poniedziałek, 9 lutego 2009

"Labirynt" Kate Mosse


Nie przychodzi mi do głowy nic na usprawiedliwienie faktu, że bestsellerowa powieść Kate Mosse "Labirynt", niezbyt mi się podobała. No, wlokła mi się, jak krówki "ciągutki" i z utęsknieniem wyczekiwałem tablicy z napisem "the end".
"Labirynt" to powieść osnuta wokół, modnej ostatnio, osi pt. "tajemnice historii", które to tajemnice, autorzy wyjaśniają wg własnego pomysłu, wplatając w fabułę wątki sensacyjne i eksploatując do bólu Spiskową Teorię Dziejów. Pani Mosse wzięła na tapetę katarów i ich domniemany udział w przechowywaniu tajemnicy Graala. Podzieliła akcję między czasy współczesne oraz koniec "wieków ciemnych" średniowiecza, wybrała dwie kobiety na narratorki historii i zaczęła splatać ich losy, by wszystko dopełniło się w, mrożącym krew w żyłach, finale.
Wygląda smakowicie? Owszem, ale dla mnie, czytelnika - samca, takie nie jest. Bo "Labirynt", w szatach thrillera przemyca melodramat, a ja nie tego oczekiwałem. Te ciągłe "wrażenia", których doświadcza ni z tego, ni z owego, współczesna nam Alice. Ja rozumiem - kobieca intuicja, ale bez przesady. Te miłosne dylematy siedemnastolatki. Ta tajemnica, która wobec rozgadania spiskowców, dziw, że nią pozostaje. Ta nieporadność w działaniu cechująca strażników Trylogii. Te ubrania, co i rusz "spływające do nóg" i źli faceci, jak jeden, pachnący potem i tanimi fajkami. Oraz nieścisłości typu "Druga (kula) trafiła prawnika w udo. Przeszła na wylot, strzaskała kość."
Za bardzo "kobieca". Wiem, wiem, argument z rodzaju: "bo tak", ale taki właśnie jest główny powód, który od "Labiryntu" mnie odrzucał. Pani Mosse bardzo ładnie odrobiła lekcję historii, wymieszała z historią uczucia, któremu nawet wieki dzielące nas od wojen albigeńskich nie dały rady, ale wątek sensacyjny poprowadziła dość nieudolnie. Dlatego też "Grobowiec" pozwolę sobie darować :)

3 komentarze:

  1. Co do pierwszego zdania - mi przychodzi. Jesteś facetem i dlatego niezbyt ci się podobało.

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie zaskoczyłeś mnie tym, że książka wydaje Ci się kobieca. (Nie żebym ją za jakąś wybitnie męską uważała ;) Raczej myślałam, że jest "bezpłciowa".)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam. Czaję się od dobrych dwóch lat. Ciągle mnie coś powstrzymuje. Pewnie słowo bestseller... Wiem że nie muszę, przeżyje.

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."