środa, 29 grudnia 2010

"Salt" reż. Phillip Noyce

Wyrównaj z obu stronPhillip Noyce znany mi m. in. z naprawdę niezłych ekranizacji powieści Clancy’ego, postanowił powrócić jak za dawnych lat i nakręcić szpiegowski thriller w stylu lat 90’. Obsadził zatem w roli podwójnej agentki kobiecą ikonę filmowej rozpierduchy, Angelinę “Wielkie Usta” Jolie i pozwolił robić jej to, co od czasów Lary umie najlepiej, czyli kopać, strzelać, lać po pyskach, skakać po ciężarówkach etc. itd. Czy tytułowa “Salt” doprawiła jednak obraz na tyle, żeby stał on się możliwy do strawienia? Moim zdaniem nie, ale po kolei.
Po pierwsze - przewidywalność. Zdarzają mi się czasem podczas lektury czy seansu przebłyski jasnowidztwa, ale w przypadku tego obrazu, olśniło mnie tak, że poważnie zacząłem rozważać zakup kryształowej kuli, turbanu i wymyślenie pasującego do wróża pseudo w rodzaju Bazylstradamus. Po piętnastu minutach oglądania stuminutowego filmu powiedziałem Kitkowi co i jak, a potem to już oglądaliśmy, żeby się upewnić, że i owszem, tak i tak.
Po drugie - wiarygodność. Ja wiem, sensacja rządzi się własnymi prawami i jak agent 007 strzela laserem z rozporka, to trzeba przymknąć oko (bo nie wiadomo, co stamtąd jeszcze może wystrzelić), ale w serii o Bondzie to gadżeciarska konwencja i ja ją kupuję. W "Salt" tak nie jest i, nomen omen, solą w oku są mi sceny, w których tytułowa bohaterka wali z automatu, z odległości pół metra, do pancernej szyby, sama będąc w pomieszczeniu 3 x 3. Resztę absurdów pominę.
Po trzecie - widowiskowość. Zemściła się na filmie stylizacja na wspomniane już lata 90’ i choć pościgi, strzelaniny i bijatyki robiłyby wrażenie przed dwudziestu, ba, nawet dziesięciu laty, to jednak ja już to wszystko, przez te właśnie lata, widziałem. Nihil novi.
No więc? Ano, jeśli chcecie obejrzeć kolejny, niczym się, oprócz drobnej roli Daniela Olbrychskiego w hollywoodzkiej superprodukcji, nie wyróżniający film o szpionach z czasów zimnej wojny, to proszę. Ja bawiłem się średnio, a jedyna reakcja jaką seans wywołał, to chęć obejrzenia “Czasu patriotów”. Ot, dla porównania.

10 komentarzy:

  1. Dla wyrobienia własnego zdania obejrzę, chociaż nie mam pojęcia kiedy. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. A mi film się podobał, ale może dlatego że nie nastawiałam się na wysokiej jakości produkcję. Po prostu kolejny lekki w odbiorze, niewymagający zbytniego myślenia film, dobry dla zabicia czasu. Czasami takie też są potrzebne.. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam. Faktycznie bez rewelacji, ale rozpierała mnie narodowa duma z powodu zupełnie niczego sobie roli Olbrychskiego;) Choćby dla niego warto.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Bazyl w turbanie przed kryształową kulą to z pewnością byłby kapitalny widok ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na mnie też film nie zrobił wrażenia.

    OdpowiedzUsuń
  6. jeden z najgorszych filmów jaki oglądałam w tym roku:P

    OdpowiedzUsuń
  7. Vampire_Slayer To najlepsze podejście. Mam nadzieję, że nie będę musiał pisać: "A nie mówiłem!".
    kasandra_85 A ja tam od takiej papki wymagam choć trochę inwencji albo audiowizualnego opadu szczęki, a tu ...
    Inez Polonika zawsze cieszą :D
    Eireann No, ja myślę, w samym turbanie.
    zaczytana-w-chmurach, Sara Bywa. Życzmy sobie czegoś lepszego na odtrutkę :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie się życzenia przydadzą, bo ostatnio albo trafiam na beznadziejne filmy, albo zrobiłam się bardzo wybredna ;P

    OdpowiedzUsuń
  9. Eh, ta Angelina. Jest o niebo lepszą aktorką dramatyczną ("Gia", "Przerwana lekcja muzyki") niż gwiazdą kina akcji, a jednak jak na złość od kilku dobrych lat grywa prawie wyłącznie w produkcjach tego drugiego typu. W ogóle kino akcji XXI wieku nie umywa się do filmów produkowanych choćby w latach 90. Za dużo fajerwerków i efekciarskich nieprawdopodobieństw, za mało dobrych historii i ciekawych postaci. Nie pamiętam kiedy ostatnio widziałam naprawdę solidny film akcji.

    OdpowiedzUsuń
  10. Widziałam:)
    Fajny:)
    Zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."