Zaprawdę niezbadane są ścieżki czytelnicze. Czytając eseje Asimova kilka razy natknąłem się na nazwisko Wodehouse'a i choć kiedyś już "Wielce zobowiązanego ..." czytałem, postanowiłem odświeżyć sobie lekturę.
Książka opowiada o nieprawdopodobnych perypetiach Bertiego Woostera, przedstawiciela arystokratycznych, angielskich sfer, lenia, wiecznego kawalera o, nazwijmy to wprost, raczej kurzym móżdżku. W rozwiązaniu jego problemów, do których w "Wielce ..." należą: wymiganie się od kilku małżeństw i od podejrzenia kleptomanii oraz pomoc w zapewnieniu swojemu przyjacielowi miejsca w parlamencie, pomaga Bertiemu jego wielce elokwentny sługa - tytułowy Jeeves. Obie postacie pojawiły się w literaturze na początku wieku XX, bo trzeba dodać, że opisywana tu książka jest chyba ostatnią z cyklu, co bynajmniej nie psuje przyjemności czytania. Tym bardziej, że tak dziwnej pary raczej ze świecą szukać.
Zabawne dialogi, powalające przemyślenia Bertiego, pięknie naszkicowane postacie z tzw. śmietanki, gagi sytuacyjne i ogólna kompozycja całości, sprawiają, że jest to wyborna lektura na poprawienie sobie nastroju.
Ja w każdym bądź razie polecam, bo parskałem przy czytaniu równie często, co leżący obok Kitek z "Trzema wiedźmami" w łapkach :D
Uwielbiam Jeevesa i Wodehouse'a. Przeczytałam dwie z trzech jego (wydanych w Polsce) książek, trzecia jest nie do dostania.
OdpowiedzUsuńTrzecia, tzn. która?
OdpowiedzUsuń"Dziękuję, Jeeves" - pierwsza z cyklu.
OdpowiedzUsuńhttp://www.allegro.pl/item462522904_wielce_zobowiazany_jeeves_p_g_wodehouse.html
OdpowiedzUsuńHehe, twoja recka :)
I w ten, dość śmieszny, sposób, stałem się klasykiem. Ale do pana Sprzedawcy pozwolę sobie sprokurować maila :)
OdpowiedzUsuńPS. Zastanowiłem się i stwierdziłem, że szkoda zachodu :D
A co chciałeś mu napisać?
OdpowiedzUsuńŻe kurtuazja wymaga zgody autora na publikację jego tekstu. Nawet tekstu tak nic nie znaczącego jak mój :)
OdpowiedzUsuńNo to napisz jednak.
OdpowiedzUsuńNiestety, przeczuwam walkę z wiatrakami :( Uznając, że nie warta skórka wyprawki, daję spokój. Niemniej przypomina mi to konieczność zamieszczenia info na blogu o niekopiowaniu tekstów :)
OdpowiedzUsuńNo tak, na blogu, ale one znajdują się też w usenecie i na biblionetce.
OdpowiedzUsuńEch, ten internet :) Trudno. Trzeba chyba machnąć ręką, bo z zamieszczania na prk nie zrezygnuję, tym bardziej, że grupa jakby w odwrocie :(
OdpowiedzUsuń