czwartek, 24 stycznia 2013

"Pompon w rodzinie Fisiów" Joanna Olech

Smok? Tradycjonalista zasypie Was informacjami na temat wyposażenia podwawelskiej jamy, zwyczajów żywieniowych bestii (dziewice, po stokroć) oraz składu chemicznego wybuchowej mieszanki, która posłużyła do eksterminacji podłej gadziny. Miłośnik fantasy zamęczy wielogodzinną prelekcją na temat gatunków, cech charakteru, koloru łusek i innych przymiotów tych mitycznych bestii, kończąc ją pewnie na szczegółowej charakterystyce geograficznej Pernu. Matki karmiące rzucą się tłumaczyć jak smok wpływa na dzieciństwo i kształt uzębienia. Miłośnicy klasycznych kreskówek z rozrzewnieniem wspominać będą towarzysza i przyjaciela profesora Gąbki. Hydraulicy przekonywać będą, że pompa bez smoka, to o kant kolanka potłuc. Słowem - smoki są wszędzie. Nie należy się zatem dziwić, że pojawiły się także w literaturze dziecięcej.
Ten przydługi wstęp doprowadził nas w końcu do opowieści o smoku nietypowym. Smoku, który pojawił się znikąd (właściwie to z odpływu umywalki) i zawładnął sercami rodziny Fisiów. Małym (kto powiedział, że smoki muszą być wielkości Grubej Berty?), zielonym, pyskatym, niesubordynowanym, skorym do psot, na potęgę żrącym korniszony i muchy oraz cholernie inteligentnym. Jeśli dodać do tego, że przy bekaniu wydającym, strasznie śmieszący moich małych czytelników, odgłos: “hellou” oraz piszącym bloga, to i tak nie sprawi to, że obraz Pompona, bo takie miano nosi bohater książki pani Joanny Olech, będzie pełniejszy. Smok, bowiem, to wielce złożona postać i żeby naprawdę móc ją poznać, konieczna będzie jednak lektura “Pompona w rodzinie Fisiów”.
Już widzę jak rodzice ze strachem spoglądają na te 140 stron głośnego czytania. Odrzućcie obawy, staruszkowie! “Pompon …”, to lektura dla całej rodziny, bo i o rodzinie traktująca. Przyznaję, dzięki jednemu członkowi, nietypowej w składzie, ale jakże typowej w zachowaniach. Są afery, są dzikie hece, ale jest też dużo rodzinnej czułości i trafnych obserwacji codzienności. Od razu jednak ostrzegam, jeśli szukacie pozycji, która “ucząc bawi, bawiąc uczy” nie bierzcie książki do ręki. Smok jest próżny (a tę próżność autorka podkreśla ilustracjami, które przedstawiają wyłącznie głównego bohatera w różnych pozach i sytuacjach), ma niewyparzony język i mnóstwo, przyprawiających dorosłych o palpitacje serca, pomysłów. Nie chcecie, żeby został idolem Waszych grzecznych i doskonale ułożonych dzieci. Moje przypominają głównego bohatera, więc było mi wszystko jedno, ale żeby nie było, że Was nie ostrzegałem.
Świetna książka! Pełna humoru, który powodował, że w głos śmiało się trzech chłopów w dziecięcej sypialni i słuchająca jednym uchem z kuchni squaw. Nie cukrująca, miejscami “nieprawomyślna”, opowieść o historii pewnej niezwykłej przyjaźni. Opowieść, która sprawiła, że mój Starszy Syn przyszedł i powiedział, że chce pogadać o najlepszych scenach* z książki, bo “nie lubisz rozmawiać o grach, tylko o książkach”, więc … Czy może być lepsza rekomendacja?

* Po naradzie z Bartkiem oznajmiamy, że są to: telefon do ciotki w sprawie kota mordercy, rozprawienie się z niegrzecznym punkiem i każde “hellou”, które trafiło się po drodze.

39 komentarzy:

  1. No hellou, czemu ja nie pamiętam z lektury żadnego hellou? Niestety, Starsza ostatnio w bibliotece fuknęła pogardliwie na widok Pompona, ale nie szkodzi, następnym razem wezmę na swoje konto:P A Rokisia czytaliście?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Rokisiu pierwsze słyszę. A hellou jest niezwykle śmiechotwórcze (przynajmniej nieskromnie mówiąc, w moim wykonaniu), więc nie wiem jak można zapomnieć (starość?). U mnie była powtórka Pompona na wyraźne życzenie starszego z czytelników, co zdziwiło mnie o tyle, że narratorką jest jednak dziewczyna. A to nigdy nie rokuje dobrze w przypadku męskiego odbiorcy :P

      Usuń
    2. W Rokisia się więc zaopatrzcie:P Co do hellou, to starość niewątpliwie sprzyja zapominaniu takich fajnych książek, a co do mistrzostwa Twojego hellouowania nie mam żadnych wątpliwości. Może kiedyś będzie dane usłyszeć live :)

      Usuń
    3. Zaopatrzymy w sobotę, bo będzie wyprawa do WBP :) A co do hellouowania, to nie rób sobie zbytnich nadziei. Nie zwykłem bekać w towarzystwie, a i w konkursie zorganizowanym przez Pingwiny z Madagaskaru nie zająłbym miejsca na podium. Chłopaki śmieją się pewnie z litości nad robiącym z siebie klauna starym :)

      Usuń
    4. Znaczy chłopaki są empatyczne i lubią ojca, skoro się śmieją:)Mimo wszystko nie tracę nadziei, że kiedyś to hellou usłyszę:P

      Usuń
    5. Ale browar, do wywołania odpowiedniej fali dźwiękowej, stawiasz Ty :P
      PS. Napisałbym: "albo pepsikolę", ale przez wzgląd na żonę Pompona, nie napisałem :D

      Usuń
    6. Gotów jestem do daleko idących poświęceń:)

      Usuń
  2. Jestem zachwycona:)))i Pompon i "Dynastia Miziołków" to naprawdę fajne książki dla całej rodziny. Mam na półce i nie oddam za nic:)Mam też "Przygody Euzebiusza" i "Sceny z życia smoków" Beaty Krupskiej - pierwsze wydania:))i ciągle podczytuje dla poprawienia humoru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Dynastia ...", polecona przez ZWL, zalega na empeczy i czeka na wolną chwilę :( Pani Krupska sprawdzona w katalogu online i dopisana do listy wypożyczeń. Mam tylko nadzieję, że takie nasycenie tematem nie sprawi, że na dźwięk słowa "smok", chłopaki będą barykadować się w łazience :P

      Usuń
  3. Jeśli chodzi o smoki, nigdy nie byłam ich przeciwniczką, także jako matka karmiąca:)
    Na jutro mamy zaplanowaną wędrówkę do biblioteki celem zaopatrzenia się w jakieś atrakcyjne pozycje, które sprawią że nie pozabijamy się wzajemnie podczas dość długiej niestety drogi do krainy śniegiem płynącej. Pompon trafia niniejszym na sam szczyt listy!
    Aha. Jeśli ta książka naprawdę może sprawić, że Starszy wreszcie przestanie zamęczać nas pytaniami o Heroesów (mamo, a co jest lepsze? 152 ulepszone wywerny czy 212 nagasów?), to jestem skłonna wziąć dwa egzemplarze!:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostrzegam! Po pierwsze, to jest chyba książka dla trochę wyższej kategorii wiekowej niż ta, w której mieszczą się nasze Starsze pociechy. Po drugie, kwestie tego czy w Fifie 12 Puyol zawinął fajnego rogala, z którego Messi walnął bramę z główki, wciąż jednak mają pierwszeństwo, nie licz więc na literackie dyskusje zamiast.
      Informuję! Z części tekstu w głos śmieje się 4,5latek, więc w tym akurat przypadku, radzę olać moje ostrzeżenie. No i jednak, mimo wszystko, jest przełom i wyłom w growym słowotoku :D

      Usuń
    2. Co do "odpowiednich" kategorii wiekowych wielokrotnie się już przekonałam, że takie pojęcie nie istnieje i nawet na moim własnym, matczynym odczuciu nie ma co polegać. Już zarezerwowałam w bibliotece, więc na pewno sprawdzimy empirycznie, ale mam wrażenie że będzie dobrze.
      Też niespecjalnie liczę na to, że "growe" tematy ucichną (Fify bym nie zniosła, nawet gdyby FC Barcelona zawsze wygrywała:P), ale zmniejszenie słowotoku też będzie sporym osiągnięciem:)

      Usuń
    3. Słowotoku growego, jak mniemam, bo chyba nie odksiążkowego? :P

      Usuń
    4. Słowotok odksiążkowy jak do tej pory faktycznie nie występował:P Mogłoby to być równie interesujące zjawisko.
      (o matko, co Ty teraz czytasz!)

      Usuń
    5. A poszedłem w bestsellery :) Ale żeby nie było żem tłumok, to cały czas podczytuję wspomnienia o Dziewońskim :)
      PS. Stanąłem przed chwilą przed półką w biblio i już miałem w ręku "Rajską ..." Badera, ale stwierdziłem, że jednak za mało słońca na nią :)

      Usuń
    6. Nie jestem pewna, czy Dziewoński równoważy tę pozycję, choć niektórzy twierdzą, że to całkiem, całkiem literatura. Ja raczej prędko się nie przekonam, więc będę oczekiwać w napięciu na Twoją relację.
      "Rajską..." mam w nowym wydaniu Czarnego, ale dotąd nie przeczytałam powtórnie (czytałam dawno temu, na początku lat 90-tych, gdy ukazała się po raz pierwszy), choć w mej pamięci nie zapisała się jakoś makabrycznie. Zdaje się, że to w tym zbiorze jest reportaż o twórcy Kałasznikowa - wydaje mi się, że bardzo przyjemny.

      Usuń
    7. Mimo wszystko poczekam z non-fiction do czasu, aż przeminie wszechogarniająca, podbiegunowa szarzyzna :)

      Usuń
    8. U nas dzisiaj świeci (ludzie, świeci!!!), więc może dlatego nawet non-fiction mi nie straszne:))

      Usuń
  4. To teraz szybciutko po część II "Pulpet i Prudencja. Smocze Pogotowie Przygodowe".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za późno. Że tak sejmowo rzecz ujmę, "Pulpet ..." jest właśnie w trzecim czytaniu :D

      Usuń
    2. A ile lat mają twoje chłopaki? O ile pierwszą część oceniam tak na 6+ (to była pierwsza książka, która rozśmieszyła mojego syna, długo niczego śmiesznego nie było w okolicy), o tyle druga zdecydowanie dla starszych. Nie jestem konserwatystką, ale słownictwo wydało mi się nieadekwatne dla młodszych.

      Usuń
    3. Starszy 7, Młodszy 4,5. I nie wydaje mi się, żeby jedno "zajebiście" i kilka mniejszego kalibru zwrotów zrobiło krzywdę Starszemu, który w drodze do stołówki słyszy, najbiedniej, kilkanaście kurew z ust gimnazjalistów (stołówka wspólna), czy też Młodszemu, który ma gumowe ucho i koło sklepów obleganych przez lokalnych kiperów przechodzi. A panowie prowadzą burzliwe dyskusje nie zwracając uwagi na otoczenie. Owszem, wydaje mi się, że spora część wiców umyka młodszemu czytelnikowi, ale nie na tyle dużo, żeby nie czerpało radochy z lektury :)

      Usuń
    4. Ale JO nie rzuca mięsem. Chodzi o etos (uliczno-cwaniacko-obcesowy). "Ja cię sunę!" na ulicy to jednak co innego niż w literaturze. Ale mnie mierzi chamska ulica.

      Usuń
    5. Czy ja wiem? Mnie jakoś to cwaniactwo chyba umknęło. Zresztą, dopóki nie przechodzi w knajactwo, to niech sobie będzie. Odrobina cwaniakowatości i obcesowości nie zaszkodzi. A może jednak? :)

      Usuń
    6. Żeby nie było. Specjalnie napisałem "cwaniakowatości", żeby odróżnić od cwaniactwa właśnie. U JO widzę raczej to pierwsze :)

      Usuń
    7. Zatem mówię - drugi tom dla starszych dzieci, które same sobie przeczytają te teksty i nie będę musiała ich sączyć swoimi ustami. Muszę ci powiedzieć, że gdy zaczęłam czytać ówczesnemu ośmiolatkowi, to nie mógł się otrząsnąć, tak był skonsternowny.

      Usuń
    8. U swojego siedmiolatka konsternacji nie stwierdziłem. Młodszego nie liczę, bo on raczej przelotem :)

      Usuń
  5. Fisiów czytaliśmy z wielką przyjemnością, na głos i w trójkę:-) Ale to już było dość dawno, teraz moje osobiste smoki pogoniłyby mnie z taką książką, nie chcą też, żebym im czytała na głos:-( Młody smok pochłania za to "swoje" książki w ilościach hurtowych, starszy utknął na "Władcy pierścieni", ale mu idzie jak po grudzie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Bartek, po początkowym zrywie samoczytelnictwa, oklapł i nasilił ataki pod hasłem: "Tato, poczytaaaaaaj!". Przy takich książkach jak "Pompon", nie mam nic przeciw, ale już taki "Hobbit" mnie wykańczał. Całe szczęście zaplątał się gdzieś w stercie i na razie nie wraca :D

      Usuń
  6. A ja ten tego, nie mój target jeszcze, ale się wpiszę, bo się lubię u Bazyla wpisywać, potem tyle maili mi przychodzi, milusio :)
    Smoki są fajne. Oprócz Tabalugi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A skąd te maile? Rozumiem, że z subskrypcji, a nie o treści: "Nie czytaj tych dubów smalonych, które zagrożeniem są okrutnym dla prawdziwej krytyki literackiej!!!"? :D A co do targetu, to ani się obejrzysz, a będziesz miała w ręku "Pompona ...". Z Tabalugą zaś, to kojarzy mi się jedynie TO.

      Usuń
    2. :) Z subskrypcji.
      A skojarzenia, hehe, owszem, słuszne.

      Usuń
  7. zaczytałam nią "moje"świetlicowe dzieciaki, ba sama się zaczytałam, teraz po feriach będziemy pruli przez drugą część:) i o dziwo nie mogę się sama tego doczekać! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, jakże ja bym tak chciał rozruszać naszą świetlicę :( Przyjdzie jednak poczekać do wiosny, bo na razie sam się rozruszać nie mogę.
      PS. W sobotę zwlokłem parę nowych rzeczy z WBP i mam nadzieję, że moje wewnętrzne ja pozwoli je tu przedstawić :)

      Usuń
    2. poczytaj z dzieciakami "Uroczysko"C. Meloy - mnie ta książka zadziwiła i zachwyciła:) zobaczę jak zareagują na nią "moje" dzieciaki:)- mam nadzieję, że bardzo dobrze, jak nie to się na nie obrażę:P i będę im jeszcze więcej czytała.
      a w świetlicy mojej wprowadziłam po prostu poranki z książka, które o dziwo się przyjęły - choć początkowo nie sądziłam, że długo przetrwają, teraz stały się tradycją

      Usuń
    3. W opisie "Uroczyska" czytam o 12letnich bohaterach, więc chyba jednak za wcześnie :( Ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ojciec wziął i przeczytał. Prewencyjnie. Na przyszłość. A może nawet z przyjemnością :P Co do świetlicy, to chciałbym zrobić COŚ, tylko jeszcze nie wiem co to ma być. Ale myśl się krystalizuje :)

      Usuń
  8. Bardzo lubimy Pompona, myślałam, że druga cześć też będzie rewelacyjna, jednak nie podbiła serca moich starszaków z taką mocą jak pierwsza :)
    pozdrawiamy
    m.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli, być może, jest coś w tym co wyżej pisała Pani Zorro :)

      Usuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."