poniedziałek, 13 października 2008

"Wielkie solo Antona L." Herbert Rosendorfer


"Wielkie solo Antona L.", jak zapewniała okładka, miało być "żartem literackim, swoistą robinsonadą, napisaną z charakterystycznym dla Rosendorfera dowcipem, pomysłowością i darem zajmującego opowiadania (...)". Pomysł niewątpliwie jest, robinsonada i to swoista - owszem, ale z resztą pozwolę się nie zgodzić.
Pomysł fabularny - niezwykły. Każdy z nas słyszał z pewnością o tajemnicach Trójkąta Bermudzkiego, który w czasach popularności Dänikena, elektryzował społeczeństwo za sprawą niewyjaśnionych zniknięć załóg statków i innych niesamowitości. Teraz wyobraźmy sobie, że Trójkąt rozszerzył zasięg i "zniknął" wszystkie duszyczki na Ziemi, oprócz tytułowego bohatera, który nie dość, że nie wyróżnia się in plus z reszty społeczeństwa, to wręcz przeciwnie, jest człowiekiem raczej życiowo przegranym i gnębionym niezrozumiałymi, przynajmniej dla mnie, fobiami. Tak zatem, Anton L., austriacki urzędnik skarbowy, zostaje jedynym mieszkańcem naszej planety. Swoista robinsonada ;)
Niestety nigdzie nie mogłem się dopatrzeć dowcipu. Wręcz przeciwnie działania pozostawionego samemu sobie Antona napawały mnie raczej niesmakiem, czy wręcz obrzydzeniem i nie widziałem w nich nic zabawnego. Przemyślenia głównego bohatera również były dla mnie (z nielicznymi wyjątkami) tak irracjonalne jak większość jego działań.
No i gdzie ten dar zajmującego opowiadania? Jak czytam Hrabala, to zapadam się w snutą przez niego gawędę. A u Rosendorfera? Co się zacznę wciągać w jakiś wątek, rach, ciach, już się coś Antonkowi przypomniało. I tak ni z gruchy, ni z pietruchy lecimy w zupełnie inną stronę. Aż do zupełnie niezadowalającego mnie zakończenia. Makabra.

Jedyne co mi się w książce podobało, to możliwość skonfrontowania własnych odczuć na temat całkowitej samotności z tym, jak w tej niecodziennej sytuacji radzi sobie ktoś inny. Gdyby jeszcze ten "ktoś" był mniejszym oszołomem przyjemność z konfrontacji była by większa ;)

3 komentarze:

  1. Szukam tej książki bezskutecznie i w związku z tym mam pytanie. Co byś powiedział na oferte kupna tej pozycji? (tym bardziej, ze nie przypadła ci do gustu)? Wiem, ze odpisuję na post sprzed trzech lat, ale tak googlając w poszukiwaniu ''Wielkiego sola...'' trafiłem na twój blog

    OdpowiedzUsuń
  2. ad_t Przykro mi, ale egzemplarz był biblioteczny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż, rozumiem. Pozostaje mi szukać dalej...
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."