środa, 26 listopada 2008

"Gra Geralda" Stephen King


Szybko, lecz bez zachwytu, przeczytałem kolejna książkę pana Stefana. Przyznam, że do kroku tego skłonił mnie zachwyt Kudłatej, (z pl.rec.ksiazki) która powieść nazwała "psychologiczną". Niestety, albo nie znam się na psychologii (no dobrze, nie znam się), albo oczekiwałem czegoś innego.
Początek wszyscy czytający Kinga już znają. Dla pozostałych: małżeńskiego pieprzyku łaknąc, Gerald przykuwa swą żonę kajdankami do dużego hebanowego łoża. Żeby było ciekawiej, łóżko stoi w domku letniskowym, ten zaś, w środku lasu, czyli mniej salonowo rzecz ujmując - na kompletnym zadupiu. Takim, co to nikogo nichuchu. W tym momencie, hiczkokowsko wręcz, Gerald pozwala sobie zejść z tego łez padołu. A co dalej...
Ano, lanie wody. Ponieważ opis prób uwolnienia zająłby (i zajmuje) zbyt mało miejsca, King przywołuje na pomoc całą przeszłość uwięzionej bohaterki. Zaczyna od traumatycznego wspomnienia z dzieciństwa, które z denerwującą regularnością powraca, aż do ostatnich kart. Stopniowo przesuwa nas w czasie i posługując się milionem głosów (schizofreniczka??) siedzących w głowie narratorki, informuje o czasach studenckich i latach małżeństwa.
No dobrze, powiecie, kobitka leży i wspomina stare, niekoniecznie dobre, czasy, ale chyba chce przeżyć. Rzeczywiście chce, ale jakby trochę od niechcenia, w przerwach między jednym wspomnieniem, a drugim. Coś co powinno byc istotą tej książki, zostało zepchnięte pod pierzynę.
Mimo, iż Kinga przeczytać lubię, tej pozycji nie polecam. Strachu nie
wzbudziła, a jedynym uczuciem towarzyszącym lekturze, były mdłości przy prosektoryjnym wręcz opisie uwolnienia. Dodatkowo czające się w rogu zło, objawiło się w końcówce w tak absurdalnej postaci, że mało nie wybuchnąłem śmiechem.

2 komentarze:

  1. Czyżby to zło to wskrzeszony Gerald?

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam zrobić numer: "A zabójcą jest taksówkarz, ty sknero!"? :D Nie da rady. Nie pamiętam. Wyparłem.

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."