poniedziałek, 4 listopada 2013

"Uczciwa oszustka" Tove Jansson

Mógłbym wymienić co najmniej dwa powody, dla których ucieszyłem się na wieść, że "Uczciwa oszustka" Tove Jansson będzie naszą lekturą klubową. Po pierwsze, intrygujący tytuł, który, co istotne przy różnych dziwacznych, translatorskich praktykach w tym względzie, jest wiernym przekładem oryginału. Po drugie, nazwisko autorki, bo w końcu jak to, Jansson bez Muminków?! Co prawda po wzięciu książki do ręki miałem chwilę zwątpienia, bo i czcionka duża i litery rozstrzelone, i stron mało, więc może z jakiejś popierdółki wydawca koniecznie chce zrobić książkę, ale już w trakcie lektury okazało się, że jednak nie. Dobre to, informuję tych, którzy nie lubią się rozczytywać w moich wypocinach.

Västerby to dziura, nie dość że zabita dechami, to jeszcze zasypana śniegiem. O dziurowatości wioski niech świadczy fakt, że gdyby nie specjalny goniec na nartach, to w zimowych miesiącach nie docierałaby tam nawet poczta. Miejsce, które wywołuje ponure skojarzenia, bo, jak przyznała się Sąsiadka, już od pierwszych stron myślała, że nie ma siły, ktoś kogoś musi zaciukać. I obstawiała, że to Katri Kling, miejscowa dziwaczka, przez lokalsów (a w szczególności dzieci), uznawana za czarownicę, utłucze drugą z bohaterek, Annę Aemelin, nobliwą i co istotne, bogatą, ilustratorkę książek dla dzieci. Nic bardziej mylnego. Jansson nie idzie na łatwiznę. Te dwie, jakże różne od siebie, osobowości, każda o totalnie odmiennym podejściu do życia, będą się ścierać, będą się od siebie uczyć, ale pozostaną przy życiu. No właśnie, podejście do życia. To na nim skupiła się nasza dyskusja. 

Katri, to osoba zorientowana na osiągniecie konkretnego celu. Chęć kupna łodzi dla niepełnosprawnego brata, którym się opiekuje, jest jej motorem napędowym. Wrodzone zdolności matematyczne i dziki gen przywództwa pomagają jej w realizacji precyzyjnego planu własnego autorstwa. Anna to jak gdyby negatyw Katri. Życie przecieka jej przez palce, nie interesują jej papierki, nie potrafi powalczyć o swoje, za zbędne uważa zadbanie o własne sprawy czy pomnażanie majątku. To co ma i do czego się przyzwyczaiła wystarcza jej w zupełności. Te dwie postawy, to jak dwa fronty powietrza o różnej temperaturze, więc przy spotkaniu nie obędzie się bez burzy.

Wychodząc od książki pogadaliśmy jak to jest u nas. I wyszło, że jestem Anną, która chciałaby mieć w sobie trochę więcej Katri, bo na dzisiejsze czasy lepszy jednak pragmatyzm niż bierne oczekiwanie co los przyniesie. Potem zeszło na Muminki i Brzechwę, bo porównywaliśmy jak pewien rodzaj dzieł nastygmatyzował oboje artystów.

Ale czy warto? Warto.

30 komentarzy:

  1. Nie przepadam za Jansson dla dorosłych, ale przemawia do mnie dziurowatość scenerii :P Mam nadzieję, że jednak czasem coś się dzieje, a nie jest to książka oparta wyłącznie na półsłówkach i znaczących spojrzeniach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że masz niejakie doświadczenia z taką prozą. Owszem jest spora dawka niedomówień, ale te dwa charaktery są tak zajmujące, że nawet mi to nie przeszkadzało. Zresztą odrobina tajemnicy, rzecz święta, zarówno w buduarze jak i w literaturze :P

      Usuń
    2. I z prozą, i z filmami, co to on zapala papierosa i rzuca jej przeciągłe spojrzenie, a ona daje mu w pysk. Nie lubię :) Ale jak charaktery dobre, to jakoś poleci.

      Usuń
    3. Ale czasem dawanie w pysk bez dawania wyjaśnień jest zabawne. Vide choćby Jack Sparrow na Tortudze :)

      Usuń
    4. Chwilę trwało, zanim skojarzyłem kto zacz pan Sparrow. Nie mówimy tu o dynamicznych filmach awanturniczych, tylko o smęcidłach psychologicznych:P

      Usuń
    5. A! Wybacz zatem, ale ja moralnego niepokoju mam w realnym życiu pod dostatkiem i nie szukam go dodatkowo w kinie czy literaturze. No, chyba że mnie najdzie :)

      Usuń
    6. Hehe, ja chyba w ogóle nic nie szukam w kinie, zważywszy nieznajomość Sparrowa:)

      Usuń
    7. Ale pewnie Hankę z Montany, to już znasz :P Ja tam jeśli chodzi o kino jestem baaaardzo do tyłu, a pierwsi "Piraci ..." lecieli ostatnio w TV i się jakoś wkręciłem, acz nie dotrwałem do końca :)

      Usuń
    8. Hankę znam tylko Mostowiakową:) Chwilowo dzieci zapewniają mi jedynie powtórki kucyków, a nie Hanię z Montany.

      Usuń
  2. Tak się zbieram do lektury tej książki i zebrać się nie mogę, Bardzo chcę ją przeczytać i mam nadzieję, że wkrótce mi się uda :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę, ale tylko trochę, spierałabym się, czy polski tytuł na pewno wiernie odzwierciedla oryginał. W wersji angielskiej the True Deceiver brzmi przecież inaczej. Może być tłumaczony jako prawdziwa oszustka i kto wie czy w ten sposób wierniej nie odzwierciedlałby treści książki . Jak byłoby ze szwedzkim tego nie wiem i pewnie się nie dowiem, dlatego też tylko ciut mam do tytułu polskiego zastrzeżenia. Sama książka świetna, nie ma dwóch zdań i daje spore pole do dyskusji i dywagacji, która z pan była większą i sprytniejszą oszustką :) Ciekawa jestem czy intryga psychologiczna wynagrodziła Twoim klubowiczkom brak zagadki kryminalnej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osoba Katri była na tyle zajmująca, że nie dość że wynagrodziła brak trupa, to jeszcze przyćmiła postać Anny. A tak w ogóle, to co masz na myśli pisząc "która z pan była większą i sprytniejszą oszustką", bo przyznam, że Anny nie postrzegaliśmy w tej roli, ale umknęło nam to być może przez fakt, o którym powyżej :)

      Usuń
  4. Zapamiętam sobie tytuł, a po drodze jeszcze "Lato" T. J. przeczytam w końcu. Mi tez się tylko z Muminkami kojarzyła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są aktorzy jednej roli, są pisarze jednej książki/cyklu. Aż mam ochotę na biografię Jansson, ale o tej Boel Westin słyszałem różne opinie :(

      Usuń
  5. Rozumiem, że rola Anny przypadła Ci do gustu także z uwagi na dwa przymiotniki, przy pomocy których ją opisałeś?:P
    Niechęć do książek o rozstrzelonym druku i wielkiej czcionce w pełni rozumiem, zwłaszcza gdy otacza je twarda okładka. Miło ze strony Naszej Księgarni, że nie robi ludzi w konia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie bym został nobliwym i bogatym człowiekiem, który może sobie olewać dbanie o stan swoich finansów. Niestety, jestem gołodupcem, który nie może, ale w swej niefrasobliwości, olewa. A okładki rzeczywiście, twarde. Dobrze, że między nimi coś, co mi się spodobało :)

      Usuń
  6. Duża czcionka to ukłon w stronę niedowidzących :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytnik to ukłon. W przypadku papieru, to najczęściej marketing zamieniający esej w książkę :)

      Usuń
    2. Agnes może mieć rację, przynajmniej gdy chodzi o niektórych wydawców. Sama widzę, że coraz trudniej czytać mi stare wydania książek, pochodzące z czasów gdy papier był na wagę złota, więc i odstępów między wierszami nie używano. A czytanie na czytniku męczy mnie jeszcze bardziej (nie mam, ale próbowałam na cudzym).

      Usuń
    3. Nie przeczę, że dobre światło międzywierszowe, to fajna sprawa i dlatego obstaję przy wyższości czytnika nad papierem, bo na kindlu to ja tym elementem rządzę :) A czy rzeczony czytnik testowy, to był czytnik z e-inkiem czy z LCD, a może tablet, bo to jednak znacząca różnica?

      Usuń
    4. Nie rozumiem co do mnie mówisz:( To nie był tablet, tylko takie cóś, sprowadzane z zagranicy, gdzie możesz sobie wyłączyć podświetlenie, żeby było bardziej naturalnie. I tak nie było, przynajmniej dla mnie.

      Usuń
    5. Czytnik to fajna sprawa, ale jeszcze nie dla każdego.

      Usuń
    6. @momarta Dopóki nie wiemy co to za sprzęt, dalsza dyskusja jest bezcelowa :D Mnie na kindlu serii 3 czyta się bardzo dobrze, ba, odnoszę nawet wrażenie, że szybciej niż z papieru. Możliwość robienia notatek ad hoc też jest fajną sprawą. No, ale wracając do tematu, "Uczciwa oszustka" ma przyjazne światło, więc możesz czytać klasycznie :)
      @Agnes Rozumiem, że piszesz o barierze finansowej? :)

      Usuń
    7. O finansowej też, ale i technologiczna jest - tak sobie myślę teraz o mojej mamie na przykład, czytnik chyba by jej nie odpowiadał. Używanie to jeszcze, ale obsługa... hm.

      Usuń
    8. Jak książka już wgrana, to co to za obsługa? :) Ale rozumiem sprawę, bo moja Mama przez ładny szmat czasu magnetowid wyłączała z gniazdka :D

      Usuń
  7. Po przeczytaniu Mamy muminków ciągnie mnie do twórczości Tove, zwłaszcza tej dla dorosłych. Zajrzę więc do tej 'Uczciwej oszustki'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jak biografia, bo różne głosy słyszałem :)

      Usuń
  8. Bazyl; a czy Anna nie oszukiwała wszystkich, łącznie z samą sobą, że jest słodką niewinną istotą jak jeden z tych puszystych króliczków które rysowała?

    OdpowiedzUsuń
  9. Brzmi zachęcająco (szczególnie przez, zakładam, dobrze wykreowane postaci).

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."