poniedziałek, 24 listopada 2008

"Ewangelia według Afraniusza" Kirył J. Yeskov


O ile "Ostatni władca ..." podobał mi się, o tyle "Ewangelia ...", acz nie cała, budzi we mnie wręcz przeciwne uczucia. Yeskov rzucił się do burzenia kolejnego bastionu konserwatyzmu literackiego, o ile można to tak nazwać. Jego pierwszą "ofiarą" został tolkienowski "Władca pierścieni", natomiast wyżej wymieniona książka to atak na ewangeliczną wersję końcówki życia Jezusa z Nazaretu. Temat nośny, kontrowersyjny, a co za tym idzie wiodący prostą drogą do wyprodukowania bestsellera. Od razu ucinam - moje krytyczne podejście do "Ewangelii ..." nie jest spowodowane, tak modną ostatnimi czasy, obrazą uczuć religijnych. Jestem człowiekiem wierzącym, o wierze jak mniemam na tyle silnie ugruntowanej, że nie wpływają na mój osąd lektury, religijne konotacje z nich wynikające.
Książkę autor podzielił na dwie części. W pierwszej teoretyzuje na temat niejasności pewnych zdarzeń opisanych przez ewangelistów. Przedstawia swoje stanowisko w kwestii cudów, zmartwychwstania, roli poszczególnych bohaterów (Piłat, Jan Chrzciciel, Judasz) oraz polemizuje z hipotezami innych badaczy Nowego Testamentu. Jednym słowem buduje teorię spiskową, której zwieńczeniem jest część druga.
Część druga to raport, który Szef Tajnej Służby przy Prokuratorze Judei Marcus Afraniusz wysyła do Prokonsula Syrii Witeliusza. Raport jest opisem szeroko zakrojonej operacji wywiadowczej o kryptonimie "Ryba", która to akcja zaowocowała uznaniem boskości Jezusa. Już to powinno dać Wam do myślenia, co będziecie czytać. Podpowiem - typowego Yeskova, z jego walką wywiadów, gburowatym słownictwem (kimać... w I w.n.e. :D ) oraz całym dobrodziejstwem inwentarza, który to styl podobał mi się w "Ostatnim władcy ...", ale w tej historii jest jakby nie na miejscu. Jedyna rzecz jaka mi się w tej części podobała to końcówka, która pozostawia furtkę dla wyobraźni i jakąś taką niedookreśloność postaci Jezusa.
Podsumowując - część pierwsza, dość ciekawa ze względu na przedstawiane hipotezy, część druga - wtórność, chyba że ktoś autora czyta po raz pierwszy - wtedy może się podobać.

2 komentarze:

  1. Ciekawe, czy ta książka trafiłaby (razem czy osobno?) w wątek Judasza w literaturze. Taki mój malutki fiś, obok potężnego fisia o książkach dotyczących książek i trochę mniejszego o kotach.

    Postać Judasza interpretowana inaczej niż to jest przyjęte w świadomości katolickiej (traktowanej ogólnikowo, oczywiście), czyli nie zdrajcy, nie chciwego łajdaka - zawsze mnie fascynowała i tropiłam te ślady w literaturze różnej...

    Jak to jest u Jeskowa? Można coś wydłubać?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wstyd się przyznać, nie pamiętam :( A książki własnej nie posiadam, bo bym sprawdził.

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."