Dzisiejszy wpis u kultur-alnie przypomniał mi o autorze, którego kiedyś poznałem, ale znajomości z nim jakoś nie podtrzymałem. Ciekawy czemuż to, ach, czemuż, sięgnąłem do archiwum bloga i nie doszukawszy się w nim notki, wygrzebałem na stronie prk, takie oto truchło z 2006 roku:
Matthew Pearl to 30-letni absolwent dwóch renomowanych amerykańskich uczelni. Jak głosi okładka polskiego przekładu jego debiutanckiej książki pt. "Klub Dantego", ukończył filologię na Harvardzie i prawo w Yale. Jest autorem uhonorowanej nagrodami pracy dyplomowej na temat "Boskiej Komedii" Dantego. Jak to wszystko przekłada się jednak na jego literacki talent?
"Klub ..." to wspaniały przykład jak z czegoś, co się już zrobiło i co zainteresowało wąskie grono osób zrobić supermegabestseller, który kupować i czytać będą wszyscy. Otóż wystarczy wyżej wymienioną pracę dyplomową przerobić na thriller, w którym krwawa zbrodnia będzie przykrywką dla opowieści o grupie XIX-wiecznych bostońskich wielmożów. Dokładniej rzecz ujmując - poetów (Longfellow, Holmes, Lowell), którzy za punkt honoru postawili sobie przetłumaczenie dantejskiej "Komedii ..." na język angielski i w tym celu stworzyli tytułowy klub. Rzecz w tym, że ktoś zbyt wziął sobie do serca wersy "La divina commedia" i karze wszystkich tych, którzy w jego mniemaniu zagrażają dziełu klubu, (dodać trzeba, że planowany przekład, w purytańskim, bostońskim środowisku ma wielu wrogów). Karze w sposób wymyślny, bo przeniesiony wprost z kart dzieła Dantego.
Książka napisana przyzwoicie, choć zdarzają się bardziej "akademickie" (czyt. dla niezainteresowanych tematem - nudne) fragmenty. Postacie przyjaciół są żywe, o ile można tak powiedzieć o przesyconych wieczną melancholią literatach. Zbrodniarz odpowiednio zakamuflowany, a same jego czyny odpowiednio "soczyste". Poza tym podobało mi się w jaki sposób autor oddał atmosferę XIX-wiecznego Bostonu i harvardzkich rozgrywek o władzę.
Podsumowując - dobre, acz bez uniesień.
Książkę czytałem stosunkowo dawno i pamiętam że bardzo mi się podobała :-)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Cień Poego" tego samego autora i była to lektura kompletnie nietrafiona. Wręcz powiem dosadnie - beznadziejna.
OdpowiedzUsuńPrzez całą powieść czekałam na punkt kulminacyjny, na jakiś wybuch, zaskoczenie, cokolwiek, co ożywiłoby tę książkę - niestety historia, którą autor wskrzesił umarła w strasznych męczarniach. "Cień Poego" okazał się w efekcie niekończącą się zapowiedzią czegoś fantastycznego, co niestety nigdy nie nadeszło. A szkoda...
Nic więc dziwnego, że boję się sięgać po pozostałe książki Pearl'a.
iluż ludzi, tyle opinii:)
OdpowiedzUsuńmnie "Klub Dantego" wciągnął i zainteresował, ale "Zagadka Dickensa" jest o wiele lepsza;
pozdrawiam:)
Intryga przednia, czytałam ją z 7-8 lat temu i z tego, co pamiętam podobała mi sie, ale szału nie ma.
OdpowiedzUsuńMiałam podobne odczucia. Dobrze się czytało, ale bez szału.
OdpowiedzUsuńNatomiast, ja sugeruję wyciągać/odkurzać prace licencjackie i magisterskie i przerabiać na bestsellery! A co, Polak nie potrafi?
Zgadzam się z Anetą: pomysł na książkę ciekawy ale na kolana mnie nie powaliła. Niedawno zdobyłam "Cień Poego" oby nie sprawdziło się co mówi Claudette :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDokładnie, dobre, ale bez zachwytu, ale też nie ma o co drzeć kotów (a swego czasu toczyły się dyskusje o tej książce).
OdpowiedzUsuńCzytałam ją dawno temu, wypisałam z niej sobie kilka mądrych pojęć, a ponieważ ich nie używałam, a ponieważ czas płynął, zdążyłam je zapomnieć.:( No i taki pożytek z niej był.:)) Ale pamiętam, że dobra była, dobra.:)
OdpowiedzUsuńall Nie lubię książek, które nie potrafią utrzymać proporcji między sprzedawaną wiedzą, a czczą rozrywką. Bo jeśli coś jest w zamyśle literaturą pop, to niechże nie będzie doktorską dysertacją na temat późnego rokokoko. Owszem, fajnie jeśli przy okazji autor nienachalnie sprzeda kilka kawałków ze swego naukowego poletka, ale bez przesady. Najbardziej nie lubię kiedy pisarz wywija numer pt. "Spotyka się dwie osoby, z których jedna czegoś nie wie, a druga ma megatroniczne parcie na mentalny pęcherz, żeby tej pierwszej wszystko detalicznie objaśnić." I dawaj! Jeśli chcę szczegółowych wywodów o stułbiach sięgam po książkę naukową o tychże, a nie po kryminał. Dlatego między innymi uchetałem się jak dzik z TYM.
OdpowiedzUsuńPodpisuję się rękami i nogami pod wypowiedzią Claudette. Rzadko trafiają mi się negatywne recenzje, ale akurat taką napisałam o "Cieni Poego" Pearla.
OdpowiedzUsuńTa książka raczej nie jest dla mnie :)
OdpowiedzUsuńO matko, zmieniłeś szablon!
OdpowiedzUsuńZ Pearlem jest dziwnie, Dante całkiem niezły, Poe całkiem do bani, ciekawe jak Dickens.
ooo jak u ładnie :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, że dużo w tej powieści motywu książki. Ale mam o tym mgliste pojęcie, możesz Bazylu napisać w jakich kontekstach wystąpił?
OdpowiedzUsuńAgnes, Mary To jeszcze nie jest to, ale stary już mi się naprawdę znudził. Jak dorwę koleżankę zdolną manualnie do namalowania nagłówka, będzie jeszcze inaczej :)
OdpowiedzUsuńm Dawno czytałem, ale ztcp dużo się mówi o "Boskiej komedii" w kontekście jego przyjęcia przez purytańskie środowisko Bostonu. Motyw książki wyraźniej zda się rysować w innym klubie - "Klubie Dumas"
Bylam ta ksiazka bardzo rozczarowana. Wialo nuda z kazdej kolejnej strony. Po prostu zero "suspensu" ;D
OdpowiedzUsuńPrzeczytałem kilka lat temu:) Fabuła wciągająca, trzymająca w napięciu.
OdpowiedzUsuń