, to już mozół. Do tej pory nawet nie próbowałem podjąć rękawicy z tym pierwszym, a i drugie zdycha :(

      Usuń
  3. Jak ja Cię rozumiem.:-) Próbuję się rozgrzać, ale strasznie niemrawo idzie. Ale ważne, że zacząłeś. A potem, wg filozofii Kaizen, dokładaj codziennie po jednym słowie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy tam kilometrze (choć przy obecnej formie, to metrze raczej). Niby tak, ale jak już wspomniałem ja się trudu lękam. Obawiam się, że na chwilę obecną, tak metaforycznie, byłbym koszmarem rehabilitanta. To znaczy wiem jak ważne są małe kroczki, na ciężkiej drodze do tego żeby było dobrze, ale nie mam w sobie pokładów mocy, żeby je wykonać.
      Jak widać jednak zbieram się w sobie :)

      Usuń
  4. Dołączam do skandowania :-) I czekam na Twoje teksty. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się nie zawieść pokładanego we mnie zaufania :) Miło widzieć znajome avatary :D

      Usuń
  5. Pisz.
    Na więcej zachęty mnie nie stać, bo napisałaby zbyt wiele o sobie, a tego nie znoszę. Pozostawiam więc słowo w trybie rozkazującym.

    pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę będę się starał. Po prostu szkoda mi, że tyle fajnych myśli poszłoooo. No i motto ciągle mi przypomina, że nie matura ... zrobi z ciebie blogera :D

      Usuń
    2. Nie staraj się, tylko po prostu pisz. "Postaraj się wstać z krzesła" - albo wstajesz, albo nie. Dwa wyjścia :)

      pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    3. Ze światka biegowego jest jeszcze: Najtrudniej założyć buty. Kiedyś się z tego śmiałem, ale przekonałem się, że to święta prawda. Jak już wyjdę przed dom, to mi się zaczyna chcieć :P

      Usuń
  6. To ja się przyczepię zamiast zachęcać: gdzie ten tekst obiecany???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mogłem siedzieć cicho pod kamyczkiem. Robi się :) Może nawet w tym tygodniu się zrobi :)

      Usuń
  7. U mnie działają notatki. Mam ogromny plik, w którym mam czasem tytuł, czasem akapit czy zdanie, czasem robię jakąś listę. Oraz przyzwyczaiłam się do braku feedbacku, cieszę się, że robię coś dla siebie, co za rok-dwa-dziesięć pokaże mi, gdzie w życiu byłam. A że robię coś gorzej niż inni? No trudno.

    Rzeczy wydane są lepsze od rzeczy niezrobionych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dochodzę do wniosku, że to niezły pomysł i trzeba by zakupić taki policyjny kapownik. Tylko problem w tym, że ja najwięcej fajnych rzeczy wymyślałem biegając albo tuż przed zaśnięciem, a wtedy ciężko o chęć notowania :) No i może faktycznie nie zamykać się tylko w książkowym getcie i pójść trochę w stronę lapidarium. W końcu z pamięcią coraz gorzej. Zobaczymy. Dzięki za wizytę :)

      Usuń
  8. Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.;) Czekam na tekst o książce.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tylko nie szampana! Co prawda tylko raz w życiu próbowałem prawdziwego, ale nie zmienia to mojego nastawienia do tego trunku :) Ale dobre kraftowe piwo albo jakaś smaczna ruda na myszach, psze bardzo.
      Robi się. Pół już jest :D

      Usuń
  9. Szkoda że nie było tego wpisu przed Świętami, wiedziałabym co kupić Najmłodszemu w Rodzinie �� Ale Pan Lis to się chyba na kazda okazję będzie nadawał?
    Ach i dzięki wielkie za wzmiankę, choć moje pocieszajki w porównaniu z Twoimi wydają się,cóż, smętne��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pan Lis jak najbardziej, ale i ratowanie świąt sprawdzi się nie tylko w okresie zimowym. Nie wiem ile lat ma Najmłodszy, ale ostrzegam, że w "Trzeba ..." są spoilery na temat ŚM, jeśli wiesz co mam na myśli :P

      Usuń
  10. Fajnie, że takie odkurzone. Kibicuję, trzymam kciuki, sekunduję, wspieram i tak dalej,no wiesz.
    Co do tego "Piszą ludzie wyrobieni, z doświadczeniem w branży "literackiej", często wsparci kierunkowym wykształceniem. Piszą piękne, wnikliwe teksty, bez popadania w osobiste dygresje i wodolejstwo wierszówkowe" - no proszę, co z tego? Niech piszą.

    W ogóle to pisanie recenzji to pic na wodę fotomontaż, czytałam ostatnio wątek na grupie Polska Fantastyka (masochizm czysty, nie wiem, dlaczego to sobie robię) dotyczący recenzji. Wnioski: nikt nie umie pisać recenzji, piszą za kasę same pozytywne, nie czytają książki i piszą byle co, zrzynają od siebie, nikt tego nie czyta, piszą za kasę negatywne, to w ogóle nie można nazwać recenzją, bo brak głębi, i tak dalej i tak dalej.
    Czysty szlam. Przygnębiona machnęłam recenzję "Pewnego lata", ale byłam tak przybita, że nawet zdjęcia ze środka nie zrobiłam. Ech.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miało być bardziej na wypasie, z nowym szablonem i w ogóle, ale uznałem, że "zielone, a skromne" też będzie OK. Pousuwałem za to prawie wszystkie linki, bo ze smutkiem stwierdziłem, że 90% z nich prowadzi donikąd :(
      O to, że nie piszę recenzji, a megasubiektywne wrażenia z lektury, to już naprawdę nie chce mi się kruszyć kopii. Z kilku miejsc poświęconych rozmowom o książkach zrezygnowałem właśnie przez te dyskusje, o których piszesz. Ze swojego podwórza wygonić się nie dam :D

      Usuń
  11. Ja też wypadłem z rytmu, a bardzo chciałbym weń wpaść z powrotem. Póki co: BA-ZYL! BA-ZYL!

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."