Antoni Marczyński to jeden z mniej chyba u nas znanych pisarzy okresu międzywojennego. Dziwne, bo jest on autorem kilkudziesięciu powieści przygodowych, a prasa przedwojenna nazywała go "polskim Karolem May`iem". Ale do rzeczy ...
"Gaz 303" to opis przygód wesołego prywatnego polskiego detektywa - imć Królika. Człowiek ten wplątuje się w totalną aferę szpiegowską i uwikłany w nią odkrywa tajny projekt komunistów - miasto Stalingrad i produkowany w nim śmiercionośny, tytułowy, gaz 303.
Język może czasem toporny, ale czyta się przyjemnie, a i humor prezentowany przez głównego bohatera też zjadliwy. Ogólnie sytuacja Królika przypominała mi opały w jakich znalazła się pani z "Całego zdania nieboszczyka" - jeśli wiecie o czym piszę ;)
Mam na koncie sześć przeczytanych książek pana Marczyńskiego. Żadna, ale to absolutnie żadna nie zapisała się w mojej pamięci, jeśli chodzi o treść. Doskonale pamiętam jedną okładkę, bo był na miej samolot, która to książka, nie wiem, pewnie "Lot nad oceanem".
OdpowiedzUsuńI nie wiem, czy winą za to obarczyć nader młody wiek, w jakim te książki czytałam (znaczy się - dawno to było), czy też one są takie miałkie...
Bo są. Ale z perspektywy czasu są też zabawne i takie... naiwne. Parę na pewno warto.
OdpowiedzUsuń