"Trylogia złodziejska" Sergiusz Piasecki
Rzadko
wracam do książek przeczytanych, szczególnie jeśli idzie o
książki, którymi zachłystywałem się w młodości. Boję się
bowiem, że szczenięcy zachwyt nieopierzonego młokosa, może nie
wytrzymać konfrontacji z surowym okiem przedwcześnie stetryczałego cynika. Ale ciągnie wilka do lasu, a że ja słaby charakter jestem,
to czasem temu ciągnięciu ulegam. I tym oto sposobem po raz kolejny
przeczytałem “Trylogię złodziejską” Sergiusza Piaseckiego.
Człowieka, którego biografia sama w sobie jest tematem na osobną
książkę, ba, niezły film sensacyjny (tak, tak, wiem o
“Przemytnikach”), ale... niestety, ta wieloznaczna, acz cholernie
interesująca postać ciągle pozostaje zapomniana. A szkoda.
Jeśli
chcecie odetchnąć od dwudziestolecia międzywojennego w wersji
luksusowej, czyli od tych wszystkich publikacji, których w ostatnim
czasie namnożyło się sporo, a które przybliżają nam życie
ludzi z ówczesnego świecznika i dla odmiany zobaczyć jak żyło
się ludziom z marginesu, zapraszam do lektury “Jabłuszka”,
“Spojrzę ja w okno” i “Nikt nie da nam zbawienia”. Jeśli
wybaczycie Autorowi pewną toporność stylu i określone
zapatrywania na pewne sprawy (np. relacje damsko - męskie), czeka
Was niezwykła podróż po zaułkach Mińska (jeszcze wówczas
zwanego Litewskim), który pod koniec drugiej dekady XX wieku
przechodzi z rąk do rąk (Niemcy, bolszewicy, Polacy) i który jest
przystanią dla szemranego towarzystwa pochodzącego z różnych
stron świata. “Trylogia …” bowiem, to historia Olka Barana,
blatnego, złodzieja, a jednocześnie człowieka honoru i
ludzi, którzy w taki czy inny sposób są z jego osobą związani.
To opowieść o uczciwych przestępcach (jakkolwiek śmiesznie brzmi
ten oksymoron) i nieuczciwych “zwykłych” ludziach, których
Piasecki nazywa “mechanicznie uczciwymi”. To pełna pasji i uczuć
sensacyjna gawęda o tym jak potrafi skrzywdzić los i jak podli
potrafią być ludzie. To …
W
tej książce jest wszystko co być powinno. Jest miłość i
nienawiść. Jest gdzieś w tle wielka historia i są indywidualne
losy zwykłych ludzi. Bawią szczegółowe opisy nieprawdopodobnych
przekrętów i widowiskowych kradzieży. Złości robaczywość
ludzkich serc, chciwość, chamstwo i egoizm. I choćbym tak pisał
jeszcze długo, nie wymienię wszystkiego co mnie do tej książki
przyciągnęło i nie pozwoliło odejść, aż do przewrócenia
ostatniej strony, ostatniego tomu.
Jeśli
chcecie posłuchać jak blatni kiwają hintów i jak bez mała
potokami wywożą blit spod nosa frajerom i moserom (jak jest glik), a potem jak
opchną szmokty, o ich szaleństwach w truszczobach, gdzie i hamira, i
szyksy, to czytajcie. Żeby nie było zbyt kolorowo przeczytacie też
o szocherach, mortusie i pobycie w kiczu. Uważam, że to świetne
uzupełnienie do "Szemranego towarzystwa niegdysiejszej Warszawy" Stanisława Milewskiego jako ożywienie nieco
encyklopedycznej wiedzy zawartej w tej publikacji. Polecam!
Tego nie było w mojej bibliotece i się nie załapałem:( Też jestem cyniczny, stetryczały może mniej, i pewnie by mi się podobało, jak Zapiski oficera i Wielka Niedźwiedzica:)
OdpowiedzUsuńZWL Pewnie tak. Można Piaseckiemu zarzucić momentami górnolotność i patos, a momentami prymitywizm, ale należy pamiętać kiedy i gdzie zaczął facet pisać. Jeśli odrzucimy uprzedzenia, to "Trylogia ..." da sporo satysfakcji. Aczkolwiek jest to proza dość soczysta, żeby nie powiedzieć (i zaszufladkować, a szkoda by było), męska :)
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie Pan, nie czytałam nigdy tej trylogii, a uwielbiam dwudziestolecie i jego klimat. W podobny sposób, o jakim Pan pisze, przedstawił je też Grzesiuk w książce "Boso, ale w ostrogach", choć tam jest już właściwie schyłek epoki i wojna.
Jeśli miałby Pan ochotę powspominać bajki z czasów PRLu, to zapraszam na mój blog książkowy - www.wilddzik.blogspot.com
Pozdrawiam
Nie słyszałam o niej i szczerze mówiąc niezbyt mnie do niej ciągnie. Nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńBazyl, to, że zazwyczaj czytam powieści o pensjonarkach, nie oznacza, że ulęknę się Piaseckiego:P Jego styl znam, niegdyś mi się podobał. A że proza soczysta, to tym lepiej:D
OdpowiedzUsuńCholerny blogger zeżarł odpowiedzi :(
OdpowiedzUsuńwilddzik Jeszcze jeden "Pan" i pora umierać. Bazyl jestem, nie pan. Grzesiuka znam i też planuję powtórkę, bo wart jest przypomnienia. A na bloga zajrzę :)
Miravelle Takie stare grzyby jak ja mówią na coś takiego - luka pokoleniowa :P
ZWL Pensjonarki? Ja myślałem o poznaniu "Mary Poppins", bo nie czytałem. A styl Piaseckiego jest tylko czasem zbyt egzaltowany, da się znieść. Gwarą nie należy się przejmować, bo słowniczek na końcu jest, a i autor nie przesadza, więc da się wszystko wysnuć z kontekstu :)
Bazylu, Mary Poppins mogłaby mieć u Ciebie niejakie szanse, zgryźliwa z niej kobitka i ma cięty język:) Kminą u Piaseckiego zupełnie się nie martwię, słownik grypsery zaposiadam:)
OdpowiedzUsuńNie, nie Bazylu, jeszcze nie umieraj - ja po prostu zwyczaje dwudziestolecia kontynuuję ;-))) Ale skoro wolisz bardziej bezpośrednią formę, uznajmy, że wypiliśmy właśnie wirtualnego brudzia :-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwilddzik Brudzia! Zawsze! :)
OdpowiedzUsuńA ja nie znam żadnego z tych utworów i chyba czas spłonąc rumieńcem wstydu. Plan na 3 stycznia? Do biblioteki marsz.
OdpowiedzUsuńShe Łe tam! Jakbym chciał płonąć rumieńcem z każdym tytułem, którego nie znam, to bym mógł zasilić Hutę Sędzimira.
OdpowiedzUsuńKochanek wielkiej niedzźwiedzicy i trylogia złodziejska Piaseckiego to najlepsze książki jakie w życiu czytałem a przeczytałem ich wiele
OdpowiedzUsuńPrzeczytałem i posiadam wszystkie książki, które napisał Sergiusz Piasecki. Przeczytałem i mam również kilka książek innych pisarzy i publicystów , o Piaseckim. Szczególnie polecałbym książkę napisaną przez wnuczkę (córka jego syna Władysława) Ewę Tomaszewicz pt: "Gwiazdy Wielkiej Niedżwiedzicy" z podtytułem "Kobiety w życiu i twórczości Sergiusza Piaseckiego".
OdpowiedzUsuńWe wstępie do swojej książki Ewa Tomaszewicz pisze: "...Sergiusz Piasecki był moim dziadkiem. Mimo to do 1989 roku nie zdawałam sobie sprawy z jego istnienia. Odkrycie dziadka- pisarza było jednym z ważniejszych momentów w moim życiu. Otaczająca go przez długi czas aura tajemnicy jedynie podsyciła moją ciekawość. Bardzo kochałam babcię. Spędzałyśmy razem wiele czasu. Co roku wyjeżdżałam do niej na wakacje do Giżycka, ona często odwiedzała nas w Gdańsku. Dlaczego nic nie mówiła? Teraz już wiem - bała się. Jakakolwiek znajomość, tym bardziej tak bliska, z zakazanym w powojennej Polsce pisarzem nie była mile widziana.
Babcia nie dożyła czasów, w których jego książki na nowo zaczęły pojawiać się na półkach polskich księgarni. Zmarła kilka miesięcy wcześniej. żyje jej siostra, która znała Piaseckiego. Również od niej nie dowiedziałam się wiele.(............
Ja również już więcej nie będę pisał wam tutaj, to każdy powinien sam przeczytać. polecam .
Gusiek460.