Ze sceptycyzmem, bo to jednak proza "kobieca," podchodziłem do "Przyjaciół" Marty Madery, ale jak już podszedłem, to się okazało, że oderwać się nie mogę ;) Zatopiłem się w knajpiano - kazimierskiej rzeczywistości, którą "bez ściemy" i z wielką lekkością pióra przedstawia autorka. Poznałem jej paczkę i polubiłem, razem z wadami i zaletami każdego jej czlonka/członkini z osobna. Śmiałem się, ba, rżałem ze śmiesznotek typu "z życia wzięte" i niebezpiecznie pociły mi się oczy, kiedy w życiu bohaterów pojawiał się kolejny życiowy zakręt.
Książka pani Marty pomogła mi spojrzeć na swoje życie nieco z boku. Bo to co się widzi u innych jakoś umyka kiedy patrzymy na siebie. A tu obrazki jak z własnego życia i dylematy też. I problemy z dziećmi. I z kasą. Ale też dużo radości z życia. Z prostych przyjemności.
Postawiła mnie do pionu. Pomogła podjąć pewne decyzje. Pomogła zrozumieć niektóre rzeczy. Aaa, że niby czytadło? Ale za to jakie. :D
Polecam. Sto razy lepsze, jako pomoc w dostrzeganiu rzeczy oczywistych, niż osławiony lekarz dusz - Coelho.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."