W gąszczu komentarzy pod jeżycjadowym wpisem momarty, autorka wyznaje, że: "Mężczyźni czytający Jeżycjadę to dla mnie zjawisko trudne do pojęcia." i pyta, co prawda nie mnie in personam, ale przecież co mi szkodzi wmieszać się w sprawę, "(...) za co Ty lubisz Jeżycjadę?". No właśnie, za co ja właściwie lubiłem pierwsze cztery tomy, bo tyle zdążyłem w 2007 roku przeczytać, cyklu? Bo że lubiłem, to pamiętam, ale reszta ... Podpierając się zatem protezą w postaci archiwum grupy książkowej, na której się kiedyś udzielałem, pozwalam sobie wrzucić stare teksty, które, być może, pomogą odpowiedzieć nam wszystkim na dręczące nas pytania.
"Szósta klepka"
Z książkami/cyklami, które mają bliżej niesprecyzowany status "kultowych", jest zazwyczaj tak, że dzielą czytelników na dwa obozy. Bezwzględnie oddanych fanów i równie fanatycznych wrogów. Zazwyczaj nie ma obozu centrowego, żeby użyć politycznego języka.
Zachęcony wielowątkowymi dyskusjami na pl.rec.ksiazki, sięgnąłem po pierwszy tom "Jeżycjady", z którą, zaznaczam od razu, nie miałem okazji zetknąć się w bardziej odpowiednim do tego rodzaju lektur, wieku. Przeczytałem i zgodnie z tym co na wstępie, muszę się ustosunkować. Więc prosto z mostu - przepadłem.
Historia poznańskiej rodziny Żaków wciągnęła mnie do tego stopnia, że gdyby nie obowiązki, podejrzewam, że zostałaby "połknięta" za jednym posiedzeniem. Teksty, sytuacje, ogólna atmosfera domowa opisana w "Szóstej ..." i mój faworyt - Bobek, który przebija "Satyrę w krótkich majteczkach/spodenkach (?)" pamiętaną z "Kobiety i życia", składają się na fantastycznie lekką, pełną ciepła książkę.
No dobra, ja tu gadu gadu, a tu trzeba lecieć po "Kłamczuchę"! Polecam!
Zachęcony wielowątkowymi dyskusjami na pl.rec.ksiazki, sięgnąłem po pierwszy tom "Jeżycjady", z którą, zaznaczam od razu, nie miałem okazji zetknąć się w bardziej odpowiednim do tego rodzaju lektur, wieku. Przeczytałem i zgodnie z tym co na wstępie, muszę się ustosunkować. Więc prosto z mostu - przepadłem.
Historia poznańskiej rodziny Żaków wciągnęła mnie do tego stopnia, że gdyby nie obowiązki, podejrzewam, że zostałaby "połknięta" za jednym posiedzeniem. Teksty, sytuacje, ogólna atmosfera domowa opisana w "Szóstej ..." i mój faworyt - Bobek, który przebija "Satyrę w krótkich majteczkach/spodenkach (?)" pamiętaną z "Kobiety i życia", składają się na fantastycznie lekką, pełną ciepła książkę.
No dobra, ja tu gadu gadu, a tu trzeba lecieć po "Kłamczuchę"! Polecam!
"Kłamczucha"
Każdy z nas kiedyś kłamał. W czasach młodości łgaliśmy więcej, w dorosłym życiu, nauczeni doświadczeniem, że kłamstwo ma krótkie nogi, mniej (choć są wyjątki). Ale rzadko zdarza się, żeby ktokolwiek wywindował sztukę mówienia nieprawdy na takie wyżyny jak Aniela Kowalik, mieszkanka Łeby i główna bohaterka "Kłamczuchy" M. Musierowicz.Książka ta, choć doprawiona dydaktycznym smrodkiem, to jednak nie tylko napomnienie dla domorosłych blagierów, ale również opowieść, jaka to drzewiej młodzież bywała. Z racji braku platform cyfrowych, komórków i innych internetów, kierowała swe myśli ku innym, dla dzisiejszej przyszłości narodu, nudnym rzeczom. Takim jak teatr, takim jak rozmowy przy herbatce z cytrynką (jak była), podróże autostopem, takim jak prywatki, czy w końcu jak zwykłe ludzkie współistnienie oparte na kontakcie innym niż wirtualny (tak, tak, były takie czasy).
Dobrze by było, żeby przeczytali ją młodzi ludzie z syndromem sms-owego kciuka. Ot, żeby poznać alternatywy, dla "puszczania sygnałków", "czatowania na onecie" i innych XXI-wiecznych rozrywek. Ale oni na wzmiankę o książce pytają czy ma dzwonki w mp3. Podsumowując - miła to lektura, choć po trosze smutna, kiedy uświadomimy sobie, że to se ne vrati.
PS. Najgłośniejsze wybuchy śmiechu towarzyszyły pojawieniu się na scenie Mamerciątek. W ogóle akapity z najmłodszą progeniturą podobają mi się najbardziej, ale to pewnikiem przez moje skażenie, świeżym jeszcze, ojcostwem.
"Kwiat kalafiora"
Kolejny tom "Jeżycjady" za mną. W końcu doczekałem się spotkania z rodziną Borejków, o której, również tu na pl.rec.ksiazki, często słyszałem. Spotkałem ją i... wsiąkłem. Nie bez znaczenia był tu pewnie fakt, że jestem jedynakiem wychowanym przez mamę i pewną tęsknotę za taką borejkowską, liczną i wręcz idealną rodziną, gdzieś tam w sobie od zawsze nosiłem ;)No właśnie. Bo "Kwiat kalafiora" to powieść, nazwijmy ją na moje potrzeby, familijna. Ciągle nieobecny duchem, ale kochający swe cztery córy, filozof - tata Borejko. "Cicha bohaterka", która swą, godną podziwu, troskę o wymienioną wyżej czeredkę, przypłaca wrzodem i pobytem w szpitalu - mama Borejko. No i dziewczyny: Gaba, która przechodzi przyśpieszony kurs dorosłości, Ida, targana sercowymi rozterkami nastolatka, Nutria, lubiąca kąpiele, młoda dama, która mówi o sobie w rodzaju męskim i w końcu Pulpa, uroczy bobas przeprowadzający eksperymenty z zatapialnością przedmiotów (Głupi piniondz bo tonie). Wszyscy uzupełniają się nawzajem, kochają, nad "mieć" stawiają "być", rozmawiają ze sobą, słowem tworzą esencję rodzinnej atmosfery, w którą aż przyjemnie się zanurzyć. No i się zanurzyłem. I polecam. I marzę, że mój dom będzie emanował podobną do borejkowskiej atmosferą.
"Ida sierpniowa"
Ponieważ ominął mnie był w pacholęctwie, to zawsze kiedy znudzę się tzw. "dorosłą" lekturą, z niekłamaną przyjemnością zagłębiam się w kolejny tom, mającego swoich wiernych fanów, cyklu "Jeżycjada". Tym razem kryska przyszła na "Idę sierpniową".
Podobało się? Ba! A dlaczego? Otóż, chociażby z powodu głównej bohaterki, rudowłosej Idusi Borejko, która uciekłszy z rodzinnych wczasów pod chmurką, wraca do Poznania i rzuca wyzwanie zjawisku zwanemu - samodzielność. Aż mi się przypomniało jak to, nastolatkiem będąc, z braku mamusi i wrodzonego lenistwa, żywiłem się pięć dni parówkami.
Poza tym podoba mi się ten nienachalny dydaktyzm autorki. Walka pewnych wzniosłych ideałów z chamstwem i kultem pieniądza i innymi zjawiskami, które w opisywanych czasach tylko kiełkowały (z różnych powodów), a w chwili obecnej rozkwitły. Dlaczego jeszcze? Z powodu: uroczej pary staruszków, przypomnienia młodzieńczych porywów serc i tej miłej, rodzinnej atmosfery domu państwa Borejków, do którego kuchni tak chętnie zaglądam.
A zatem. Robić mili Państwo herbatkę z konfiturą, pod kocyk i do lektury.
A zatem. Robić mili Państwo herbatkę z konfiturą, pod kocyk i do lektury.
Nie wiem czy w czymś pomogłem, ale kompilując ten nikomu w sumie niepotrzebny tekst, nabrałem ochoty na kontynuację. Czyli pożytek jakiś jest.
Bardzo dobrze, że skompilowałeś, to wreszcie Momarta uwierzy, że facetom też się JEżycjada może podobać. Chociaż z powodów zupełnie innych niż podoba się młodym damom:) Zauważ, że ani razu nie wspomniałeś wątku romansowego: tylko humor i obyczaj, czyli to, co faceci lubią najbardziej u Małgorzaty Musierowicz :))
OdpowiedzUsuńJest co prawda wzmianka, że cykl przypomniał "młodzieńcze porywy serc", ale rzeczywiście jakoś te wszystkie układy uczuciowe poszły bokiem :) Jak dla mnie humor i rodzinna atmosfera, to największe plusy.
UsuńTo mnie "młodzieńcze serc porywy" też poszły bokiem:)) Co do plusów, to mamy pełną zgodność. Byś "Opium w rosole" przeczytał, bo jestem ciekaw, czy by Ci się spodobało.
UsuńBym może, ale nie wiem kiedy i w związku z tym nie obiecuję. Blisko mam po, bo sąsiadka zza ściany ma wszystkie MM, więc jak mnie najdzie to zapukam :)
UsuńNie pali się:)
UsuńBez przesady z tym uogólnianiem :-) przeczytałem (za młodu) "Kwiat kalafiora" i na tym poprzestałem, chyba jak większość facetów :-)
UsuńPod "faceci" podstaw sobie "faceci, którzy przeczytali i postanowili przedłużyć znajomość z książkami MM" :P
UsuńTo zmienia postać rzeczy i zapewne znacząco ogranicza zbiór :-).
UsuńNo niestety, ogranicza:)
UsuńWidać dopiero po trzecim krzyżyku przestaje się szufladkować młodzieżówkę na dziewczyńską i chłopacką :P Po Siesicką też sięgnąłem niedawno, wcześniej nie znawszy, chyba że tylko z tytułu hitu, czyli "Zapałki na zakręcie".
UsuńI jak wrażenia po Siesickiej? Ni cholery nie pamiętam, o czym ona pisała, nigdy nie robiły na mnie jej książki większego wrażenia.
UsuńChyba nie bez powodu porównywałem do Jeżycjady, choć to akurat, zdaje się, nie była młodzieżówka?
UsuńPierwsze widzę ten tytuł w ogóle:)
UsuńJa też pierwsze widzę, choć Siesicką czytywałam, tyle że bez specjalnych zachwytów.
UsuńTak sobie jeszcze pomyślałam, że wyszłam na straszliwą szowinistkę i w zasadzie to zupełnie nie rozumiem, jak to możliwe że jako dziewczynka zaczytywałam się w Szklarskich, Verne'ach, Nienackich, że o "Wyspie skarbów" nie wspomnę:P
W sumie to miłe, że wreszcie ktoś inny wyszedł na szowinistę, a nie ciągle kolega Bazyl i ja:D
UsuńJuż nie przesadzaj, akurat Wam chyba takich zarzutów nikt nie stawiał. Bo zresztą, co to za szowiniści, co czytają Jeżycjadę!:D
UsuńAkurat nie stawiał:P Bazyla niedawno jakaś feministka mało nie zjadła jednym kłapnięciem, a i mnie, nie chwaląc się, zaatakowano po linii gender :D
UsuńBazylu, ja również z chęcią przeczytałabym Twoją opinię na temat "Opium w rosole", zwłaszcza że to chyba najlepsza książka z cyklu (chociaż czy przy tylu świetnych tomach, o których mowa powyżej, można z pewnością stwierdzić, która część jest najlepsza?...).
Usuń@ZwL, momarta Na mnie nie patrzcie. Dostałem w ramach DKK, przeczytałem i powodowany skojarzeniem, przywołałem :)
Usuń@momarta Mam wrażenie, że to jednak bardziej działało w tę stronę niż w drugą. Ja na przykład do dziś jestem czytelniczym prawiczkiem, jeśli idzie o Montgomery. Mary Poppins zdaje się liznąłem, a "Tajemniczy ogród" znam z ekranizacji :(
@Eireann Znajdę jakiś jesienny wieczór i postaram się uczynić zadość prośbie :D
Może się podobać, może. Mój mąż też lubi Jeżycjadę. I też poznał ją już jako dorosły facet. "Noelkę" przeczytaliśmy nawet kiedyś wspólnie na głos, jako odtrutkę na życiowe problemy, które nas kiedyś oplotły swoimi mackami.
OdpowiedzUsuńKitek tak się wciągnął w Lackberg na zmianę z Akuninem, że aż się boję proponować wspólne czytanie Musierowicz, bo kto wie, jak zareaguje po takich krwawych kawałkach :D Ale rzeczywiście, książki MM, mocno moim zdaniem odrealnione, mogą być czytelniczym balsamem, gdy w życiu źle.
UsuńMiej się w takim razie na baczności :)
UsuńMusierowicz przede wszystkim jest balsamem. Bo już na przykład taka Ewa Nowak i "seria miętowa" (znasz? jak nie to spróbuj, kolejna babska seria młodzieżowa, którą podczytuje mój mąż), niby podobny zamysł, ale jednak bardziej psychologia wyłazi z każdego kąta.
Na Ewę Nowak byłem już za stary, bo zaczęła tworzyć po 2000, ale skoro warto, to kiedyś spróbuję. Hmm, kiedyś :(
UsuńTo ja widać też za stara jestem. Dobrze, że mi mówisz. ;)
UsuńCzuję się wzruszona, a zarazem bardzo ważna i wpływowa:)) Dzięki!
OdpowiedzUsuńWierzyć to wierzyłam, że facetom też się może podobać, ale byłam przy tym wielce zdziwiona (i dalej trochę jestem, żeby nie było!:P). Usiądę jednak w kąciku i pomyślę, to może mi przejdzie.
A teraz się przyznam, bo wczoraj odwagi mi zabrakło: za cholerę nie pamiętam Bobka:(((
No ale przecież Bobek wyrósł później na Baltonę, który z kolei przepoczwarzył się w statecznego Floriana Górskiego...
UsuńI rzeczywiście nie pamiętasz, jak na samym początku "Szóstej klepki" Bobek bawił się w Nerona i omal nie puścił z dymem mieszkania Żaków?
To ja dziękuję za inspirację, bo narobić się nie narobiłem, a słupki statystyk jednak lecą w górę :P Bobcia chętnie bym przedstawił cytatem, ale scena rodzinnego sądu nad małoletnim Neronem, ta o której pisze niżej anek, jest jednak dość rozbudowana. Nie pozostaje mi więc nic innego jak odesłać do źródła :D
UsuńEee, w trakcie mojego pisania "niżej" przeobraziło się w "wyżej" :D
UsuńUprzejmie informuję, że przeryłam biblioteczkę i nie znalazłam "Szóstej klepki". Rozpacz ma nie ma granic! Na pocieszenie przyniosłam sobie jednak "Opium w rosole":))
UsuńKiedy teraz poczytałam to, co napisaliście o Bobku, mroki niepamięci jakby się rozproszyły, ale tylko trochę. Na swoje pocieszenie mam tylko to, że Szóstą klepkę czytałam tylko raz, albo może dwa i naprawdę dawno temu...
Bobcio trafił nawet do podręczników języka polskiego! Mój syn miał w ubiegłym roku czytankę - fragment Szóstej klepki - obiad, na który byli zaproszeni przyszli teściowie Julii :)) A temat wiodący potem na lekcji to były dobre maniery przy stole :D
UsuńAaa, nie czekałem aż Bartek dotrze do właściwej klasy, bo to i zresztą nie wiadomo, czy fragment z Bobkiem będzie jeszcze w podręczniku i przypomniałem sobie sceny z jego udziałem. Znów się obśmiałem jak norka :D
UsuńNo i bardzo dobrze, że nie czekałeś, bo pewnie nie w każdym podręczniku jest Bobcio! Pamiętam, jak czytałam Szóstą klepkę pierwszy raz (dawno temu ;) i wtedy Bobek mnie przerażał, teraz uważam, że jest dobry na wszystko! ;))
UsuńFacetem nie jestem, ale wątki romansowe w pierwszych odcinkach "Jeżycjady" też zeszły u mnie na plan drugi. A "Szósta klepka" to mój numer jeden - chyba najbardzej dowcipna ze wszystkich tomów. Pamiętam, że chciałam zostać adoptowana przez rodzinę Żaków :)
OdpowiedzUsuńJak już chyba pisałem, rzeczywiście, domowy mir Żaków działał hipnotycznie i przyciągająco :)
UsuńMoim faworytem był Bobek ze swoimi myszami i pisankami z Hitlerem no i dziadek - też ciekawa osobistość:D
UsuńSwoją drogą w najnowszych tomach już mniej takich postaci. No, może jedynie Bernard Żeromski :)
Na razie spróbuję dotrzeć tam, gdzie ponoć według legendy i słów tych, którzy znają się na rzeczy, kończy się dobra MM :P
UsuńNo dobrze, przepadłam. Znaczy: entuzjastycznie się cieszę, że jest Was (patrz: mężczyzn lubiących Jeżycjadę) więcej! :D :D
OdpowiedzUsuńNie wiem jak reszta tych dziwnych gości od Jeżycjady, ale ja się cieszę, że Ty się cieszysz :D
UsuńPierwszy raz "Jeżycjadę" (tak gdzieś do "Opium w rosole") czytałam "na skakanego", czyli to co mi w ręce akurat wpadło. Później już wzięłam się systematycznie i po kolei przypominałam i doczytywałam nowe.
OdpowiedzUsuń"Kwiat kalafiora" uwielbiam, podobnie jak Gabrysię. Od początku natomiast nie lubię Idy, chociaż jej syn Józinek jest bardzo sympatyczny:)
Wydaje mi się, że jednak w przypadku cyklów, w których poszczególne tomy łączą się wydarzeniami lepszą opcją jest kolejność czytania. Ale upierał się nie będę :)
UsuńMasz jak najbardziej rację - dlatego po początkowym niechronologicznym spotkaniu z Borejkami podeszłam do sprawy systematycznie i zaczęłam "po bożemu" od "Szóstej klepki"...
UsuńA ja tak z innej strony, choć fanką Jeżycjady jestem wielką od dawna:) Czekam na wrażenia z lektury obecnie czytanej, która za mną "chodzi" (książka, nie recenzja). Pozdrawiam i z góry przepraszam za dygresję wtrąconą w wątek, jakby nie było, interesujący:)
OdpowiedzUsuńCiężko powiedzieć czy uda mi się coś mądrego, no dobra, bądźmy poważni, coś, o TTT napisać :)
UsuńBazyl! Jak ja dawno tu nie byłam ;) (tak, wiem, powinnam się wstydzić, albo najlepiej w ogóle się nie przyznawać, że zaniedbałam blogi literackie, a fe!)
OdpowiedzUsuńJeżycjadę też dobrze wspominam, właśnie te cztery pierwsze tomy, które opisałeś. I chociaż bardzo słabo je pamiętam, bo również delektowałam się nimi ładne kilka lat temu, to sentyment i dobre wrażenie po pani Musierowicz pozostało ;)
Mam nadzieję, że to był miły powrót i ponownie zapraszam w progi. A wstydzić się nie ma czego, w końcu jest do robienia tyle fajniejszych rzeczy niż czytanie cudzych wypocin :)
UsuńJest jeszcze przynajmniej jeden mężczyzna, który chyba przeczytał całą Jeżycjadę - współautor książki "Jeżycjada a sprawa polska: O powieściach Małgorzaty Musierowicz", notabene podobno całkiem niezłej. :)
OdpowiedzUsuńJest jeszcze Krzysztof Biedrzycki i jego "Małgorzata Musierowicz i Borejkowie" :)
UsuńBardzo dziękuję, to też może być ciekawe. :) Widziałam też opracowanie zbiorowe: "Między Bambolandią i Jeżycjadą: Małgorzaty Musierowicz makro- i mikrokosmos", ale tytuł lekko deprymuje. :)
UsuńLekko? Powiedziałbym, że działa odstraszająco:P
UsuńTymczasem będę zgłębiał źródła :D
UsuńMelduję się z obozu centrowego jednak, jak się mnie wydaje...
OdpowiedzUsuńJeżycjada to dla mnie Szósta klepka (Love Bobek!)i Ida sierpniowa. To lubię.
Kłamczuchę i Kwiat kalafiora i może jeszcze Brulion Bebebe toleruję.
Reszty mogłoby nie być.
Zwłaszcza tej XXIwiecznej.
O, popatrz! To idąc tym tropem niewiele mi już z Jeżycjady do czytania zostało :D
UsuńTo prawda. Po "Brulionie Bebe B." zaczyna się serial. A po "Kalamburce" Jeżycjada staje się po prostu żenująca.
UsuńZmiana systemu w 1989 roku ewidentnie autorce zaszkodziła.
"Kłamczuchę" czytałam dwukrotnie, a i kilka innych części Jeżycjady mam za sobą. Tylko problem pojawia się wtedy, gdy muszę przypomnieć sobie, które czytałam, a których nie... Było to dobrych kilka lat temu - w czasach, kiedy nie miałam jeszcze konta na LC, więc nie mogłam umieścić ich na półce "przeczytane". Nadrobię to, kiedy na świecie pojawią się moje dzieci, które będę zapoznawała z literaturą, czytając im. :)
OdpowiedzUsuńZ góry ostrzegam, że czytanie krótkich książek dla dzieci, a, nazwijmy je roboczo, pełnowymiarowych, to jednak różnica jest. Obiecałem sobie, że po czytanych właśnie "Kronikach Archeo" zarządzam strajk i jak się podoba, to niech sam czyta. Starszy znaczy, bo Młodszemu jeszcze trzeba :)
UsuńMoją przygodę z Jeżycjadą zaczęłam od "Idy sierpniowej" i mam do tej powieści duży sentyment. To jedyny cykl w Polsce, który tak pięknie promuje wartości rodzinne, ideę czytania i pozytywne podejście do życia
OdpowiedzUsuńAle, jak twierdzą niektórzy, troszkę w tym promowaniu niekiedy autorka popada w przesadę :)
Usuń"Ida sierpniowa" jest jedną z moich ulubionych książek z tej serii :).
OdpowiedzUsuńKiedyś zawzięcie czytałam każdy nowy tytuł Jeżycjady. Do dzisiaj sama ta nazwa wywołuje we mnie ciepłe uczucia. Przywołuje zarówno wspomnienia długich, deszczowych, jesiennych wieczorów, spędzonych z dobrą herbatą i książką, jak i wakacyjnego czytania w ogródku ;). Nieraz też zdarzyło mi się ukryć część Jeżycjady za podręcznikiem ;).
Przyznam, że zarówno najwcześniejsze, jak i najnowsze części nieco mniej mi się podobały, ale i tak uważam, że to bardzo wartościowa seria. Jeśli przyrównać ją do większości dzisiejszych młodzieżowych książek... Jak można by nawet porównać np. taką płaczliwą Bellę ze "Zmierzchu" do energicznych i silnych bohaterek Jeżycjady?
Witam w skromnych progach :D Mnie, jak już wspominałem, Jeżycjada w czasach szkolnych ominęła, ale przyznaję, że to całkiem sympatyczna lektura na niesympatyczne czasy. Przynajmniej ta jej część, którą przeczytałem :)
Usuń