piątek, 19 grudnia 2008

"Ivanhoe" Walter Scott


Kiedyś, gdy naszła mnie ochota na powrót do młodzieńczych lektur, mój wybór padł na powieść rycerską, jaką jest "Ivanhoe", szkockiego romantyka Waltera Scotta.
Czas i miejsce akcji - średniowieczna Anglia ok. 1194 roku, kiedy to do kraju powraca, uwolniony z niewoli cesarskiej, król Ryszard. Postacie? Wymieniając te "znaczniejsze": wspomniany już Ryszard Lwie Serce, Jan Bez Ziemi, Robin Hood i jego wesoła kompania, no i tytułowy bohater - rycerz Ivanhoe.
Scott pozwolił sobie na drobne manipulowanie wydarzeniami historycznymi, ale można mu to darować, bo w ten sposób tłumaczy niektóre sytuacje, powieść zaś nie ma aspiracji dokładnego trzymania się faktów. W ładny natomiast sposób ukazuje antagonizmy, jakie powstały po bitwie pod Hastings, między rycerstwem saksońskim, a zwycięskimi Normanami i dużo (moim zdaniem, zbyt dużo) miejsca, poświęca ówczesnemu antysemityzmowi. Zaryzykuję nawet twierdzenie, że jest to jeden z dwóch najistotniejszych wątków fabularnych książki.
Przewidywalne jest w tej książce prawie wszystko. Postacie są strasznie egzaltowane, ale być może należałoby zgonić to na czasy, w których żyli bohaterowie. Dzielą się na dobre i złe, aczkolwiek Scott, w niektórych miejscach wprowadza trochę niejednoznaczności w tym względzie. Język dla osób nielubiących archaizmów może być prawdziwym wyzwaniem, gdyż przekład roi się wprost od nich - szczególnie w dialogach. Mimo tego wszystkiego, książka jednak wciąga. Do niewątpliwych plusów należą opisy: turnieju, zdobywania zamku, zwyczajów, które nie dość, że są napisane żywym językiem, to jeszcze mają sporą wartość merytoryczną (pomijając parę wyjątków).
Podsumowując - ciekawa lektura, która przypomniała mi czasy fascynacji rycerzami i tematami pokrewnymi. Mimo pewnych (przynajmniej dla mnie) niedoskonałości, warta przeczytania. Przyda się troszkę znajomości historii Anglii końca XII wieku.

PS. A moim ulubionym bohaterem był błazen Wamba. Najbardziej naturalna ze wszystkich postaci.
PS2. Nie lubię głupich skojarzeń, ale nie udało mi się powstrzymać śmiechu przy czytaniu zdania: "Jeśli Ivanhoe powróci z Palestyny, ja będę gwarantem, że stanie ci, rycerzu!" :D .

7 komentarzy:

  1. Ach, te książkowe wspomnienia - odrobina sentymentu nigdy nie zaszkodzi ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No w tym zdaniu :"Jeśli Ivanhoe powróci z Palestyny, ja będę gwarantem, że stanie ci, rycerzu!" nie można obejść się bez skojarzeń.

    Widzę, że czytasz kroniki socjopaty:) moim zdaniem to świetna książka pełna humoru.

    OdpowiedzUsuń
  3. bsmietanka Ale czasem taka sentymentalna podróż ma w sobie smak goryczy. Nie wszystko jest tak piękne jak pamiętamy :)

    Mary Dopiero zacząłem ,więc ciężko coś ..., ale na pewno skrobnę, jak skończę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A co tam z Chwinem, też coś będzie? :)

    Agnes

    OdpowiedzUsuń
  5. "angielskiego romantyka Waltera Scotta."

    Nie umiem przejść obojętnie, przepraszam. Walter Scott był Szkotem a nie Anglikiem. :)

    Dziękuje za recenzje i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. martan Racja! Poprawione, a ja w kąciku :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ta książka to mój wyrzut sumienia. Wstydzę się bardzo, że jej dotąd nie przeczytałam.

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."