Książkologia STOSOwana
Przejąłem się opowieściami o kupowanych i nieczytanych książkach i rzekłem: "Popiół na mą głowę bezecną, bom sam tak czynił". Powyciągałem więc z własnych półek "zaskórniaki" i stos się zrobił, że ho ho, a i tak stado zostało. A oto i on w pełnej krasie:
Fajne te zaskórniaki ;)
OdpowiedzUsuńSaramago, mniam:)"Mort" - podobnie. Ciekawem wielce Twojej opinii na temat "Przepiórek..." mnie zniesmaczyły (o, właśnie jutro będę o nich dyskutować na DKK!). Próbowałeś książek Łysiaka Młodszego?
OdpowiedzUsuńMoje zaskórniaki już się nie mieszczą na półce a dzisiaj 7 dokupiłam. I nie mam czasu, nie mogę ich czytać. Niech mnie ktoś kopnie!
OdpowiedzUsuńCzasem, gdy przeglądam molowskie blogi, zaczynam dochodzić do wniosku, że nasze umysły zostały opanowane przez jakąś siłę wyższą, która doprowadza do tak niezwykłych zbiegów okoliczności jak choćby dzisiejszy wysyp stosikowych fot.
OdpowiedzUsuńToś odważny! Ja wolę nie myśleć, ile z tego, co kupiłam, jeszcze nie zostało przeczytane.
OdpowiedzUsuńProwincjonalna nauczycielka Saramago, to mam pół półki, bo nakupiłem zachwycony "Miastem ślepców" (stąd niecierpliwość w oczekiwaniu na film). "Przepiórki ..." będą później. A kronik szalbierskich na razie nie planuję.
OdpowiedzUsuńKarolina.ja Możemy uznać, że zapoczątkowałem NŚT. Możesz być druga :D
Zosik Ja nie owczym pędem, ani szóstym zmysłem. Po prostu poprzednia kopa się skończyła :)
Lilithin Ale ja skromnie wybrałem. Z zastawionych półek łypią takie tomiszcza jak Zimbardo (kiedyś na pewno) czy "Historia Irlandii" (oby).
To ma być stosik jakich książek konkretnie? Kupionych? Dostanych? Wyszabrowanych? Pobranych z podaja?
OdpowiedzUsuńfaktycznie nam stosiki wyrastają na blogach na zawołanie:) zupełnie jak grzyby po deszczu:)
OdpowiedzUsuńAgnes Własnych, po prostu własnych, bez względu na źródło pozyskania :)
OdpowiedzUsuńWłasne i nieczytane? Hoho, to ja nie fotografuję stosika, nie dam rady. ;)
OdpowiedzUsuńAgnes Ale czy ja gdzieś napisałem, że to wszystkie? To są te, na które mam ochotę teraz :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej jestem ciekawy twoich wrażeń z "Dogonić tęczę" i z Pratchetta. Tego ostatniego kompletnie nie znam, co chyba niezbyt dobrze o mnie świadczy, bo fanów na świecie ma krocie.
OdpowiedzUsuńQuaffery Ja z Pratchettem mam tak. W domu pełna półka, bo Kitek (żona) lubi i ma. Sięgam i dojeżdżam do "Równoumagicznienia". I tak trzeci raz. Dlatego teraz już nie odświeżam, tylko jadę dalej. I tym razem o "Morcie" napiszę.
OdpowiedzUsuń"Mort" świetny jest, jak i cały stos:)
OdpowiedzUsuńAnna U Ciebie też widzę Pratchett na tapecie, ale raczej końcówka, a ja na początku :)
OdpowiedzUsuńJest tu czwórka autorów, do których wracałam bardzo często (Lem, Vonnegut, Łysiak i Atwood) - tym bardziej ciekawa jestem Twojej opinii. Prędzej czy później, oczywiście - sama wiem, jak trudno o czas na czytanie... Miłej lektury :)
OdpowiedzUsuńBędąc dziś na zakupach podszedłem na stosiko z książkami i przejrzałem pobieżnie "Potworny regiment" Pratchetta. Kilka fragmentów szczerze mnie ubawiło, więc nabieram coraz większej ochoty. Tylko od czego zacząć? Tych książek jest chyba ze sto...
OdpowiedzUsuńoj u mnie też by się tego sporo nazbierało. Jak ja nie przeczytam, to może dzieci i wnuki. A ta Twoja krzywa wieża całkiem fajna!
OdpowiedzUsuńQuaffery: Pratchetta najlepiej czytać tak:
OdpowiedzUsuńhttp://www.biblionetka.pl/zbior_ksiazek.asp?id=4246
Ale można też nie po kolei. :)