czwartek, 2 lipca 2009

"Dzielnica Lakeview" reż. Neil LaBute


Ponoć każdy ma takiego sąsiada, na jakiego sobie zasłużył. Nie wiem zatem, jakie grzechy popełnili przed wprowadzeniem się do nowo zakupionego domu, w tytułowej dzielnicy Lakeview, Lisa (Kerry Washington ) i Chris (Patrick Wilson), ale sądząc po tym jak Los obdarował ich Ablem (Samuel L. Jackson), wnoszę, że musiało być ostro. A może taki sąsiad, czarnoskóry glina o radykalnych zasadach, ale też ze skłonnością do przemocy, rasista z zadrą na duszy, która ten rasizm dodatkowo wzmaga, jest swoistym żartem Pana Boga. Acha, bo zapomniałem wspomnieć, a jest to rzecz w całej historii nader istotna, że Lisa to ciemnoskóra piękność, a Chris, to bielusieńki, anglosaski chłoptaś.
Film przeciętny, a jedyną wartą wzmianki rzeczą jest gra Jacksona, który naprawdę wczuł się w bycie wrednym do bólu skurwysynem. Reszta to klasyczne pitu, pitu, jak to źle ma czarny, nawet jeśli jest gliną, w świecie zdominowanym przez wrednych białasów. Historia sąsiedzkich zmagań, w których Abel nie przebiera w środkach, a dupowaty Chris próbuje załatwiać wszystko w białych rękawiczkach. A w tle pobrzmiewa echo problemów z jakimi zmagają się małżeństwa b&w. Całość kończy się iście demonicznym (płonąca Kalifornia w tle), acz cholernie przewidywalnym i schematycznym, grande finale.
Słowem - niekoniecznie. Chyba, że ktoś, tak jak ja, lubi Samuela, to proszę bardzo :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."