Raz
na jakiś czas postanawiam zaufać opinii blogerów i wrzucić na ząb coś co
polecają. Dzięki entuzjazmowi Młodej pisarki i Agnes, miałem okazję
zapoznać się z książką, być może niezbyt odkrywczą, ale za to świetnie
napisaną. Historia pewnego miasta i jego mieszkańców, tajemnica z
przeszłości i uczucia. Dużo uczuć. Panowie powinni już ziewać, a panie
przebierać nóżkami? Nic bardziej mylnego. Mimo że słowa-klucze nie
wyglądają dla samców zachęcająco, Dominika Stec napisała powieść, którą z
przyjemnością przeczytał również facet.
Ano
właśnie, Dominika. Chcąc się upewnić, że opisywane w książce miasto, to
Konin, dowiedziałem się przy okazji, że pani Stec w rzeczywistości jest
panem Wojnarowskim. Zbigniewem. I to, muszę to wyraźnie powiedzieć, był
dla mnie szok. Facet potrafiący myśleć jak siedemdziesięcioletnia
kobieta? Taka, która po śmierci męża, zamyka się w sobie i już tylko
trwa, aż do czasu wyrwania z marazmu przez tajemniczego nieznajomego i
pewien pamiętnik, który otwiera wiele furtek w jej, już nieco
szwankującej, pamięci. Facet, który w piękny i troszkę poetycki sposób
potrafi pisać o uczuciach i to z tak odmiennych punktów widzenia i w
odniesieniu do tak różnych konstelacji. Nastolatka i pierwsza miłość (oraz zawód),
facet w kwiecie wieku i takaż wdowa, czy w końcu tenże dojrzały
mężczyzna i platoniczne uczucie do dziewczyny z początku zdania. Wow!
Ale,
żeby już panów nie straszyć, oprócz ogromu emocji jaki zawarto w
książce jest też tło. Budowa komunistycznego raju, jakim mam być nowa,
przemysłowa dzielnica miasta. Układy i układziki, esbecja, czerwony
sekretarz i jego synek - bonzo o nadprzyrodzonych zdolnościach
(niestety!) czy w końcu nawrócenie zaczadzonego marksizmem młodzieńca. Jest też taniec z układem połączony z próbą pozostania
przyzwoitym człowiekiem. I wiele, wiele więcej.
“Słońce
…”, to jedna z tych książek, o których ciężko opowiadać komuś, kto
jej nie czytał. Zatem, żeby nie psuć przyjemności tym, którzy się
skuszą, ogólniki. Świetny język pozbawiony, tak modnych ostatnio,
wygibasów i naprawdę ciekawa historia osadzona w odwilżowej, ale jak się
okazuje, nie do końca, końcówce lat 50tych. Mógłbym zarzucić, że
suspens średniej jakości, a zwroty akcji przewidywalne, ale w zasadzie,
po co? Są za to dobrze skrojeni bohaterowie i dużo emocji, łącznie z bezsilnym
zaciskaniem pięści przy co bardziej dramatycznych opisach. Podsumowując - warto było
przełamać początkowy sceptycyzm i przeżyć wraz z główną bohaterką tę
niezwykłą podróż w czasie, by, również wraz z nią, doświadczyć na jej
końcu katharsis. Tak więc, przymknijcie oko na powyższy stos komunałów i spróbujcie sami.
Czytałam wszystkie inne pod nazwiskiem Stec. Jakie było moje zdziwienie kiedy dowiedziałam się, że to w rzeczywistości pan Zbigniew W.
OdpowiedzUsuń:)
Pozdrawiam
No to teraz wiadomo, dlaczego i Bazylowi się spodobała. ;DDD
OdpowiedzUsuńBazyl, świat się kończy:P Epoka lodowcowa nadchodzi:P No ale skoro Jeremi Bożkowski to kobieta, to Dominika Stec dla równowagi może być mężczyzną:)
OdpowiedzUsuńI, kurczaczki, weź no zlikwiduj te captche, co?:P
sabinka.t1 Jeszcze bardziej zdziwił mnie fakt, że autor udziela się również na niwie fantastycznej. Aż poszukam tej "Posoki smoka" :)
OdpowiedzUsuńclevera I to wszem i wobec :P
ZWL I Kopernik! A świat się nie kończy, tylko ja potrzebowałem dobrego obyczaju. Z jednym (jak widać) mi się udało, z drugim (wkrótce) nie.
PS. Z captcha chyba sobie poradziłem :)
Captche zlikwidowane:)) Z obyczajów to mi nowa Szwaja zalega, ale małżonka donosi, że jest dziwnie, a chwilowo nie mam czasu, żeby osobiście sprawdzić.
OdpowiedzUsuń"tak modnych ostatnio, wygibasów" - masz na myśli jakiegoś konkretnego pisarza, tak z czystej ciekawości pytam?
OdpowiedzUsuńJa ostatnio często ufam opinii innych blogowiczów. Nigdy przedtem nie miałam tak długiej listy książek do przeczytania ;)
Bazyl ja z ciekawości sprawdzałam na LC :) Ku mojemu zaskoczeniu oceny fantastyki bardzo niskie, zaś książki kobiece na przyzwoitym poziomie :)
OdpowiedzUsuńZWL A ja skończę "Felixa ..." i wracam do staroci. Ostatni Bożkowski leży :D
OdpowiedzUsuńJulka Nie, raczej trend, żeby wszystko zagmatwać, eksperymentem językowym podszyć, brakiem interpunkcji udziwnić i stworzyć coś przed czym Prawdziwi Krytycy padną pokotem, a zwykły Bazyl stanie z rozdziawioną gębą i powie "Ke?".
Ja sobie wrzucam co ciekawsze notki do zakładek, ale korzystam rzadko. Bardziej służą mi jako ściąga do przyszłych zakupów bibliotecznych, a sam chadzam swymi pokrętnymi ścieżkami.
sabinka.t1 LC nie jest dla mnie miarodajny, jeśli chodzi o oceny (zresztą żaden serwis oceniający nie jest). Wolę moje ślipki. Słowem - nie przeczytam, nie uwierzę, że szajs :)
Bazyl: a Felix jak Ci się widzi?
OdpowiedzUsuńFakt :)
OdpowiedzUsuńNo to pozostaje mi poczekać na Twoją recenzję :)
ZWL Jak Ci powiem teraz, to o czym napiszę? Cierpliwości :P
OdpowiedzUsuńNo dobra, trochę mi się widzi, a trochę nie. A co to za błędy, o których wspominałeś i MP, bo mam pierwsze wydanie.
sabinka.t1 Oj, to może trochę potrwać. Nawet wieczność :P
Fajnie, że Ci się podobało :)
OdpowiedzUsuńBazyl: akcja tak mnie wciągnęła, że nie zaznaczałem. Głównie jest "mimo, że" i jakieś jeszcze niedoróbki stylistyczne były, gramatyka tu i ówdzie szwankowała, musiałbym całość przeczytać znowu. Ale drugi tom przewalę z ołówkiem w ręku:P
OdpowiedzUsuńZWL Daj acan pokój. Ja na razie stylistyczno - gramatycznych wywrotek nie napotkałem. Jest jednak możliwe, że wciągnięty w akcję, nie zwracam zbytnio uwagi i cholery wzięły i umknęły. No i wzrok już nie ten :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze to dać się pochłonąć akcji:D
OdpowiedzUsuńSzczękę z podłogi już pozbierałąm, to mogę napisać: Co za zaskoczenie... Kiedyś czytałam "Mężczyznę do towarzystwa" i powiedziałam sobie- tej autorce już dziękuję, a teraz widzę, że trzeba się przeprosić z tym autorem....
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
Czytałam "Słońce w słonecznikach" pod koniec 2010 roku, także dzięki blogom po książkę sięgnęłam i nie zawiodłam się. Świętnie napisane, akcenty rozłożone idealnie no i tło historyczne takie właśnie jakie mi leży w literaturze najbardziej:)
OdpowiedzUsuńTo naprawdę dobra książka!
Sabinko, ale panie Stec są dwie, Ewa i Dominika (Zbigniew?), nie mylisz ich czasem?
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam, zakupiłam do biblioteki i już mi nie ucieknie
Jakoś tak wpadła mi w ręce w ubiegłym roku. Chyba w bibliotece. Z przyjemnością zanurzyłam się w czasy i miejsca kompletnie mi obce i wczesniej nie eksplorowane. :)Nie wiedziałam, że ONA to ON:)
OdpowiedzUsuńBrzmi zachęcająco, muszę po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuń