Wydana przez Rebis "Obrona szaleństwa" Woody Allena, to swoisty wydawniczy recycling. Tom zawiera bowiem prawie wszystkie teskty zebrane z trzech, wydanych jakiś czas temu, książek: "Bez piór", "Wyrównać rachunki" i "Skutki uboczne". Prawie wszystkie, bo w każdej z powyższych, jest ich dokładnie o jeden więcej niż w "Obronie ...". Można się cieszyć (ci, którzy Allena na półkach jeszcze nie mają), można psioczyć (ci, którzy wydali pieniądze na odgrzewanego kotleta). Ja, całe szczęście, należę do pierwszej grupy :)
Z Allenem jest tak, jak z serem pleśniowym. Jedni krzywią się na sam widok, mimo że nigdy nie próbowali. Inni spróbowali, ale okazali się być, ze smakiem sera, niekompatybilni. Jeszcze inni są zachwyceni i sławią wszem i wobec. Jest też grupa umiarkowana - zje, ale bez ochów i achów. No i ostatnia grupa, która lubi tylko niektore gatunki (filmy), nie trawiąc pozostałych (teksty pisane). Nie mogę się zaliczyć do grupy ostatniej, bo filmografia autora "Obrony ...", to wciąż dla mnie w większości terra incognita, a z pozostałych najbliżej mi chyba do frakcji umiarkowanej.
Teksty w zbiorze to istny tygiel, w którym gotuje się absurd, a pryskające z niego krople trafiają we wszystkich znajdujących się w zasięgu. Sławne osobistości, filozofów, korespondencyjnych graczy w szachy i tych, którzy kiedyś w życiu zapałali miłością do halibuta. Nikogo Allen w swych, raz lepszych, raz gorszych, tekstach nie szczędzi. Jak to mówi młodzież: "Jedzie równo.", a nawet "po bandzie". Tyle tylko, że w pewnym momencie nasilenie "wariactwa", jakie pisarz wprowadza, jest jednak zbyt wielkie i przestaje zachwycać, a zaczyna nudzić. Jest na to jednak sposób. Nie należy bowiem "Obrony ..." czytać ciurkiem (mój błąd), a od czasu do czasu wrzucać coś na czytelniczy ząb. Dawkę musicie ustalić indywidualnie :)
"Z Allenem jest tak, jak z serem pleśniowym" - heh, to chyba z wszystkimi książkami jest tak :)
OdpowiedzUsuńA nie, nie. Spytaj kogoś o zajęcie stanowiska w kwestii Hrabala. Na pewno nie będzie to tak wyraźne ustawienie się w stosunku do, jak u Allena. O ile rozmówca będzie wiedział kto zacz Hrabal :)
OdpowiedzUsuń