Nie od dziś był dziecięcym, czy też młodzieńczym, sposobem na zdobycie uznania w oczach rówieśników. Był też sposobem na ucięcie spekulacji o własnej odwadze. A i wśród dorosłych zdarza się, że bywał obiektem głupiego zakładu. Kto? co? - spytacie. Ano, spacer po cmentarzu. Najlepiej wieczorową porą. Północ zaś, jest w tym konkretnym przypadku, postrzegana jako pora idealna.
Tak widzimy to my, żyjący na co dzień po drugiej stronie cmentarnego muru. Jednak dla Nikta Owensa, małego chłopca, który po tajemniczym morderstwie całej swej rodziny, zupełnym przypadkiem (a może nie), zostaje przygranięty przez półprzezroczystych mieszkańców starej miejskiej nekropolii, to kaszka z mlekiem. Normalka. Dla niego wyzwaniem jest pokonanie drogi w drugą stronę, do naszego świata. Wyzwaniem tym trudniejszym, że gdzieś tam, na zewnątrz, czai się żądny dokończenia swego krwawego dzieła, morderca.
Jak zwykle świetny Gaiman. Tworzący świat zupełnie "od czapy", ale w taki sposób, że czytelnik za normalne przyjmuje istnienie ghouli, martwych wiedźm, duchów i czego tam jeszcze, w połączeniu z dzieckiem żyjącym wśród tych niesamowitych istot na opuszczonym cmentarzu. Zatapia się w świat tych niesamowitości i z zapartym tchem śledzi przygody towarzyszące dorastaniu głównego bohatera. Wszystko w świetnej formie, przekładzie (pani Braiter) oraz okraszone gaimanowym poczuciem humoru oraz nieszablonowymi postaciami.
Niestety mam też zastrzeżenia. Mimo prób nadania "Księdze ..." formy powieści, pozostaje widocznym fakt sklejenia jej z kilku opowiadań. A szkoda. Można było niektóre wątki pociągnąć, niektóre rozbudować i zrobić z tego "cegiełkę". A tak - łatwo przyszło, łatwo poszło. Za łatwo, za szybko. Mógłby Gaiman, na potrzeby opisywanej książki, zarazić się rozmachem Stephena Kinga :)
Niemniej jednak polecam, bo bardzo miło spędziłem przy niej czas i czytałem nie zważając na ostre spojrzenia Kitka, który czytał ją na zmianę ze mną. Całe szczęście zgodne z nas małżeństwo :D
Witaj!
OdpowiedzUsuńPrzyznaję się natychmiast -
"skradłem" ;) bez pytania Twój
link "Niezwykłej Czarodziejce"
z "Prowincjonalnego
Nauczycielstwa"...
Tak sobie teraz pomyślałem,
że oba Wasze linki -
dostałem chyba od św.Mikołaja,
choć grzeczny - to średno byłem... ;)
A tak już poważnie -
nawet pewnie nie wiecie,
jak świetnie mieć TAKIE
"żródła poleceń" dobrych
książek - gdy wpada się
do Kraju tylko czasami
i wywozi w drodze powrotnej -
walizy książek "na zapas" ;) che.
Mam nadzieję , iż pozwolisz mi
systematycznie TU wpadać.
...Jeśli nie pozwolisz -
to i tak będę... ;)
Serdecznie pozdrawiam!
Gość w dom... szynka na strych :) A tak poważnie - rozgość się.
OdpowiedzUsuńTakże ten...chciałam się przywitać:) Kolejny ciekawy książkowy bloga na drodze:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńedit: ciekawy książkowy blog oczywiście:)
OdpowiedzUsuńTak, czy inaczej, miło Cię gościć :D
OdpowiedzUsuńPowiem, że "Księgi cmentarnej" nie wzięłabym do przeczytania na święta, chyba że w stanie czytelniczej posuchy - czy dobrze kojarzę, iż jedno z opowiadań z "M jak magia" toczyło się na tymże cmentarzu?
OdpowiedzUsuńNie podpasowało mi.
Mimo że to Gaiman.