Ciemna
śrubka, ależ mam problem z tą książką. Historia Paula, który pieprznął
codziennością o bruk, zostawił żonę i dziatki (nie definitywnie, żeby
nie było), wsiadł do pociągu i to bynajmniej nie bylejakiego, ale na
dobry początek do samego Orient Expressu i ruszył w czteromiesięczną,
kolejową podróż po Azji, powinna mnie porwać jak Katrina pranie
Nowoorleańczyka. Szybko i bezwzględnie. Jeśli dodać, że facet ma w sobie
sporo życiowej goryczki, którą alchemicznie wręcz przekształca w
ironiczne komentarze do tego co widzi, to rzecz powinna być więcej niż
pewna. A jednak …
Wciągałem
się w lekturę i wciągałem i jakoś wciągnąć nie mogłem. Jeśli już
poleciało kilkanaście stron, od których nie mogłem się oderwać, to potem
przychodziła blokada. Coś jakby w westernowej scenie - parowóz grzeje
do przodu i jest fajnie dopóki czerownoskórzy nie położą belek na tory.
Tych belek w książce Theroux znalazłem sporo, ale nie znaczy to
absolutnie, że książka jest zła. Moja niekompatybilność nie może bowiem
zmienić faktu, że to świetna pozycja o podróżowaniu, a obraz Azji lat
siedemdziesiątych jaki się z jej kart wyłania jest wielce interesujący,
choć ze względu na specyfikę wyprawy, mocno wybiórczy.
Jedzie
zatem Theroux i obserwuje. Biedę Indii, piękno i zniszczenia Wietnamu,
dziwactwa Japonii (a raczej Japończyków), monotonię Syberii. Ale to nie
krajobrazy zaprzątają jego uwagę, ale ludzie w te krajobrazy wpisani.
Spotykani w pociągu, na stacjach, podczas nielicznych wyjść na miasto. I
to właśnie rozmowy z nimi podobały mi się najbardziej.
“Wielki
bazar …”, to swoista książka drogi. Zamiast harleya jest pociąg,
zamiast skóry z nazwą gangu, ciepły szlafrok, a zamiast łańcucha, trzyma
autor w ręce pióro i notatnik, i skwapliwie z nich korzysta. Żałować
tylko wypada, że zmęczony podróżą pisarz mało uwagi poświęcił odcinkowi
transsyberyjskiemu, który, mimo że niewielki, uważam za najciekawszy.
Szkoda, że w książce brak fotografii, a przecież Theroux zdjęcia robił,
bo sam o tym pisze. I szkoda wreszcie, że Warszawę przespał, bo ciekaw
byłem jego spostrzeżeń o Kraju nad Wisłą. Z drugiej strony może
ciekawość zawiedzie go kiedyś do któregoś z wagonów PKP. Ależ by to była
książka! A “Bazar …” oczywiście polecam.
PS. Ciekawy wpis o autorze można znaleźć u Chihiro.
PS. Ciekawy wpis o autorze można znaleźć u Chihiro.
Miałam b. podobne odczucia podczas lektury, z tym że więcej u mnie było irytacji i blokady niż wciągnięcia. Przeszkadzał mi w tej lekturze fakt, że dotarła do nas z tak wielkim opóźnieniem. Za jakieś 50 lat na pewno będzie bardziej wartościowa.;)
OdpowiedzUsuńczytanki.anki A może to po prostu ten pęd? Stacje, miasta, kraje, zasuwające za oknem i przez to nie do końca uchwytne. A czytelnik nie może znaleźć punktu zaczepienia. I się wkurza, bo już się troszkę zadomowił (dworzec, przedział), już się przywiązał do kolejnego rozmówcy, a tu, pierdut, wysiadka!
OdpowiedzUsuńFakt, że to lata 70te nie przeszkadzał mi aż tak bardzo. To rozumiem, że po "Pociąg widmo ..." sięgniesz za ~40 lat? :P
Tu Cię zaskoczę: "Pociąg Widmo" już miałam w domu i przeglądałam, ale autor w przedmowie prał rodzinne brudy i wymiękłam.
OdpowiedzUsuńZa drugim podejściem pominę wstęp. Zważywszy, że podróż Z Widma miała miejsce dość niedawno, chyba załapię się na lekturę w najbliższej pięciolatce.;)
W marcu wychodzi chyba opowieść o podróży po Patagonii.
Kocham Was normalnie. Ta ksiązka to było oh ah i eh a mnie Paul po prostu wkur....
OdpowiedzUsuńno niemiłosiernie
A mnie się ta książka podobał ;)
OdpowiedzUsuńSeri, serio! A ostatni rozdział z powrotu syberyjskiego uważam za najlepszy. A osobisty charakter tej książki, moim zdaniem dodaje jej tylko uroku :) Ciekawa jestem jego kolejnej książki. Bez dwóch zdań.
Pozdrawiam :)
Przeczytałam tę książkę w świadomości, że druga będzie lepsza - i była, o niebo lepsza! Ale i tak z kilku przeczytanych przeze mnie "Dark Star Safari" (podróż po Afryce) zrobiła na mnie największe wrażenie, a także "Riding the Iron Rooster" - o podróży po Chinach.
OdpowiedzUsuńMiałam szczęście spotkać pisarza osobiście, dziękuję za reklamę :) Ale jeśli mogę jeszcze napomknąć o czymś, to wspomnę, że o tym, jak podróże zmieniły samego Theroux i jak jego osobowość wpłynęła na postrzeganie podróży, napisałam też długi artykuł do Archipelagu, nr 5: http://www.archipelag-magazyn.pl/?page_id=91
I polecam gorąco jego opowiadania o Indiach: http://chihiro.blox.pl/2010/09/Indie-jako-nauczyciel-The-Elephanta-Suite-Paul.html
Pamiętam, jak się wkurzałam w trakcie czytania. Bo o ile książka sama w sobie jest interesująca, spostrzeżenia bywają wciągające, obserwacje ludzi barwne i przekonujące, to już postawa autora doprowadzała mnie do pasji. Nie wiem, czy tylko ja miałam wrażenie, że on na to wszystko spoglądał okiem białego, nieźle sytuowanego i wykształconego faceta? ;)
OdpowiedzUsuńJa nie czytałam, a po tak różnorodnych opiniach jestem książki ciekawa. Kto wie może się po nią wybiorę ;-)
OdpowiedzUsuńKsiążkę o podróżowaniu,to najlepiej wspominam S.Wujastyka"Niebo nad Sudanem"
A mnie z całej recenzji najbardziej podoba się ciemna śrubka :) Może kiedyś uda mi się zacytować
OdpowiedzUsuńczytanki.anki Jeśli rozwinął temat w stosunku do wstępu, do części pierwszej, to się nie dziwię :( Myślę, że Theroux dobrze czytać porcjami i w drodze. Jakiejkolwiek. Będę go zabierał na rower :)
OdpowiedzUsuńdea Jest marudny, to fakt, a jak wiadomo marudny facet jest również wkurwiający, więc ... Jako, było nie było, mężczyzna, potrafię go troszkę zrozumieć, ale mi też działał momentami na łupież.
the_book Mimo zgrzytów mnie też i też jestem ciekaw. Nie zwykłem osądzać po jednej książce. No, chyba, że jest to autor jednej książki :)
Chihiro Miejmy nadzieję, że reszta pozycji Theroux ukaże się u nas ciut wcześniej niż "Bazar ..." :) Dzięki za linki.
ksiazkowo Ale przecież jest białym, nieźle sytuowanym i wykształconym facetem, więc z jakiej pozycji miał pisać? :)
mięta Nie znam. Jak Los da - poznam. A po Theroux warto sięgnąć, żeby mieć własne zdanie :)
guciamal Niestety to nie mój patent, a Papcia Chmiela. Chłopaki namawiają Tytusa, żeby ordynarne "jasny gwint!" zamienił właśnie na "ciemną śrubkę" :) Nie wiem, która to księga, ale coś mi się jarzy, że ta z duchami w szlacheckim dworku :D
Theroux nie był dobrze sytuowany, gdy wyruszał w podróż. Dostał niewielką zaliczkę, która starczała na tanie hotele (nie był w tak komfortowej pozycji, gdy wówczas gdy pisał część drugą, gdy mógł pozwolić sobie czasem na lepsze lokum i pomoc finansową innym) i stresował się przecież, że nie będzie miał z czego żyć po powrocie, że będzie musiał szybko napisać tę książkę, a na utrzymaniu ma żonę i dwoje małych dzieci. Po 10 napisanych powieściach (taki miał dorobek w wieku 33 lat, gdy wyruszał w pierwszą podróż) nie było go stać na wiele. A pozycja białego, wykształconego mężczyzny jest oczywista, niemożliwa jest przecież inna.
OdpowiedzUsuńChihiro Masz rację, pamiętam, że kwestie pieniężne były jednym z czynników wpływających na jego rozdrażnienie, które da się w książce odczuć i które, chcąc nie chcąc, drażni (jak widać), czytelników. Chodziło mi raczej o to, że lepiej sytuowany od mieszkańców Azji.
OdpowiedzUsuńBazyl, ale to przecież oczywiste, że jest lepiej sytuowany niż spora część Azjatów, których spotkał. Inaczej nie mógłby podróżować.
OdpowiedzUsuń