Złamałem się wczoraj i włączyłem telejajko, żeby zawiesić na czymś wzrok. Magiczna siła przyciągania sprawiła, że, niestety, nie tylko mój wzrok powędrował ku TV. Dwóch młodych ludzi, ograniczanych do granic rozsądku w zbożnym dziele psucia wzroku, wlepiło się w ekran. Jedynkowa "Plebania" nie była kompatybilna z moim gustem i z wiekiem moich dzieci, więc kciuk stuknął w klawisz 2, oznaczający drugi z dwóch dostępnych Bazylom programów. A tam? 1 dżentelmen, 10 śmiałków oraz sterta pytań.
Szczerze? Lubię się popisywać przed chłopakami, a jakaś tam wiedza ogólna pozwalająca odpowiedzieć na parę kolejnych pytań (oczywiście głośno i przed telewizyjnym zawodnikiem), winduje mnie w ich oczach do roli Wszechwiedzącej Wyroczni. Czasem jednak tatko chlapnie i wtedy synowie służą pomocą. W rolach głównych: pan Sznuk [T], Bazyl [B] i Szymek [S].
[T] Jak podczas II WŚ nazywał się niemiecki obóz jeniecki dla oficerów?
[B] Stalag!
...
[T] Oflag.
[B] No tak, dla oficerów. Pewnie, że oflag!
[S] Bo stalag, to był obóz dla stalych żołnierzy. Nie tatuś?
Pewnie synuś. Przecież to logiczne :D
;)
OdpowiedzUsuńSynek chciał się przypodobać tatusiowi ha ha ha :)))
nIE MA TO JAK KOMENTARZE DZIECI:) POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńDzieci to najwytrawniejsi komentatorzy rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńTo analogicznie będzie mlolag. Dla mlodych (sepleniąc).
OdpowiedzUsuń