wtorek, 14 lutego 2012

"Wielki bazar kolejowy" Paul Theroux

Ciemna śrubka, ależ mam problem z tą książką. Historia Paula, który pieprznął codziennością o bruk, zostawił żonę i dziatki (nie definitywnie, żeby nie było), wsiadł do pociągu i to bynajmniej nie bylejakiego, ale na dobry początek do samego Orient Expressu i ruszył w czteromiesięczną, kolejową podróż po Azji, powinna mnie porwać jak Katrina pranie Nowoorleańczyka. Szybko i bezwzględnie. Jeśli dodać, że facet ma w sobie sporo życiowej goryczki, którą alchemicznie wręcz przekształca w ironiczne komentarze do tego co widzi, to rzecz powinna być więcej niż pewna. A jednak …
Wciągałem się w lekturę i wciągałem i jakoś wciągnąć nie mogłem. Jeśli już poleciało kilkanaście stron, od których nie mogłem się oderwać, to potem przychodziła blokada. Coś jakby w westernowej scenie - parowóz grzeje do przodu i jest fajnie dopóki czerownoskórzy nie położą belek na tory. Tych belek w książce Theroux znalazłem sporo, ale nie znaczy to absolutnie, że książka jest zła. Moja niekompatybilność nie może bowiem zmienić faktu, że to świetna pozycja o podróżowaniu, a obraz Azji lat siedemdziesiątych jaki się z jej kart wyłania jest wielce interesujący, choć ze względu na specyfikę wyprawy, mocno wybiórczy.
Jedzie zatem Theroux i obserwuje. Biedę Indii, piękno i zniszczenia Wietnamu, dziwactwa Japonii (a raczej Japończyków), monotonię Syberii. Ale to nie krajobrazy zaprzątają jego uwagę, ale ludzie w te krajobrazy wpisani. Spotykani w pociągu, na stacjach, podczas nielicznych wyjść na miasto. I to właśnie rozmowy z nimi podobały mi się najbardziej.
“Wielki bazar …”, to swoista książka drogi. Zamiast harleya jest pociąg, zamiast skóry z nazwą gangu, ciepły szlafrok, a zamiast łańcucha, trzyma autor w ręce pióro i notatnik, i skwapliwie z nich korzysta. Żałować tylko wypada, że zmęczony podróżą pisarz mało uwagi poświęcił odcinkowi transsyberyjskiemu, który, mimo że niewielki, uważam za najciekawszy. Szkoda, że w książce brak fotografii, a przecież Theroux zdjęcia robił, bo sam o tym pisze. I szkoda wreszcie, że Warszawę przespał, bo ciekaw byłem jego spostrzeżeń o Kraju nad Wisłą. Z drugiej strony może ciekawość zawiedzie go kiedyś do któregoś z wagonów PKP. Ależ by to była książka! A “Bazar …” oczywiście polecam.

PS. Ciekawy wpis o autorze można znaleźć u Chihiro

13 komentarzy:

  1. Miałam b. podobne odczucia podczas lektury, z tym że więcej u mnie było irytacji i blokady niż wciągnięcia. Przeszkadzał mi w tej lekturze fakt, że dotarła do nas z tak wielkim opóźnieniem. Za jakieś 50 lat na pewno będzie bardziej wartościowa.;)

    OdpowiedzUsuń
  2. czytanki.anki A może to po prostu ten pęd? Stacje, miasta, kraje, zasuwające za oknem i przez to nie do końca uchwytne. A czytelnik nie może znaleźć punktu zaczepienia. I się wkurza, bo już się troszkę zadomowił (dworzec, przedział), już się przywiązał do kolejnego rozmówcy, a tu, pierdut, wysiadka!
    Fakt, że to lata 70te nie przeszkadzał mi aż tak bardzo. To rozumiem, że po "Pociąg widmo ..." sięgniesz za ~40 lat? :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Tu Cię zaskoczę: "Pociąg Widmo" już miałam w domu i przeglądałam, ale autor w przedmowie prał rodzinne brudy i wymiękłam.
    Za drugim podejściem pominę wstęp. Zważywszy, że podróż Z Widma miała miejsce dość niedawno, chyba załapię się na lekturę w najbliższej pięciolatce.;)
    W marcu wychodzi chyba opowieść o podróży po Patagonii.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Was normalnie. Ta ksiązka to było oh ah i eh a mnie Paul po prostu wkur....
    no niemiłosiernie

    OdpowiedzUsuń
  5. A mnie się ta książka podobał ;)
    Seri, serio! A ostatni rozdział z powrotu syberyjskiego uważam za najlepszy. A osobisty charakter tej książki, moim zdaniem dodaje jej tylko uroku :) Ciekawa jestem jego kolejnej książki. Bez dwóch zdań.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam tę książkę w świadomości, że druga będzie lepsza - i była, o niebo lepsza! Ale i tak z kilku przeczytanych przeze mnie "Dark Star Safari" (podróż po Afryce) zrobiła na mnie największe wrażenie, a także "Riding the Iron Rooster" - o podróży po Chinach.
    Miałam szczęście spotkać pisarza osobiście, dziękuję za reklamę :) Ale jeśli mogę jeszcze napomknąć o czymś, to wspomnę, że o tym, jak podróże zmieniły samego Theroux i jak jego osobowość wpłynęła na postrzeganie podróży, napisałam też długi artykuł do Archipelagu, nr 5: http://www.archipelag-magazyn.pl/?page_id=91
    I polecam gorąco jego opowiadania o Indiach: http://chihiro.blox.pl/2010/09/Indie-jako-nauczyciel-The-Elephanta-Suite-Paul.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Pamiętam, jak się wkurzałam w trakcie czytania. Bo o ile książka sama w sobie jest interesująca, spostrzeżenia bywają wciągające, obserwacje ludzi barwne i przekonujące, to już postawa autora doprowadzała mnie do pasji. Nie wiem, czy tylko ja miałam wrażenie, że on na to wszystko spoglądał okiem białego, nieźle sytuowanego i wykształconego faceta? ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja nie czytałam, a po tak różnorodnych opiniach jestem książki ciekawa. Kto wie może się po nią wybiorę ;-)
    Książkę o podróżowaniu,to najlepiej wspominam S.Wujastyka"Niebo nad Sudanem"

    OdpowiedzUsuń
  9. A mnie z całej recenzji najbardziej podoba się ciemna śrubka :) Może kiedyś uda mi się zacytować

    OdpowiedzUsuń
  10. czytanki.anki Jeśli rozwinął temat w stosunku do wstępu, do części pierwszej, to się nie dziwię :( Myślę, że Theroux dobrze czytać porcjami i w drodze. Jakiejkolwiek. Będę go zabierał na rower :)
    dea Jest marudny, to fakt, a jak wiadomo marudny facet jest również wkurwiający, więc ... Jako, było nie było, mężczyzna, potrafię go troszkę zrozumieć, ale mi też działał momentami na łupież.
    the_book Mimo zgrzytów mnie też i też jestem ciekaw. Nie zwykłem osądzać po jednej książce. No, chyba, że jest to autor jednej książki :)
    Chihiro Miejmy nadzieję, że reszta pozycji Theroux ukaże się u nas ciut wcześniej niż "Bazar ..." :) Dzięki za linki.
    ksiazkowo Ale przecież jest białym, nieźle sytuowanym i wykształconym facetem, więc z jakiej pozycji miał pisać? :)
    mięta Nie znam. Jak Los da - poznam. A po Theroux warto sięgnąć, żeby mieć własne zdanie :)
    guciamal Niestety to nie mój patent, a Papcia Chmiela. Chłopaki namawiają Tytusa, żeby ordynarne "jasny gwint!" zamienił właśnie na "ciemną śrubkę" :) Nie wiem, która to księga, ale coś mi się jarzy, że ta z duchami w szlacheckim dworku :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Theroux nie był dobrze sytuowany, gdy wyruszał w podróż. Dostał niewielką zaliczkę, która starczała na tanie hotele (nie był w tak komfortowej pozycji, gdy wówczas gdy pisał część drugą, gdy mógł pozwolić sobie czasem na lepsze lokum i pomoc finansową innym) i stresował się przecież, że nie będzie miał z czego żyć po powrocie, że będzie musiał szybko napisać tę książkę, a na utrzymaniu ma żonę i dwoje małych dzieci. Po 10 napisanych powieściach (taki miał dorobek w wieku 33 lat, gdy wyruszał w pierwszą podróż) nie było go stać na wiele. A pozycja białego, wykształconego mężczyzny jest oczywista, niemożliwa jest przecież inna.

    OdpowiedzUsuń
  12. Chihiro Masz rację, pamiętam, że kwestie pieniężne były jednym z czynników wpływających na jego rozdrażnienie, które da się w książce odczuć i które, chcąc nie chcąc, drażni (jak widać), czytelników. Chodziło mi raczej o to, że lepiej sytuowany od mieszkańców Azji.

    OdpowiedzUsuń
  13. Bazyl, ale to przecież oczywiste, że jest lepiej sytuowany niż spora część Azjatów, których spotkał. Inaczej nie mógłby podróżować.

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."