Każdorazowo,
podczas wymuszonej przez Kitka wizytacji galerii
handlowej, zaglądam do wyprzedażowych koszów Matrasu, by przerzucić, jak
ja to nazywam, sieczkę, czyli stos pozycji mocno przecenionych (i
czasem, niestety, mocno wymieszanych, ba, wymiędlonych). Podczas jednej z
takich akcji wpadła mi w ręce “Autobiografia” Alana Aldy (wł. Alphonso
Joseph D'Abruzzo) właśnie. Wpadła i została, bo 5 PLN za możliwość
poczytania o życiu faceta, który przez długi czas bawił mnie w roli
M.A.S.H.owego, Sokolego Oka, nie wydało mi się sumą zbyt wygórowaną.
Od
razu na wstępie muszę się przyznać, że Alana Aldy nie kojarzę z innych
ról filmowych niż wyżej wymieniona. Zaskoczeniem totalnym był dla mnie
fakt, że nominowano go do Oskara za grę w “Awiatorze”, bo film
oglądałem, a za chińskiego boga, nie pamiętam człowieka. Uznajmy zatem,
że Alda pozostaje dla mnie artystą jednej roli. Roli, dodajmy, mocno
charakterystycznej i mocno komicznej, bo cyniczny na zewnątrz, a
wrażliwy wewnątrz, doktor Pierce, nie raz, swymi dowcipami, wywoływał z
mego gardła rechot.
No
dobrze, ale przecież nie o serialu M.A.S.H. (swoją drogą polecam
obejrzeć) ma być ten wpis, a o autobiografii faceta, który uczynił go
tak popularnym. Jakim człowiekiem był zatem i co robił, zanim zdobył
sławę, pieniądze i kosmiczną wprost liczbę statuetek Emmy i Złotego
Globu, Alan Alda?
Podobnie
jak Bodo, młody D’Abruzzo, niejako od urodzenia skazany był na
aktorstwo, a to za sprawą profesji ojca, Roberta, aktora. Plany mogła mu
co prawda pokrzyżować, przechodzona w dzieciństwie, choroba Heinego -
Medina, ale dzięki wielce bolesnej kuracji udało się ją chłopcu pokonać.
Nie pomagała mu również w życiu i karierze psychiczna choroba matki,
której nawroty nieraz przysparzały rodzinie kłopotów. Nie bardzo też
aktorskie ciągoty dały się realizować w szkołach: wojskowej i
katolickiej. A jednak udało się i Alan, przybrawszy sceniczny pseudonim
ojca, trafił na scenę.
Alda
wybiera milowe kamienie w swoim życiu i opisuje je w ten świetny,
deczko ironizujący sposób, który kojarzy mi się z jego serialową rolą.
Bez skrępowania opowiada o swoim poszukiwaniu drogi w życiu, podczas
którego (poszukiwania znaczy), zdarzało mu się czasem troszkę pobłądzić.
Pisze o trudnych początkach pracy w zawodzie, o zainteresowaniu nauką i
paranaukami (spirytyzm), o wielkiej miłości, wzlotach i upadkach,
słowem - o życiu, które pędził.
Alda,
choć pisze o rzeczach dla siebie ważnych, robi to lekko i z humorem.
Lektura tej książki była o tyle ciekawsza, że o życiu aktora nie
wiedziałem kompletnie nic. Jedyny jej mankament to częste literówki i
podskórne wrażenie, że niektóre zdania zostały przetłumaczone jakoś
dziwnie. Kiedy doszedłem do: “Czy rzeczywiście przypominam sobie swoją
przYszłość taką, jaka była?” (wyróżnienie moje), wiedziałem już, że to chyba jednak nie
tylko wrażenie. Nie rozumiem też, dlaczego oryginalny tytuł “Never Have Your
Dog Stuffed and Other Things I’ve Learned”, który świetnie oddaje ducha
książki, został wykastrowany do suchej “Autobiografii”. Nic to, wszakże,
bo przecież takie popierdółki nie przeszkodzą Wam chyba zapoznać się z
całkiem fajnym gościem jakim po tej lekturze jawi mi się Alan Alda.
oprócz MASHA facet kojarzy mi się jeszcze z filmami Woodiego Allena, ale za nic nie pamiętam z którymi. Miło,że ktoś, kto wygląda na sympatycznego faktycznie taki jest.
OdpowiedzUsuńDobrze Ci się kojarzy, bo, z tego co podaje Wiki, grał w trzech filmach reżyserowanych przez Allena. :)
UsuńGrał jeszcze w takim jesiennym filmie o małżeństwie, bardzo uroczym, ale Sokolego Oka nic nie przebije:)
OdpowiedzUsuńJak pisałem wyżej, znam go tylko i wyłącznie jako Hawkeye :)
UsuńTak zmasakrować tytuł to przestępstwo.;(
OdpowiedzUsuńLubię tego gościa w filmach Allena, ale chyba najbardziej w "Za rok o tej samej porze". W "Aviatorze" prawie go nie poznałam, taki dziadek się z nagle niego zrobił.;)
O właśnie, Za rok o tej samej porze - to ten drugi film, z którego kojarzę Aldę.
UsuńZgadza się - i jesienny, i uroczy.;)
UsuńJa też go kojarzę głównie z M.A.S.H.-a (to był serial!), ale widziałam jeszcze jakiś film obyczajowy z nim i też mi się podobał, choć już nie tak bardzo. Jak znów będę się kręciła w pobliżu Matrasa, muszę przejrzeć wyprzedaże (u nas jest na to całe półpięterko).
OdpowiedzUsuńJa w weekend zawinąłem skuszony ogromniastym "-70%". Wylazłem jeszcze szybciej, gdy zauważyłem malusieńkie "do" :(
UsuńOstatnio czytałam Autobiografię Aldy i pomyślałam, że ma wiele wspólnego (poczucie humoru) z granym przez siebie bohaterem M.A.S.H.a.
OdpowiedzUsuńLiterówki nie przeszkadzały mi za bardzo, bo zastanawiałam się jak z takiego chłopaczka przebywającego ciągle za lub na scenie, nie lubianego przez kolegów i ciągle w rozjazdach wyrósł taki "fajny" i zabawny aktor i komik.
Kasik
A ja, mimo całej sympatii do granej przez Aldę postaci, najmilej wspominam Radara. Malutki, zaopatrzony w korekcyjne lenonki, prawiczek, który był zawsze o krok przed przełożonym, z odcinka na odcinek wzruszał coraz bardziej :)
Usuń