Wracam
sobie, proszę ja Was, do tego całego Westseros, po kilkumiesięcznej
przerwie i się zastanawiam: poznam czy nie poznam, pamiętam gęby i czyny
czy nie, skumam szybko kto jest z kim, a kto przeciw komu czy może
będzie jak w piosence, że niby hu is f... elis. Spoko, dałem radę, choć
przyznam szczerze, że pierwsze kilkadziesiąt stron zajęło mi tzw. wczuwanie w
sytuację. Ale jak już się wczułem, to popłynąłem i łykałem tom za tomem
jak młody pelikan, to co młode pelikany mają w zwyczaju łykać. I choć w pewnym momencie poczułem przesyt i zacząłem
się przychrzaniać do drobnych szczególików (a drobne szczególiki
potrafią być bardzo wredne i zniechęcić do lektury), to i tak wiem
jedno. Gdybym miał pod ręką “Taniec …”, nie oparłbym mu się nijak.
Co
zatem George wymyślił, żeby się czytelnikowi w wykreowanym przez niego
świecie nie nudziło? A otóż i trzebi troszkę stadko tych, którym
kibicowaliśmy. Konsekwentnie podprowadza do dołu z guanem tych, którzy
są be, be i jeszcze raz be, i na taki podły los zasłużyli. Ale też
niektórych złych uszlachetnia, a dobrym opiernicza nieco skrzydełka i
zarzuca ścierkę na aureolki. Słowem - dzieje się.
Nic
w tej wielkiej sadze nie jest pewne, a zwroty akcji mogą przyprawić o
zawrót głowy. I furda, że Autor wkurza mnie sztampą opisu strojów
damskich i męskich (gorsecik sukni miała ozdobiony
perełkami/rubinami/ametystami/innymi duperelami; na wamsie widniał
wyszyty herb - tu opis), wymienianiem nazwisk członków mniej znaczących
rodów do ósmego pokolenia wstecz czy pewnym spowolnieniem akcji i
wodolejstwem, które robi grubość w “Uczcie dla wron”, ja ciągle parłem
naprzód. Mroczna, pełna przemocy, seksu, piętrowych intryg, rzezi, uczt,
walk, zabójstw, humoru (w tym koszarowego), zdrad i sojuszy, nie pozwala przestać się
czytać. Wspominałem o seksie?
Ok,
kończę, bo mój entuzjazm chyba już dało się zauważyć, a dalsze pisanie o
“Pieśni …” miałoby sens jedynie wtedy, gdybym mógł sypnąć konkretami, czyli dla tych
którzy jeszcze nie czytali, spoilerami, a przecież nie o to chodzi.
Zatem idźcie i czytajcie, i syndromu odstawienia się obawiajcie albo mu
wcześniej, przygotowując dostępną na razie część, przeciwdziałajcie! I tak fatalnych rymów częstochowskim w swych tekstach nie umieszczajcie. Howgh!
Młode pelikany łykają ryby, mam wrażenie:) Opisy strojów mają robić "klymat" i udowadniać, że wcale nie chodzi tylko o masakrę i seks, na co nikt się nie nabiera:DD
OdpowiedzUsuńZWL Proponuję przerywniki między tomami, wtedy to się tak nie rzuca w oczy. Jeszcze jednym wkurzaczem, było nagminne stosowanie przez pewien czas, nie wiem czy przez autora czy tłumacza, wyrażenia "brzuszek". Np. "bolał ją brzuszek", a mowa była o nastoletniej pannicy. Nawet Kitkowi to zgrzytało. Pewnie znalazłbym jeszcze coś, ale mimo narzekań - JAK TO SIĘ CZYTA! Gdybym był krasnoludem, to bym wrzeszczał MORRRRRRRRRE MEAT!!! :P
OdpowiedzUsuńNie mam co sobie przerywnikować, całość przeczytana, na "Taniec" się czaję, więc mi pewnie nawet brzuszki i obszycia z pereł nie będą wadzić, bom nieco wyposzczony. MORRRRRRRRRE MEAT!!! :P
OdpowiedzUsuńPrzerwałąm czytać pieśń na "Sieci spisków" której niestety nie dokończyłam ;/ Bałam się, że jak zacznę czytać to się nie odnajdę wszystko będzie mi się mieszać i dam sobie spokój. Twoja recenzja skusiła mnie do sięgnięcia po książkę :) i to czym prędzej, bo na półce czeka pierwsza część "Tańca ze smokami" a poza tym tylko patrzeć jak nadejdzie 21 lutego i kolejny tom! Kocham Martina!
OdpowiedzUsuńPrzede mną Taniec ze smokami, ale zabiorę się do niego dopiero na wiosnę :/
OdpowiedzUsuńYch. A ja nie mam i nie czytam, o.
OdpowiedzUsuńA za mną dopiero "gra o tron" - i to po filmie, więc niczego nowego nie doświadczyłam,no i czekam w kolejce w bibliotece na kolejne tomy to nie wiem kiedy dorwę następny .... a chciałoby się, oj chciałoby się ...
OdpowiedzUsuńNo tak, od starożytności wiadomo, i do dziś się nie zmieniło, że seks i przemoc sprzedają się najlepiej :-)
OdpowiedzUsuńZWL, Stayrude, Alannada Ja na razie sobie odetchnę, ale tylko z powodów finansowych :) A i tak cały czas myślę o losie Krasnala, którego mi w "Uczcie ...", oj, jak brakowało :( To już chyba uzależnienie?
OdpowiedzUsuńAgnes W mojej biblio książki w ruchu, bo tak to wiesz :)
larysan Oczekiwanie można skrócić wyszywając gors sukni :)
Bibliomisiek Dlatego zdublowałem info o seksie. Wiem, że jest grupa czytelników, których to od Martina odrzuci, ale może tylko się krygują? :) W każdym razie, żeby nie zniechęcać ostatecznie, nie dodałem nic o kazirodczym związku. Ups! :P
Bazyl: w tej chwili czujny gugiel zaczyna Cię indeksować i niedługo będziesz miał najazd poszukujących "kazirodczego seksu" w internecie:))
OdpowiedzUsuńHa, to ja w takim razie jestem młodym pelikanem do kwadratu, bo łykałam jak leci i nic mi nie zgrzytało :) Może chwilami coś w tłumaczeniu wyszło mniej zgrabnie, ale pochłonięta lekturą ledwo to odnotowałam. Teraz jestem po pierwszym tomie "Tańca" i może sprawiło to 6-letnie oczekiwanie, ale znów chłonęłam każde słowo niemal piszcząc z ekscytacji, co też się dalej stanie ;) A teraz czekam na tom drugi Tańca, z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!