Jak widać na załączonym powyżej zdjęciu, Bazyle się ochustowały. Szymek swoje już waży, a u rodziców rączki coraz słabsze. Adaptacja jak widać przebiegła pomyślnie, szkoda tylko, że w obliczu pogody coraz rzadziej będzie można korzystać z chusty na zewnątrz. Ale jak przejdzie jesienne nie wiadomo co, to na zimowe wyprawy będzie jak znalazł :D
Dobrze widzę, paluszek w buzi? :)
OdpowiedzUsuńPaluszek zawsze mile widziany, bo smoczkom mówimy nasze stanowcze "NIE", a raczej robimy głośne "PFUJ", na odległość od kilku do kilkunastu centymetrów :)
OdpowiedzUsuń