piątek, 15 czerwca 2012

"Jutro 2. W pułapce nocy" John Marsden

Stało się! Drugi tom bestsellerowej serii “Jutro”, autorstwa Johna Marsdena, nie udźwignął ciężaru moich oczekiwać i dołączył do bazylowego cmentarzyska, rozpoczętych i nigdy już nie mających być doczytanymi, cyklów książkowych. Zgodnie z moim (popartym wieloletnim spożywaniem specjalnego, opartego na bazie chmielu, środka dla jasnowidzów), przeczuciem, autor poszedł był w schemat. I podobnie jak kiedyś w każdym odcinku “Lalamido” Brzóska prezentował dwa haiku i jeden głupi dowcip, Marsden w każdej odsłonie “Jutra” postanowił lansować zestaw: dwie porywające akcje przeciw wrażym siłom i jedna poruszająco - wzruszająca scena kończąca każdy tom.
“W pułapce nocy” to ciąg dalszy wojennych przygód grupki znajomych nastolatków. Już pierwsza akcja w szpitalu przekonała mnie, że znów będą potrzebował nader solidnego kołka, by móc nań odwiesić zdrowy rozsądek. Łatwość z jaką młodzi ludzie przenikają do okupowanych budynków (już nie wspominając o tym, jak łatwo pozbawiają życia) i realizują swoje dywersyjne plany, może bowiem przyprawić o zawrót głowy. Dziwi mnie to o tyle, że spotkani w końcu dorośli partyzanci są tak kompletnie beznadziejnymi wojakami, że z miejsca rodzi się pytanie, kto w takim razie tych nastolatków tego wszystkiego nauczył. Lećmy jednak dalej, bo jakby nie patrzeć, to powieść dla młodych, a jak człowiek był młody, to wierzył, że Bond laserem z zegarka cygara zapalał i samoloty z nieba strącał.
Nie dziwię się, że seria zyskała miliony młodocianych fanów. Któż bowiem mając naście lat nie chciałby się utożsamić z rozsądnymi, bohaterskimi, przebiegłymi, mądrzejszymi od dorosłych i samowystarczalnymi bohaterami, którzy oprócz tego, że są tacy fajni, są też jednak nękani przez problemy typowe dla nastolatków: alkohol, pierwszy raz, używanie przemocy itd. Ja jednak, mając w pamięci wspomnienia prawdziwych uczestników działań wojennych, nie kupuję opowiadanej historii. Coś mi w niej zgrzyta. A odpowiedź na pierwsze pytanie w przeczytanym na lubimyczytac wywiadzie, tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że autor próbował opisać coś o czym miał tylko mgliste wyobrażenie. Porównywanie strachu przed śmiercią do tego, jaki towarzyszy nakryciu na fajce w kiblu. Kaman!

12 komentarzy:

  1. Biedny Bazyl, takie bolesne rozczarowanie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja wiem. Byłem na to przygotowany i tylko potwierdziłem swoje podejrzenia. Bolesne o tyle, że w tym czasie mogłem wypić sobie czteropak :)

      Usuń
    2. A nie mogłeś pić przy czytaniu?:P

      Usuń
    3. W jednej ręce butelka z bro, w drugiej orzeszki/chipsy/setka wódki. Się rozumie samo przez się, że dla książki miejsca nie ma :P

      Usuń
    4. Czasem któraś ręka bywa wolna:) Na drugi raz poszukaj podpórek do książek:)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Ale to "ka", to nie jest równoważnik "k..."? Bo na tak ostry sprzeciw czytelniczy pozycja nie zasłużyła. W końcu zbiera dobre noty u młodych ludzi. A że ja już trochę o wojnie czytałem i wiem, że nie przypomina ona survivalowego obozu z przerwami na chojrackie akcje partyzanckie, to trudno. W prawdziwym świecie nie byłoby raczej trzeciego tomu, bo bohaterowie, postępując jak postępują, albo byliby w rękach wroga albo by nie żyli. Tyle tylko, że bez tych akcji a la Rambo, cykl nie miałby takiej siły przyciągania jaką ma. I ja to rozumiem. Ale czytać dalej nie muszę :)

      Usuń
  3. Kiedyś na umór czytałam do końca... Teraz już jestem mądrzejsza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja stawiam sobie granicę 100 stron, ale jak to człowiek zmienny, czasem naginam regułę i brnę dalej w kiepską fabułę. O, rymsło mi się! :D Z cyklami rozstawać się trudniej im dalej człek zabrnął. Czasem jednak nawet po czwartym tomie ("Gone"), można powiedzieć - dość! :)

      Usuń
  4. Ehhh... Zawsze jest tak, że kiedy słyszę o książce negatywne komantarze, mam ochotę ją przeczytać ;)Tak jest i tym razem... Jeżeli jednak nie zadowala mnie, nie czytam na siłę ;) W końcu czytanie powinno być przyjemnością...
    Zapraszam na mojego bloga - jest całkiem nowy, więc będę wdzięczna za komentarze i wskazówki ;)
    http://papierowa-laka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Negatywne komentarze? U mnie? Gdzie? :P

    OdpowiedzUsuń
  6. I własnie nie żałuję,że powstrzymalam sie przed kupnem "Jutro" :)

    Wpadnij do mnie

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."