czwartek, 4 września 2008

"Foe" John M. Coetzee


Na bezludnej wyspie ląduje Susan Barton, kobieta wyrzucona przez zbuntowaną załogę z powracającego do Anglii żaglowca. Na wyspie spotyka rozbitka - pana Kruzo oraz jego niemego kompana, czarnoskórego Piętaszka. Znacie? Znamy.
Punktem wyjścia powieści jest historia znana z "Przypadków Robinsona Kruzoe", a tytułowy Foe to nikt inny, jak autor tejże książki. Trawestując "Robinsona ..." (dodając postać kobiecą - narratorkę, przerzucając część uwagi czytelnika na autora), bombarduje Coetzee mnóstwem pytań o istotę narracji. I o tym w zasadzie jest ta, pełna symboli i zabawy z czytającym, książka.
Coetzee w ładny sposób pokazuję różnicę między relacją, a literacką fikcją. Pokazuje też jak bardzo kusi piszącego ubarwianie, rozciąganie,
konfabulowanie i wszystkie inne zabiegi podnoszące atrakcyjność dzieła. Przedstawia proces twórczy, w którym jedno pytanie rodzi sto następnych, a autor stoi przed wyborem - co wybrać? Który wątek "pociągnąć", a któremu dać umrzeć. A może, podobnie jak niemy sługa Kruzo, zamilknąć? Może zamknąć się w sobie, pozostać na "bezludnej wyspie", bo jej opuszczenie i zderzenie naszej historii ze światem zewnętrznym skończyć się może autorską "śmiercią".
Ciekawa książka, która w nowym świetle ukazała mi pisarskie rzemiosło.
Pokazała co pisarz może, co powinien, a czego nie. I jak trudno to, co najłatwiej w świecie przychodzi opowiedzieć, ująć w karby słów. Polecam.

3 komentarze:

  1. Ciekawe, jak znajdę, to poczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na początku mnie denerwowała, bo wydawała się o niczym, ale jak załapałem, to już poszło z górki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ech, ciężkie jest życie. Wstukałam na podaja "Foe", oczywiście niedostępne. Wstukałam też kilkanaście innych książek, polecanych Radkowieckiemu (a wyglądających na całkiem, całkiem pozycje), niedostępne. Na allegro nie szukałam, bo zostawiłam dopiero co w merlinie dwie setki i trzeba jakoś dociągnać do wypłaty. No i skąd te książki brać?...

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."