poniedziałek, 27 października 2008

Trylogia "Ukochani poddani Cesarza" Tomasz Piątek


Przy okazji wypożyczania jakiejś fantasy dla Kitka, rzuciło mi się w oczy trzy cieniutkie książeczki w, typowej dla "Runy", szacie wydawniczej. Nazwisko Piątek wydawało się znajome, więc..., a co mi tam! Jak się wkrótce okazało, znajome wydawało się niebezpodstawnie, ponieważ należy do autora czytanej kiedyś przeze mnie "Heroiny". No dobrze, ale ja tu gadu, gadu, a jak autor radzi sobie na fantastycznym poletku?
"Żmije i krety", "Szczury i rekiny" oraz "Elfy i ludzie", tworzą trylogię pod wspólnym tytułem "Ukochani poddani cesarza". Pierwsze klikanaście stron było sporym zaskoczeniem i dość dużym wyzwaniem dla żołądka. To pierwsze, bo autor wykreował świat będący siedliskiem najgorszych ludzkich zachowań, drugie, bo szczegółowość opisywanych praktyk, okaleczeń, sodomii, kanibalizmu etc. wprawiłaby w zażenowanie najbardziej wyzwolonego miłośnika S&M. Nic to jednak, pomyślałem, pomysł oryginalny, trzeba zobaczyć czy dobrze zostanie wykorzystany.
Nie został. Kolejne tomy przynosiły narastające uczucie rozczarowania, bo oprócz wymyślania coraz bardziej chorych bestialstw i ich opisów, nie dzieje się w tej książce nic. Zlepek epizodów, po których skaczemy jak, nie przymierzając, wszy po pępku, nie prowadzi do żadnych podsumowań. Brak suspensu, brak zwrotów akcji, a i rozwiązanie zagadki, wokół której wszystko się kręci, po pewnym czasie przestaje ciekawić. Ot, po prostu katalog katowskiego rzemiosła i spis najbardziej odrażających koszmarów sennych, który w tak końskiej dawce, jaką serwuje nam autor, zobojętnia czytelnika i nuży po pierwszej setce stron.
Do worka narzekań mógłbym jeszcze dorzucić lingwistyczne i "wierszokletcze" (bo nie sposób nazwać ich poetyckimi) popisy autora. Mógłbym, ale po co? To fantasy i bez tego jest po prostu kiepskie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."