Stephen King stawia panią Jackson na równi z Lovecraftem, w panteonie XX-wiecznych twórców grozy. Zresztą wydaje się być pod silnym wrażeniem twórczości tej pani, skoro w "Miasteczku Salem" zamieszcza spory fragment pochodzący z pierwszej strony ww. książki. Doszukałem się też (być może na siłę) kilku innych powiązań: jedna z postaci w "Nawiedzonym" nosi np. imię Carrie, czy występuje tam, znany (tym, którzy oglądali) z miniserialu "Rose Red", grad meteorytów, który zapada w pamięć.
A sama książka? Wg mnie bardzo atmosferyczna opowieść o nawiedzonym (a jakże) domu. Jednak to nie budynek wydaje się być głównym bohaterem książki, a jedna z kobiet, która przybywa, by w nim zamieszkać. Ona, oraz trójka innych ludzi stawia się w posiadłości, by wziąć udział w naukowym eksperymencie polegającym na obserwacji "reakcji" domu i notowaniu zjawisk parapsychicznych. Nie spodziewajcie się jednak hektolitrów krwi i fruwających flaków, to raczej dość nietypowa powieść mówiąca o braku akceptacji i samotności, która się z nim wiąże. Oraz o tym, że kiedy już znajdziemy miejsce, do którego pasujemy czasem wszystko wali się w gruzy.
Troszkę zakręcona, niemniej jednak polecam.
To zupełnie inny obraz pani Jackson jako autorki, jaki sobie pielęgnowałam w głowie :)
OdpowiedzUsuńA jaki to, jeśli nie tajemnica, obraz?
OdpowiedzUsuńNo, pani domu z dwójką (trójką?) dzieci, zakręconej, trochę zwariowanej, zwykłej pani domu z wielkim poczuciem humoru.
OdpowiedzUsuńCzwórka dzieci. :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytam coś jeszcze i powiem Ci czy masz rację :D:D
OdpowiedzUsuń