czwartek, 18 września 2008

"Inspektorze, na pomoc!" Rumer Godden


Co jakiś czas odbywają się plebiscyty na najbardziej nietrafione tłumaczenie tytułu książki czy filmu. Mam kandydata. Oryginalne "The greengage summer" przetłumaczono jak w temacie ;) Nie wróżyło to dobrze tłumaczeniu, które rzeczywiście poprawne do końca nie było, nie na tyle jednak, by zepsuć przyjemność czytania.
Książka opowiada historię grupki angielskich dzieciaków, które wraz z matką
przyjeżdżają na wakacje do Francji. Niestety kiedy docierają na miejsce, matka ląduje w szpitalu. Przychówek zaś zaczyna żyć własnym życiem w hotelu "Les Oeillets".
Narratorką jest 13-letnia Cecil i to z jej relacji
dowiadujemy się o tym co się wydarzyło. A dzieje się dużo. Purytańskie, brytyjskie wychowanie dzieci zderzone z "rozwiązłą" Francją, daje ciekawe efekty. To tu jest miejsce na pierwszą miłość, pierwszego papierosa czy kieliszek szampana. Tu dzieciństwo styka się ze światem dorosłych i obnaża nagą prawdę o nich. Tu w końcu ma miejsce zbrodnia.
Nie wiem co właściwie urzekło mnie w tej książeczce. Może bajkowe opisy
okolicy, może ostrość niektórych obserwacji, może to, że przypomniały mi się własne, może nie tak ekscytujące, ale jednak ciekawe, wakacje. W każdym bądź razie "Inspektorze ..." podobało mi się i polecam ją wszystkim, którzy narzekają na brak pieniędzy na nowości. Stare też jest dobre.

8 komentarzy:

  1. Ile ja sie naszukałam tej książki... ba nawet tutułu nie mogłam sobie przypomnieć... pamiętałam tylko okładke... skrawki treści i to że jak ją czytałam to urzekła mnie bardzo...chciałam do niej wrócić no ale jak wrócić... jak kupic na allegro jak sie nie zna tytułu.
    Dziś się uparłam, że znajdę tytuł i jak sie chce to mozna. Przeszukałam najwiekszy antykwariat w sieci i znalazłam.. nawet okładka niż ta którą znam z dzieciństwa mnie nie zwiodła!! Poznałam tytuł! I tak to jest ta okładka z twojego bloga. Dzisiaj będę spać spokojnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Amagerka Witam! I cieszę się, że mój blog był jednym z elementów, które przyniosły ukojenie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie popieram, w plebiscycie na najbardziej nietrafione tłumaczenie tytułu to może równać się tylko z polską wersją "Dirty Dancing"! :D
    Okładka Twojego wydania jest zdecydowanie bardziej tajemniczo-demoniczna. :) Na mojej były tylko elementy depresyjne.
    Bardzo słuszna uwaga o zderzeniu "angielskości" z "francuskością" w powieści! Mnie to umknęło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby co to przeczytałem jeszcze jedną Godden, o TU :)

      Usuń
    2. Do tego plebiscytu mam jeszcze jedną kandydatkę... "The Body in the Library" Agaty Christie otrzymała nietrafiony, wręcz mylący tytuł "Noc w bibliotece". :-)
      "Inspektora..." oraz "Indyjską wiosnę Uny" już mam na stosiku. :-)

      Usuń
    3. Dodam tylko, że nie miała kobitka szczęścia do polskich tytułów, bo wskazany wyżej "Fuks ...", to w oryginale "The dark horse" :) Czyżby to swawola tłumaczki, czy wymóg wydawnictwa?

      Usuń
    4. Ciekawe, jak z pozostałymi tytułami jej książek. Zaraz sprawdzę.
      A Christie też miała pod tym względem pecha. Ostatnio czytałam "The Crooked House" który przetłumaczono jako "Dom zbrodni". Tu zdecydowanie chodziło o podkręcenie atmosfery. :)

      Usuń
  4. Opactwo Brede - In This House of Brede
    Indyjska wiosna Uny - The Peacock Spring
    Pastwiono się nad jej tytułami niemiłosiernie. :)

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."