wtorek, 25 stycznia 2022

"Trzeba ratować święta!" Benjamin Renner

 

Różne są sposoby na poprawienie sobie humoru. Jedni przełamują chandrę za pomocą 50 gramów czegoś mocniejszego (sam posiadam w spiżarni Matkę Pocieszycielkę na trudne chwile), inni focha na świat niwelują waleniem w worek treningowy albo dziesięcioma ostrymi kilometrami daleko poza sferą komfortu. Co kto lubi. My czytelnicy lubimy sobie na takie okazje sięgnąć do sprawdzonych, rozweselających tytułów. Jak to ładnie nazwała w swoim wpisie Buksy - pocieszajek. I znów. Jedni wciągną wtedy nosem dwa Pratchetty pod rząd, inni "starą" Chmielewską, a jeszcze inni dwie historie z Dekamerona. Bo...? Właśnie. Co kto lubi.

Swój, niewielki w sumie, katalog słowa pisanego, które przyprawia mnie o pozytywne wibracje, poszerzyłem ostatnio o komiks. Tak, tak, wiem, że tymi słowami rozpętałbym kiedyś dyskusję czy komiks to słowo pisane czy też raczej obrazki ze szczątkowym tekstem. Rozpętałbym... kiedyś... Ale ja nie o tym.

Benjamin Renner jakiś czas temu wprawił mnie w zachwyt swoim "Wielkim złym lisem" i to był jeden z tych niewielu momentów, w których prawdziwie żałowałem, że mi się nie chce pisać. "Wielki ..." też jest w ww. katalogu i mam nadzieję, że doczeka się osobnego, entuzjastycznego wpisu na jaki zasługuje. Cholera! Do brzegu!

"Trzeba ratować święta!", to jak sam tytuł wskazuje historia stricte bożonarodzeniowa. Bohaterami są postaci znane już czytelnikom "Lisa", czyli neuronienormatywni: kaczka i królik, matkujący im prosiak oraz wyczilowany na maksa pies - strażnik podwórza. Dość powiedzieć, że wskutek pewnego wypadku w powiązaniu z delikatną indolencją umysłową głównych bohaterów, którą ci ostatni popierają za to tonami animuszu i wywalonych w kosmos pomysłów, dochodzi do sytuacji, w której nasi, nie bójmy się tych słów, słodcy wariaci, muszą zastąpić Świętego Mikołaja. A kto wie jakie zadania stoją przed panem biskupem od sań i reniferów, ten zdaje sobie sprawę, że dźwignąć taaaaaką odpowiedzialność nie jest łatwo. Ale kaczka z królikiem są zwierzakami, które w swych poczynaniach kierują się maksymą ślepego konia od Wielkiej Pardubickiej - nie widzą przeszkód. Żadnych!

Renner jest mistrzem oddawania stanów ducha swoich bohaterów kilkoma na pozór niedbałymi kreskami. Kiedy prosiak się złości, wiemy że jest wściekły level maks. Kiedy łasperdaki mają wielki zaciesz z nowo wymyślonej, absurdalnej akcji, to radość bijąca od nich z kadru jest nie do przegapienia. Potęga prostoty rysunku mistrza Benjamina wielką jest i basta. I nie dajcie się nabrać na małą ilość koloru i sporo bieli na każdej ze stron. W tych dość nietypowych, małych kadrach jest dokładnie to, co ma być, żeby historia mogła toczyć się w swoim szybkim, zwariowanym rytmie.

Re-we-la-cy-jny poprawiacz nastroju. Z jednej strony mamy naładowaną żartami sytuacyjnymi opowieść, która swym humorem przemawia wprost do młodszego odbiorcy. Z drugiej, starszy czytelnik, zwłaszcza rodzic, łapie odniesienia do stosunków panujących w rodzinie (prosiak jako matka kwoka, pies - ojciec, siła spokoju i w końcu nadaktywne, nabuzowane pomysłami nie z tej ziemi dzieciaki: królik i kaczka). Dla każdego coś miłego. I dlatego pewnie czytany już czterokrotnie przeze mnie i co najmniej dwa razy kartkowany z Młodszym w poszukiwaniu ulubionych "klatek" i celem wyławiania tekstów do zaanektowania ("- Problem z prosiakiem?!", "- HAU! HAU! HAU!" czy "- A prosiak? Prosiak wam niepotrzebny! - Ano ... Rzeczywiście").

BOMBA!!!

27 komentarzy:

  1. Co za słowność. Miał być wpis i jest :) Szkoda, że lokalna biblioteka nie miewa takich wyrafinowanych komiksów, bo nawet bym poczytał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co dzisiaj z tymi komentarzami na blogspocie!! Znów nie skopiowałem przed publikacją i klepię drugi raz :(
      Nie znam co prawda poczucia humoru Waszych dziewczyn, ale moim zdaniem warto zainwestować. W Lisa zresztą też (choćby dla cudnego kadru z tekstem: "Księżna pani coś dzisiaj nierada!").
      Moja WBP pięknie wystartowała ze sporą ofertą komiksową, ale to chyba była kwestia jakiegoś grantu konkretnie na ten cel, bo po pierwszym, dużym zakupie, nie widzę, żeby na półkach pojawiło się coś nowego. A szkoda, bo rynek wydawniczy oferuje prawdziwe komiksowe perełki.

      Usuń
    2. Ostatnio najbardziej żywiołową radość budzą żarty w RuPaul Drag Race, o tematyce raczej swobodnej :P Jeśli będę inwestował, to bardziej z myślą o sobie.

      Usuń
    3. Co prawda drag queen to nie moje klimaty (choć Bodo jako Mae West pamiętam dobrze), ale z ciekawości zerknę okiem.

      Usuń
    4. Ja się dobrze bawię, ale lubię żarty o pierdzeniu i tyłkach.

      Usuń
    5. "Trzeba ...", to sporo slapstickowych zagrań, ale w połączeniu z naprawdę inteligentnym humorem daje to w moich oczach świetny efekt. Rozumiem, że nie tylko na tym się show RuPaul (RuPaula/RuPauli?) opiera? :D

      Usuń
    6. Nie tylko, moje dziewczyny śledzą kreacje i fryzury :) Oraz dramy, masy dram.

      Usuń
    7. Jeden odcineczek nie powinien mi zaszkodzić. A komiksy mogę Ci podrzucić pocztą. Ewentualnie, jak się w końcu zdecyduję eksplorować ten Wasz park :P

      Usuń
    8. Wrzuć sobie, najlepiej od 6 sezonu, bo wcześniej słabo. Podrzuć, jak dotrzesz do puszczy :)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Jeżeli nie trafiłem w gusta, to mogę odkupić. Będę miał na prezent :)
      PS. Swoją drogą jak mi teraz ciąży odpowiedzialność :P

      Usuń
    2. Raczej sobie zapisz kreseczkę na influencerskiej karteczce!

      Usuń
    3. A wiesz, że właśnie miałem pisać, że co jak co, ale influencerka, to nie dla mnie, bo zeżarły by mnie wyrzuty sumienia, że komuś wcisnąłem bubla. Choćby mi się akurat ten bubel podobał :)

      Usuń
  3. Trzymam kciuki, aby ten wpis był zapowiedzią dłuższego dystansu, a nie li tylko krótkiego sprintu. Nie zaiskrzyło między mną a komiksem, może dlatego, że nie wiem, czy kiedykolwiek trzymałam w ręku chociażby, ale bardzo mi się spodobało sformułowanie są zwierzakami, które w swych poczynaniach kierują się maksymą ślepego konia od Wielkiej Pardubickiej - nie widzą przeszkód. Żadnych! Oj takich ślepych koni ci u nas dostatek. Trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak jest teraz, ale moje dzieciństwo też opierało się na tej zasadzie :) Anglojęzyczni mają taki fajny zwrot, który mi tu bardzo pasuje i może uda mi się go poprawnie przytoczyć - sky is the limit.

      Usuń
  4. Wciągam na ten komiks na listę książek do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już wyżej ubolewaliśmy, że komiksy traktuje się przy bibliotecznych zakupach po macoszemu, więc jak się nie ma znajomego z komiksową pasją, to ciężko pozyskać "na próbę" :( Ja zaryzykowałem zakup i absolutnie nie żałuję :)

      Usuń
    2. Mam to szczęście, że biblioteka, z której korzystam ma spory zbiór komiksów i miły zwyczaj robienia zakupów na prośby czytelników, oczywiście w miarę możliwości. Właśnie sprawdziłam i "Wielki zły lis" stoi na półce, więc od niego zacznę, ale "Trzeba ratować święta" też będę miała na uwadze. :)

      Usuń
    3. Pozazdrościć takiej biblioteki :) Miłej lektury.

      Usuń
  5. Jeśli ktoś nie miał styczności z tym autorem, to polecam zacząć od "Trzeba...", a potem "Wielki zły lis". U mnie było odwrotnie i oczekiwania po lisie miałam DUŻE. No i prosiak nie doskoczył, nic nie poradzę, nie będzie to mój najulubieńszy komiks, o nie. A WZL to najnajnajnajnajulubieńszy, do serca przygarnę i spać z nim mogę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wartościuję, bo obydwa bawią mnie na mniej więcej tym samym poziomie i równie często wracają do moich rąk. Z drugiej strony doskonale rozumiem dlaczego ZWL jest bliższy matczynemu serduszku :D
      A jak wielką moc ma ZWL niech świadczy fakt, że pożyczenie go Sąsiadce zakończyło się pojawieniem drugiego egzemplarza w okolicy :P

      Usuń
    2. Qrczę, tak się przyzwyczaiłem używać skrótowca Zacofanego w Lekturze, że i Wielki Zły Lis został ZWLem :D

      Usuń
    3. Tak się właśnie o świcie zastanawiałem, jakie to ja mam zasługi :)

      Usuń
    4. Listy Twoich zasług nie śmiałbym ograniczać skromnym polem komentarza :P

      Usuń
    5. Matczyne serduszko, jakże trafnie to ująłeś! :D

      Usuń
  6. To mówisz, że warto... (popada w głebokie zamyślenie)


    (...albo nie takie głębokie, w końcu ma dwa Pompony w najbliższej okolicy!)

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."