czwartek, 4 czerwca 2009

"Tytus harcerzem. Księga I" Henryk J. Chmielewski


Zanim nastał czas komiksowego Eldorado, z którego młodzi ludzie, ograniczeni jedynie zasobnością swojego, czy też rodzicielskiego portfela, mogą obecnie czerpać garściami, przy pomocy online'owych i stacjonarnych księgarń i zanim powstały wydawnictwa, które specjalizują się w wypuszczaniu na rodzimy rynek największych przebojów komiksowego świata, był sobie "Świat Młodych". To na jego łamach ukazywały się pierwodruki najsłynniejszych z polskich serii komiksowych, w tym m. in. "Tytus, Romek i A'Tomek", o której pierwszym tomie rzecz będzie. To na tą gazetkę czatowało się przy kiosku ruchu, żeby przeczytać ostatnią stronę zadrukowaną "magicznymi obrazkami". Później zaś przyjdzie czas na biblioteczne, w podstawówkowej bibliotece, łowy "Tytusa", w postaci książeczkowej.
Henryk Jerzy Chmielewski zapoczątkował żywot człekokształtnego harcerza gdzieś w latach 50-tych ubiegłego stulecia. Z plamy rozlanego tuszu powstaje wtedy znana do dziś postać Tytusa de Zoo, bo na takie miano poprawili niefortunne, papciowe - "Tusz", dwaj towarzysze późniejszych jego przygód: Romek i A'Tomek. A jest tych przygód trochę, bo do dnia dzisiejszego wydano ich trzydzieści dwie księgi.
Okazją do tytusowych reminiscencji jest ponowne opublikowanie kultowej serii, według oryginalnego, pierwszego wydania, uzupełnionego o dorysowane później plansze i dodatki, i wypuszczenie jej na rynek, w dość przystępnej cenie ~ 6 PLN za sztukę. "Księga I", oddana w ręce czytelników na wabia za 3,99 PLN pt. "Tytus harcerzem", jest zapisem uczłowieczania tworu Papcia Chmiela i w następstwie pozytywnych i zadowalających jego skutków, przyjęcia go w szeregi ZHP.
Z przyjemnością donoszę, że Tytus przez 43 lata, które dzielą nas od I wydania wspomnianej księgi, nic, a nic się nie zestarzał. Wciąż śmieszy wędrówka na azymut i historia harcerskiej spółdzielni. Łezkę w oku kręci opis obozowych przygód i wspomnienie własnych wart. Dodatkowego smaczku dodaje wydrukowanie komiksu, tak jak zrobiła to drukarnia „Tamka”, która w ramach oszczędności drukowała każdy arkusz tylko z jednej strony w kolorach, przez co kolejne strony książeczki są na przemian kolorowe i czarno-białe.
Jednym zdaniem - za niecałe 4 zeta sporo wspomnień i zabawy.

10 komentarzy:

  1. Mój brat miał taką grę, w której właśnie poruszało się Tytusem ;-).
    Żałuję, że brat nie czyta, "Nudzę się. To idź poczytaj. Ja nie lubię czytać!". Tak właśnie wygląda jego nastawienie do książek. Tylko bajki mu w głowie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, to nasze dzieciństwo: Świat Młodych i przygodty Tytusa, Romka i A'tomka. Miałam wszystkie zeszyty, ale poszły w świat, kiedy przestałam być ... mała. ;)) Wiesz, że może skuszę się na zakup, te 4 zł to żadne pieniądze. Nawet na waciki nie wystarczą haha ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Vampire_Slayer A brat to, jeśli można, ile wiosenek sobie liczy?
    Matylda_abA moja Mama wyciągnęła ostatnio, z odmętów strychu, stare numery "Zielonego sztandaru" z kolorowymi okładkami (czy też wkładkami) plakatowymi. Posłużyły jako podkładka pod pudła i teraz łypią mi z pod nich oczy Limahla, albo grzywy gości z Kajagoogoo :D Ech...

    OdpowiedzUsuń
  4. Dokładnie to jesieni niedługo będzie 9.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobre posunięcie wydawnictwa, szacuneczek.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja czytałam "Tytusa, Romka i Atomka" z oprawionych roczników Świata Młodych. Kiedyś był taki porządek w bibliotekach, iż gromadziło się czasopisma i gazety i oprawiało u introligatora..

    OdpowiedzUsuń
  7. Vampire_Slayer Eee, to bez paniki, ma jeszcze czas. A nawet jak mu ta niechęć nie przejdzie, to i tak nic strasznego się nie stanie. Ot, kolejny przykład, że w jednym domu może rosnąć czytate i nieczytate :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiesz, właściwie, to nawet dla mnie lepiej, dostaje wszystkie książki, które dostaje on. Znaczy się, te które bardzo chce, a u niego tylko by się kurzyły ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Długo się zastanawiałam, skąd u mnie takie umiłowanie absurdu w literaturze... Ale skoro ktoś wychowywał się na Tytusie, to chyba inaczej nie mogło się to skończyć. Kopalnia zegarków to dla mnie niedościgły szczyt absurdu wszechczasów. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. tytus to chyba jedyny komiks ktory darzylam nieslabnącym uczuciem przez lata. Do dzis mam ukryte po szafkach stare ksiegi przygod tej swietnej trójcy. I przez te notke mam ochote wygrzebac je i poprzeglądac sentymentalnie. A potem po brakujace czesci pójsc do ksiegarni ;)

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."