Kiedyś, gdy naszła mnie ochota na powrót do młodzieńczych lektur, mój wybór padł na powieść rycerską, jaką jest "Ivanhoe", szkockiego romantyka Waltera Scotta.
Czas i miejsce akcji - średniowieczna Anglia ok. 1194 roku, kiedy to do kraju powraca, uwolniony z niewoli cesarskiej, król Ryszard. Postacie? Wymieniając te "znaczniejsze": wspomniany już Ryszard Lwie Serce, Jan Bez Ziemi, Robin Hood i jego wesoła kompania, no i tytułowy bohater - rycerz Ivanhoe.
Scott pozwolił sobie na drobne manipulowanie wydarzeniami historycznymi, ale można mu to darować, bo w ten sposób tłumaczy niektóre sytuacje, powieść zaś nie ma aspiracji dokładnego trzymania się faktów. W ładny natomiast sposób ukazuje antagonizmy, jakie powstały po bitwie pod Hastings, między rycerstwem saksońskim, a zwycięskimi Normanami i dużo (moim zdaniem, zbyt dużo) miejsca, poświęca ówczesnemu antysemityzmowi. Zaryzykuję nawet twierdzenie, że jest to jeden z dwóch najistotniejszych wątków fabularnych książki.
Przewidywalne jest w tej książce prawie wszystko. Postacie są strasznie egzaltowane, ale być może należałoby zgonić to na czasy, w których żyli bohaterowie. Dzielą się na dobre i złe, aczkolwiek Scott, w niektórych miejscach wprowadza trochę niejednoznaczności w tym względzie. Język dla osób nielubiących archaizmów może być prawdziwym wyzwaniem, gdyż przekład roi się wprost od nich - szczególnie w dialogach. Mimo tego wszystkiego, książka jednak wciąga. Do niewątpliwych plusów należą opisy: turnieju, zdobywania zamku, zwyczajów, które nie dość, że są napisane żywym językiem, to jeszcze mają sporą wartość merytoryczną (pomijając parę wyjątków).
Podsumowując - ciekawa lektura, która przypomniała mi czasy fascynacji rycerzami i tematami pokrewnymi. Mimo pewnych (przynajmniej dla mnie) niedoskonałości, warta przeczytania. Przyda się troszkę znajomości historii Anglii końca XII wieku.
PS. A moim ulubionym bohaterem był błazen Wamba. Najbardziej naturalna ze wszystkich postaci.
PS2. Nie lubię głupich skojarzeń, ale nie udało mi się powstrzymać śmiechu przy czytaniu zdania: "Jeśli Ivanhoe powróci z Palestyny, ja będę gwarantem, że stanie ci, rycerzu!" :D .
Ach, te książkowe wspomnienia - odrobina sentymentu nigdy nie zaszkodzi ;)
OdpowiedzUsuńNo w tym zdaniu :"Jeśli Ivanhoe powróci z Palestyny, ja będę gwarantem, że stanie ci, rycerzu!" nie można obejść się bez skojarzeń.
OdpowiedzUsuńWidzę, że czytasz kroniki socjopaty:) moim zdaniem to świetna książka pełna humoru.
bsmietanka Ale czasem taka sentymentalna podróż ma w sobie smak goryczy. Nie wszystko jest tak piękne jak pamiętamy :)
OdpowiedzUsuńMary Dopiero zacząłem ,więc ciężko coś ..., ale na pewno skrobnę, jak skończę :)
A co tam z Chwinem, też coś będzie? :)
OdpowiedzUsuńAgnes
"angielskiego romantyka Waltera Scotta."
OdpowiedzUsuńNie umiem przejść obojętnie, przepraszam. Walter Scott był Szkotem a nie Anglikiem. :)
Dziękuje za recenzje i pozdrawiam.
martan Racja! Poprawione, a ja w kąciku :)
OdpowiedzUsuń