Gorąco. Duszno. Rozpuszczam się. Leżeć się chce, pisać nie. Z czytaniem też krucho. Więc w ramach tematu zastępczego, dzięki postowi nutty i robocie zuzanki, zapraszam Was do zapoznania się z twórczością pana Andrzeja, którego wiersze zawsze poprawiają mi humor.
Na zachętę, z cyklu Bajeczki Babci Pimpusiowej:
Udzielał raz wywiadu kotek, że jest zdrowy,
Wtem uszki mu opadły, oczki wyszły z głowy,
Pękł mu brzuch, ogon, płuca i głosowa struna,
Wreszcie zdębiał, ocipiał, zesrał się i umarł. Amen.
Wtem uszki mu opadły, oczki wyszły z głowy,
Pękł mu brzuch, ogon, płuca i głosowa struna,
Wreszcie zdębiał, ocipiał, zesrał się i umarł. Amen.
Reszta na http://www.waligorski.art.pl/
Smacznego! :)
No tak. A u nas zimno, pochmurno, cud że dziś już nie pada.
OdpowiedzUsuńAle pomimo odmiennych stanów pogodowych, widzę podobieństwa w stanach ducha. U nas: leżeć się nie chce. pisać się nie chce. czytać też nie. A pracować jak się nie chce, o rany!
Urlopie, przybądź!!!
A Pan Waligórski zawsze dobrze robi. Mi kotek pomógł dziś bardzo, szkoda że na tak krótko.
Dziękuję i łączę się w rozmemłaniu :)
Niestety do mnie urlop przybędzie dopiero w połowie lipca i nie wiem czy doczekam, bo może być jak u kotka. Amen! :)
UsuńWidząc tytuł byłem pewien, że zacytujesz piosenkę Bukartyka z najnowszej płyci :)
OdpowiedzUsuńNie znałem, ale z przyjemnością wysłuchałem. Dzięki :)
UsuńUrlop za dwa tygodnie, mus się spakować i tłuc tyłek w jakieś dzikie miejsce z daleka od własnej biblioteki:((
OdpowiedzUsuńCały czas się zastanawiam, kiedy ludzkość wynajdzie teleportację, bo jazda samochodem, to jedna z czynności, które strasznie działają mi na łupież. O pakowaniu, żeby nie używać niepotrzebnie inwektyw, zmilczę.
UsuńZawsze możesz pojechać pociągiem:)
UsuńNie mam uprawnień do kierowania pociągiem :P
UsuńNigdy nie jest za późno na zdobycie nowych kwalifikacji:P
UsuńU nas pada, zimno i ponuro i oj, jak pracować się nie chce. A urlop dopiero w połowie września, choć wolę myśleć, że już za 54 dni robocze (w kalendarzu urlopowym co dzień skreślam jedną krateczkę - to najcudowniejsza chwila dnia roboczego). Pisać też nie bardzo się chce, a i czytanie jakieś takie bardziej rozlazłe się porobiło. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDo ZWL- bierz przykład z Bazyla i czytaj ebooki :)
Bazyl jest burżuj i ma czytnik, a ja biedny wyrobnik i nie mam:P
UsuńBiedactwo
Usuń@guciamal Czytanie to się zrobiło strasznie rozlazło. Po karteczce, po dwie. Nic nie ubywa. Ale inni podkręcają licznik, więc równowaga jest. I tego się trzeba trzymać :)
Usuń@ZWL Nie burżuj, tylko sknerus-chomiczek :)
Szczęśliwi, którzy mają z czego sknerzyć i chomikować:))
UsuńJak dobrze wiesz, to już ostatnie podrygi, więc korzystam jak mogę :)
UsuńOj, korzystaj:) Ja sobie tylko przewidująco książek nazbierałem, to jakoś wytrzymuję:P
UsuńHahahHahaha, kotek niezły ;-) Akurat przydał mi się, bom była naładowana jak chmura gradowa ;-)
OdpowiedzUsuńU nas też duszno, leniwie, cisza przed burzą...
To cieszę się, że kotek ulżył. U nas już cały tydzień jest cisza przed burzą i nic :(
UsuńPiękny wierszyk!!!. U nas czyli na zachodzie kraju padało przez ostatnie dwa dni, a dziś już lato i koszmar, bo nikt nie był na to przygotowany więc się biegało z naręczami zupełnie zbędnej odzieży wierzchniej:)
OdpowiedzUsuńA ponoć żyjemy w strefie umiarkowanej. To ja się pytam: Gdzie ten umiar? :)
UsuńHmm, no mnie to jakoś zupełnie nie śmieszy, raczej zniesmacza... Makabryczne. I wulgarne. Ale może być, żem szczególnie wyczulona, bo zbyt wielu kotów widziałam z "oczkami, które wyszły z głowy". :(
OdpowiedzUsuńOdrobina makabry i wulgarności, a także balansowania na granicy tzw. dobrego smaku jest czasem w życiu potrzebna. Moim zdaniem. Człowieka, z którego ust niejedno urwał się wyrwało, więc niemiarodajnym :) A Topora lubisz? A Zembatego?
UsuńNie w tym sęk, że ja z tych "bułkę przez bibułkę". Wręcz przeciwnie, powiedziałabym. :D Topora uwielbiam. Czarny humor jak najbardziej. A to mi się kompletnie nie podoba. Dla mnie to jest, no sorry, obrzydliwe. I dołujące jak cholera. W żadnym razie zabawne.
UsuńNauczka- nie pić kawy podczas czytania bloga Bazyla...Amen.
OdpowiedzUsuńTym razem to nie moja wina :)
UsuńUroczy wierszyk. Nie przypuszczałam, że ktoś pisze wiersze o tym, jak wyglądam w czasie sesji...
OdpowiedzUsuńAlbo ja w robocie :)
UsuńUdzielało raz wywiadu dziecko, że jest zdrowe,
OdpowiedzUsuńWtem uszki mu opadły, oczki weszły w głowę,
Pękł mu brzuch, śledziona, do płuc wpadło gardło,
Wreszcie zdębiało, ocipiało, zesrało się i umarło. Amen.
...a taka tam przeróbka :D
:))jestem zapoznana z twórczością:)
OdpowiedzUsuńW sensie, że już byłaś, czy że dopiero teraz? :)
UsuńTwórczość znam od dawna, bo byłam fanem Studia 202 i Elity. Lubię klimaty tego typu :
UsuńProsiła glizda słonia raz w nietrzeźwym stanie:
- Strasznie mnie plecy swędzą, podrap mnie kochanie.
Słoń podrapał i ryknął śmiechem jak armata:
- Stara, co się wygłupiasz, coś taka plaskata?
Ale są rzeczy do których przekonać się nie mogę. Napawała mnie wstrętem książka Docent Basset:12 prac Herkulesa Miziaka - kompletnie dla mnie niestrawne i mało zabawne.
Gusta ludzkie - rzecz niezgłębiona. U mnie Docent Basset rządzi:)) Bezapelacyjnie:)
Usuń:)) No, popatrz! A ja pisząc komentarz zastanawiałam się czy znajdę chociaż jednego fana tego dzieła. Fakt, różne rzeczy ludzi śmieszą:)
UsuńTen typ obrzydliwości bawił mnie do łez, może by sobie powtórkę zrobić, hmm:D
Usuń@CwP Mnie oddano "Wilta" z pretensją, że jak mnie to mogło śmieszyć i jak ja coś tak wulgarnego mogłem polecać, ba, w ręce wciskać :)
OdpowiedzUsuń@ZWL Plan na wieczór - repeta z Miziaka :)
Z Basseta, jeśli już, Miziak słabszy:P Właśnie mi oko padło: "W knajpie "Pierwiosnek" kipiało życie. Za kontuarem królował
Usuńpotężny jak wielkie piece Magnitogorska ajent Wincenty Jamochłon,
słynny ongiś zapaśnik i sztangista. Rozstawione nie bez smaku ba-
terie różnokolorowych wódek otaczały aureolą słuszny w treści,
chociaż opluty w formie napis "Alkohol szkodzi zdrowiu", pod
którym ktoś dopisał "...ale ratuje budżet państwa". W szklanej
szafce widniały zwłoki śledzia, omszałe jajko na twardo i spory
kawałek pasztetu, po którym łaził wywijający z radości ogonkiem
duży, złocisty gronkowiec."
A mnie młodzież nie uwierzyła w opowieść o tym, jak to nie można było w knajpie otrzymać stu gram bez dodatku w postaci omszałego jajeczka. O tempora ... Znajoma bufetowa, to był skarb, a szeptane na ucho, żeby napływowi i kierowcy nie usłyszeli: "Panowie, nie bierzcie dziś wątróbki", bezcenne :P
UsuńOj tak. Co ta dzisiejsza młodzież ma z życia, nawet dreszczu emocji gastronomicznej nie odczują:P
UsuńGdzie te wesela z fermentującą sałatką jarzynową, bo we wiosce jedna lodówka i to zepsuta? No ja się pytam :D
UsuńPS. Kończmy, panie kochany, bo jak na wspominki wejdziemy, to nocy braknie :)
Nocy żałujesz?:P Załóżmy jakiś blogowy ZBoWiD, będziemy snuć wspominki na zebraniach organizacyjnych:D
UsuńA żałuję, bo się ostatnio nie wysypiam, no i dziś siatkóweczka :)
UsuńWyśpisz się na emeryturze:P
UsuńHa! No to piątka . Też ostatnio mi czytanie i pisanie nie szło, diabli wiedzą, dlaczego. Na szczęście trochę się rozruszałam i coś tam skrobnęłam dziś w nocy :) Życzę Ci powrotu czytelniczego ducha, ha!
OdpowiedzUsuń