Właśnie skończyliśmy z Bartim wieczorną lekturę "Afryki Kazika". Książka jest ... A zresztą, pozachwycam się w osobnym wpisie. W każdym bądź razie, po przeczytaniu rozdziału o zupie z szarańczy, ślimaków, myszy i dżdżownic, wywiązał się następujący dialog:
- A Ty byś synek zjadł taką zupę?
- OHYDA!!!
- Ale skąd możesz wiedzieć czy ohyda, kiedy nigdy takiej nie próbowałeś?
- Bo nie robicie!
Czy w Tesco można kupić szarańczę?
Myszy i dżdżownice już masz? ;)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa Waszych wrażeń po degustacji takiej zupy. :) Ekstaza.
OdpowiedzUsuńHA HA HA HA dobre. ;)))) Musisz poszukać w super-hiper-extramarketach. ;)) Może gdzieś jest takowa. :))
OdpowiedzUsuńSzarańczę można kupić.
OdpowiedzUsuńSklepy zoologiczne, te starego typu, ze sprzedawcami wiedzącymi, co jak się karmi- mają szarańczę, robaki, rozwielitki i inne fajne jedzonka.
Nic nie mówię, ale skoro już jest taka możliwość..... to nie róbcie sztucznych oporów :) :)
Jak posmakuje- to sama zrobię. W końcu na sushi też się długo boczyłam.
to jak będzie dobra, to liczę na notkę z przepisem oraz z informacją gdzie można kupić szarańczę ;)
OdpowiedzUsuńWiem, zastąp szarańczę pasikonikiem!
OdpowiedzUsuńCóż za cudowny dialog, który miałam przyjemność przeczytać tuż przed snem:D - poezja! ;)
OdpowiedzUsuńSynowie górą!;-)
OdpowiedzUsuńAgnes Z tym to u nas łatwo. A pasikoników też na razie brak. W zeszłe lato jeden wskoczył (I piętro) do pokoju i wystraszył mi żonę, bo to był prawdziwy pasiogier.
OdpowiedzUsuńJolanta, Matylda_ab, Mota, ktrya Prędzej pojadę do Afryki niż upitraszę takie cuś :D No, chyba że Młody będzie się upierał, bo przecież dla dzieci - wszystko :)
Tucha, akemi :D
:D
OdpowiedzUsuńJeśli to był wielki pasiogier i był jadowicie zielony, to mogła to być szarańcza (tak mi kiedyś kolega pisał, jak do mnie na czwarte piętro wskoczył taki stwór, miał z 8 cm i był jadowicie zielony, bałam się go okropnie).
OdpowiedzUsuń