poniedziałek, 29 grudnia 2008

"Kłopoty to moja specjalność, czyli kroniki socjopaty" Daniel Koziarski


Zmęczyłem w końcu "Kroniki ...", które miały dać mi mnóstwo rozrywki i być lekturą rozweselającą, a okazały się być od tego jak najdalsze i mało śmieszne. A już porównywanie prozy pana Daniela do Jerome'a czy Haška*, to naprawdę gruba przesada. Lista zarzutów? Proszę.
Tomasz Płachta, główny bohater, tytułowy socjopata, jawi mi się jako egocentryczny, chamski idiota, który swoimi totalnie irracjonalnymi zachowaniami ściąga na swoją oraz swego, o ile to możliwe, jeszcze głupszego, kumpla, głowę, mnóstwo, w zamyśle prześmiesznych, kłopotów. Żeby jeszcze autor zaskakiwał, ale nie. Jak Tomcio będzie się ubiegał o pracę u czarnoskórego pracodawcy, wiadomo, że pojedzie tekstem o białej kawie. Jak u żydowskiego - tesktami o Auschwitz. Niby niczym się nie przejmuje, ale ciągle myśli o tym co pomyślą o nim inni. Dziwne to u, bądź co bądź, socjopaty.
Literaturoznawcy powiedzą pewnie, że to antybohater, w którego, mocno przerysowanej postaci, odbijają się wszystkie nasze przywary. I że powinniśmy się z tego śmiać, bo śmiać się z samego siebie, to oznaka czegoś tam. Całe szczęście nie jestem literaturoznawcą i mogę powiedzieć - nie podobało mi się i nie mam zamiaru śmiać się na siłę. Tym bardziej, że ani swojego, ani nikogo ze znanych mi ludzi, obrazu w Płachcie nie widzę.
Spotkałem się z opinią, że u Pratchetta żart wyskakuje na czytelnika krzycząc: "Tu jestem, tu! Śmiej się!". Może to i prawda, ale żart autora serii o Dysku jest żartem skojarzeniowym i finezyjnym, a u pana Koziarskiego prostym, slapstickowym pieprznięciem gębą w tort. Gdzieś w sieci porównano "Kroniki ..."do scenariusza sitcomu. I słusznie, bo cały czas miałem w głowie gościa z tablicą "ŚMIECH!!!", unoszoną po każdym wicu, ze strony na stronę coraz niższych lotów.
Podsumowując - parę parsknięć śmiechem, które na początku towarzyszyło lekturze, szybko zostało zastąpione ziewaniem i narastającym w myślach pytaniem osła ze Shreka: "Daleko jeszcze?!" W sensie, do końca.

* http://tinyurl.com/8xz6n9

2 komentarze:

  1. Zapamiętam, żeby nie brać do ręki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zaczęłam czytać, kiedy miało być spotkanie z autorem na stronach biblionetki, ale szybko sobie odpuściłam i tylko dziwiłam się czy się ludzie zachwycają. Widzę, że nie tylko mnie się nie spodobało.

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."