poniedziałek, 10 listopada 2008

"Czarny Anioł" Mika Waltari


Swoją przygodę z prozą Fina Waltariego postanowiłem rozpocząć nie od zachwalanego "Egipcjanina ...", który, przyznam szczerze, przeraził mnie objętością, ale od znacznie "lżejszego" (choć nie w treści) "Czarnego Anioła".
Jest to, spisany ręką autora, pamiętnik Johannesa Angelosa, tajemniczego rycerza, który przybywa z zachodniej Europy do Konstantynopola, można by rzec, w przeddzień śmierci miasta (pierwszy wpis 12 XII 1452), by zginąć w jego obronie. W miarę zapoznawania się z kolejnymi wpisami (każdy opatrzony datą) poznajemy historię Anioła i jego miłości do córki megaduksa Notarasa, a także historię miasta i jego obrońców, poczynając od mieszkańców, a na najemnikach genueńskich kończąc. To historia tragiczna, zarówno na płaszczyźnie prywatnych przeżyć głównego bohatera (jego związek z Anną jest bardzo "toksyczny") jak i w szerszym aspekcie - ukazuje bowiem ginący świat starożytny, którego Konstantynopol był w owym czasie ostatnim bastionem.
Na kartach powieści czytamy o nieudolnym cesarzu, dzielnym dowódcy obrony - Giustinianim, politycznej "chorągiewce" Notarasie. O ich stosunku do miasta, o namiętnościach, które nimi targają, o działaniach które podejmują, i które w końcu doprowadzają do straszliwego końca - 29
maja 1453 miasto wpada w ręce młodego i okrutnego sułtana Mehmeda i jego wojsk.
Polecam, gdyż autor splótł bardzo kunsztownie wiele wątków, zmyślonych i tych znanych z historii, i ukazał śmierć pewnej epoki oraz jej przyczyny.

PS. Mnie osobiście do dalszej lektury pchała poza tym tajemnica osoby
Anioła.
PS2. W czytanym przeze mnie wydaniu Iskier z 1978 roku, wydrukowano
podwójnie strony 321-336, brak natomiast stron 336-357. Musiałem posiłkować się wydaniem tychże Iskier z roku 1989. Całe szczęście biblioteka miała dwa ;). Zdaje się jednak, że wada dotyczy tylko pewnej partii książek tegoż wydania :D

7 komentarzy:

  1. Prawie wszystkie książki tego autora ujęły mnie za serce. Bo nie tylko kunszt pisania, umiejętność splatania wątków, niewątpliwie duża wiedza historyczna jest tym wszystkim, co zachwyca.
    Jeszcze jest to coś, co sam Waltari nazwał "coś w człowieku"*, to nieuchwytna tęsknota za czymś, ta słabość człowiecza, która okazuje się siłą (jak w Pirxie), to COŚ właśnie.

    * - tytuł jednej z książek Waltari.

    OdpowiedzUsuń
  2. właśnie skończyłąm czytać "Czarnego anioła".. książka niesamowita,porwała mnie od pierwszej strony. czytałam stronę za stroną cały czas próbując zgłębić kim jest Angelos,zrozumieć go.. i powiem szczerze, że stworzenie tak skomplikowanej postaci literackiej jest dla mnie wielką sztuką, i cały czas nie wiem czy zrozumiałam wszystko do końca. i ta dziwna historia miłości do Anny,coś z czym nie spotkałam się chyba w żadnej innej książce. poza tym,lubię jak czytając potrafię wyobrazić sobie sytuację,krajobraz..jak autor używa takich słow i porównań, dzięki którym widzę wszytsko tak jakbym tam była. kurcze,nie mogę ochłonąć,bo skończyłam ją czytać dosłownie parę minut temu:) hmm..teraz marzę o wakacjach w Konstantynopolu(celowo nie w Stambule).. pozdrawiam A.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż mogę Paniom odpowiedzieć. Dziś dołożę do "stosiku" kolejnego Waltariego :D

    OdpowiedzUsuń
  4. A którego?
    Bo to istotne, jeśli nie planujesz przeczytać całej dostępnej twórczości tego pana (ja próbuję), to wybieraj starannie.

    OdpowiedzUsuń
  5. A co polecisz? Bo ja, powiem szczerze, myślałem o "Egipcjaninie ..." :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No i bardzo dobrze, Sinuhe to świetny wybór, jeśli po nim nie będziesz miał dość, to koniecznie "Mikael" - uprzedzam, też dwutomowe, jak "Sinuhe".
    Jeny, jakie te książki są smutne! :(...
    (bo poczytałam sobie kawałek, jak zamieściłeś notkę, i Mikaela i Angelusa, te wszystkie śmierci, a bohater żyje i tylko cierpi, cierpi...)
    Ostrożnie z trylogią rzymską.

    OdpowiedzUsuń
  7. "Egipcjanin Sinuhe" to zdecydowanie najlepsza książka Waltariego. Pozostałe to jej kopie, autor zrobił to, co robił Sienkiewicz: w każdej jego książce są ci sami bohaterowie, tylko nazywają się inaczej i żyją w innych czasach. I czyta się Waltariego równie dobrze, jak Sienkiewicza :)

    Aha, jego książki są smutne, bo facet ponoć walczył z chorobą zwana obecnie zaburzeniami afektywnymi dwubiegunowymi - czyli na przemian atakami depresji i manii - i to w tych książkach naprawdę widać!

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."