poniedziałek, 23 maja 2011

„Gone. Zniknęli. Faza czwarta: Plaga” Michael Grant


Naprawdę rzadko udaje się napisać komuś cykl, który zachwycałby od pierwszego tomu do ostatniego. Zazwyczaj jest tak, że każdy kolejny tom jest gorszy od poprzedniego. Druga wersja, to taka, że na przemian zdarzają się tomy lepsze i gorsze. W przypadku serii “Gone” jest zaś tak, że autor utrzymuje co prawda równy poziom, ale, jak dobitnie pokazał tom czwarty, nie wzbija się ponad niego, a co za tym idzie zaczyna mnie nudzić swą monotonią.
Ujmę rzecz następująco. Wyobraźcie sobie, że jestem przewodnikiem po gabinecie osobliwości / obrzydliwości. Pamiętam swój pierwszy dzień pracy, kiedy mój poprzednik oprowadzał mnie po nim i tłumaczył zawartość poszczególnych gablot. Dreszcze przebiegały mi po grzbiecie, jak latająca do latryn, po spożyciu konserw z lat czterdziestych, kompania wojska, czyli raz po raz. Patrzyłem zafascynowany na człowieka z biczem zamiast ręki, na człowieka - skałę, na robale które potrafiły przegryźć człowieka na wylot. Z drżeniem wczytywałem się w tabliczki opisujące historie eksponatów i zastanawiałem się nad dylematami, jakie towarzyszyły osobom zamieszanym w sprawę ETAPU, skąd pozyskano “materiał” do tego swoistego muzeum. To właśnie tom pierwszy “Gone”.
Drugi i trzeci obchód były znośne, choć pozbawione smaczku nowości i zaintrygowania. Ale już czwarty odbywał się tak, że z nonszalanckim uśmiechem rzucałem do zwiedzających: “Na prawo, wnętrzności wyplute przez dzieci z Perdido podczas ataku supergrypy! Na lewo, latający wąż, którego larwy... a zresztą, nieważne.”, od czasu do czasu próbując stłumić kolejne ziewnięcie.
Przez “Plagę” przeleciałem migusiem, ale nie dlatego, że wciągnęła, tylko w celu znalezienia choćby jednego powodu, żeby cykl kontynuować. Nie znalazłem. Autor w każdym tomie dokłada po prostu nową lokalizację (swoją drogą dziwne, że takie mądre dzieciaki, w tak beznadziejnej sytuacji, nie wyeksplorowały terenu o promieniu 30 km), nowe zagrożenie (tu, pancerne żuczki) i nową śmierć, którejś z ważnych postaci. Przy czym w przypadku tego ostatniego może z czytelnikiem pogrywać jak z małym, bo w rękawie ma leczącą moc Lany, która niejednego umrzyka znad grobu wróciła.
Ja sobie daruję i po prostu spytam kogoś bardziej cierpliwego, jak się toto skończyło. Mam już dość połączenia “Teksańskiej masakry …” z dylematami nastolatków rodem z “Bravo Girl”. Proszę wziąć jednak pod uwagę, że to pisałem ja, Jarz..., znaczy zgredzior, a piętnastolatek być może uzna za hicior.

8 komentarzy:

  1. Hmmm... Ja z młodzieżówek już w zasadzie wyrosłam- po prostu już mnie nie "bawią", więc muszę się poważnie zastanowić czy nadal chcę przeczytać ;) Aczkolwiek gdyby była w bibliotece pewnie bym się skusiła :P
    A co do zakończenia- miałam tak samo ze Zmierzchem- ciocia wikipedia powiedziała mi jak toto się skończyło :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Na mnie ten tom jeszcze czeka. Zobaczymy, jak mi się spodoba. Od razu zaznaczę, że byłam pod wrażeniem kolejnych tomów, ale ... Twoja opinia mnie ubawiła. No nic, pożyjemy, zobaczymy. Staram się nie czytać recenzji przed czytaniem książki, a tu proszę - wciągnęło mnie niechcący.

    OdpowiedzUsuń
  3. Do mnie dotarła dziś pierwsza część i bardzo jestem jej ciekawa. Po Twojej recenzji widzę, że raczej będzie się podobać. Resztą serii będę się martwiła później :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem dopiero w połowie drugiej części - ale po Twojej recenzji zaczynam się bać :D Jeżeli znajdę następne części w bibliotece to chętnie przejrzę, a jeżeli nie - przeżyję, choć po pierwszej części chciałam koniecznie kupować następne. Teraz widzę, że nie warto :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No ba! wiadomo, ze wiekszosc ksiazek trzeba czytac w odpowiednim wieku. Mnie akurat w ogole nie biora jakies tam pancerne zuczki czy inne plagi (np. wampirow), wiec to raczej zupelnie literatura nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm... wiesz co, Bazylu? Jak mi się ta recenzja pojawiła na czytniku RSS, to przeczytałam "Faza czwarta: Plagiat". Jakieś przeczucie, czy jak? :D

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja zakończyłam przygodę z panem Grantem na trzecim tomie, i też będę czatować na kogoś, kto mi powie, jak się to wszystko skończy;) Tylko czy ktoś w ogóle zostanie, kto do końca doczyta?;)

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."