wtorek, 8 października 2013

"Kroniki Archeo. Skarb Atlantów." Agnieszka Stelmaszyk

Pamiętam jak dziś. To był maj, ale miast pachnącej Saskiej Kępy, ja i moi synowie mieliśmy okazję poznać zapach pustyni, na której, wraz z rodzeństwami: Ostrowskich i Gardnerów, krzyżowaliśmy niecne plany enigmatycznego Midasa. Wszystko skończyło się dobrze, klejnot Nefertiti, o który toczyła się rozgrywka, bezpiecznie trafił do muzeum, szwarccharakter rozpłynął się w powietrzu, a my zrobiliśmy sobie przerwę przed kolejnym tomem "Kronik Archeo". Jak się okazało nie tylko my odpoczywaliśmy, bo dzieciaki wraz z rodzicami, też. Ponownie spotkaliśmy się wszyscy na Krecie, gdzie słynni archeolodzy wraz ze swymi pociechami oddawali się błogiemu lenistwu. Do czasu ...

"Skarb Atlantów" to druga część cyklu, w którym wykreowane przez panią Agnieszkę łebskie małolaty przeżywają szereg przygód zwieńczonych odnalezieniem jakiegoś artefaktu. Tym razem pomocnikiem głównych bohaterów jest nie dziarska staruszka, a piękna, nastoletnia Greczynka (co implikuje oczywiście wątek romantyczny), która pomoże piątce poszukiwaczy rozwiązać tajemnicę starożytnej gemmy, przypadkiem znalezionej przez Bartka. W sumie nie ma co się dalej nad fabułą rozwodzić, bo schemat zastosowany przez autorkę jest podobny jak w tomie pierwszym, a podtytuł znakomicie informuje w jakiej scenografii rozegra się akcja i czego będzie dotyczyć.

Porozwodzić chciałbym się za to nad tym, co mnie, dorosłego czytelnika, w czytanej dzieciom książce irytowało. Bo plusy są niezaprzeczalne. Duża dawka wiedzy na temat kultury minojskiej, czy rozbudzenie żądzy przygód (niedzielna wizyta na pobliskim zamku odbywała się pod hasłem: "Co by było gdybyśmy ..., jak w Kronikach Archeo?") to tylko dwa z nich. A co z minusami?

Po pierwsze nie podobało mi się samo zawiązanie akcji. Dla młodego czytelnika jest, być może, dobrym, utwierdzanie go w przekonaniu, że Przygoda jest tuż obok nas, ale z drugiej strony piękny klejnot leżący obok drogi ... Sama zresztą przygoda, to właśnie takie pasmo zbiegów okoliczności w połączeniu z niesamowitym fartem, jakim cieszą się książkowi następcy doktora Jonesa, a który pozwala im (fart, nie Indiana) wywinąć się (oczywiście w ostatniej chwili) z rąk złoczyńców. Po drugie, zbytnia infantylizacja treści, która w szczytowej formie objawia się tym, że wykorzystana przez Midasa pani naukowiec w momencie, gdy dociera do niej prawda o zwierzchniku, kwili: "Co ja powiem mamusi?". Nie wiem, nie bywam w środowiskach akademickich, ale średnio mi to pasuje do kobiety z tytułem. Średnio mi też pasuje takie ciumcianie w treści, tylko dlatego, że odbiorca jest małoletni. Po trzecie ... No dobra, dość powiedzieć, że w kwestii oprawy graficznej nic się nie zmieniło.

To wszystko jednak furda i napisane w ramach próby uzmysłowienia ewentualnym rodzicom - lektorom, że to co nie podoba się im, niekoniecznie musi być minusem dla słuchacza. Bo prawda jest taka, że po przewróceniu ostatniej strony "Skarbu Atlantów" z miejsca zostałem zapytany o dostępność kolejnej części. Znakiem tego, ociec narzekają, a dziecko rwie się do czytania. Ale niech już sobie czyta samo, bo obawiam się, że lista moich smęceń przy każdym z tomów będzie taka sama.

PS. Książkę czytałem jako ebooka i nie wiem, jakość to digitalizacji czy specyfika mojego tabletu, ale rezultat był fatalny. Poprzecinane na pół zdania na końcu strony czy nie oblane tekstem ilustracje okropnie przeszkadzały w lekturze.

38 komentarzy:

  1. Któryś tom Kronik stoi u Starszej, wzgardzony zupełnie. Chyba jej podsunę, mówiąc perfidnie, że podobne do Kosika (sorry, Panie Rafale) :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błąd. Nie wolno dziecku kłamać. No, przynajmniej jeżeli o książki chodzi :P A tu kłamstwo byłoby ewidentne.

      Usuń
    2. Wzdech:( Ta metoda naprawdę działa, bo problem jest z nakłonieniem do zaczęcia czytania, potem - jak dzieło fajne - to samo leci. No to sorry Pani Stalmaszyk.

      Usuń
    3. A może Starszej nie przypadło do gustu bo ona jest dziewczynka?
      My z Piotrkiem czytaliśmy już wszystkie dostępne tomy i bardzo mu sie podobały. A w szkole to też tylko chłopcy po "Kroniki" sięgają, dziewczynki zdecydowanie wolą "Klub Tiary" (czy jakoś tak...) - cykl o szkole dla księżniczek...

      Usuń
    4. No skądże:P Ona patrzy na okładkę, zerka wręcz, i wydaje wyrok:P Dlatego trzeba się ostro namęczyć, żeby zechciała chociaż zajrzeć do środka, bo wtedy bardzo często zaskakuje i potem jest zachwycona:)

      Usuń
    5. Żadne księżniczki w grę nie wchodzą. Ani wróżki. Ani czarodzieje, Ani smoki. Nie, bo nie:P

      Usuń
    6. @ZwL Ale dlaczego sorry. Zrób pogadankę o zaletach poszerzania horyzontów czytelniczych i wychodzenia poza utarte szlaki. Masz gadane, wierzę w Ciebie. Swoją drogą ciekaw jestem Jej zdania na temat tego jak Kroniki wypadają w zestawieniu z Felixami :)
      @anek7 Wiesz, że coś w tym może i jest. Trzej pytający mnie o Kroniki czytelnicy, to byli faceci :)

      Usuń
    7. Staaaryy, ile ja takich pogadanek wygłosiłem? I co? I psu na budę, tyle że se ojciec pogadał. Nie, bo nie, gust własny, cud, że się dała w tego Kosika wkręcić:) Ale podsunę myśl o dokonaniu porównań, może chwyci przynętę:)

      Usuń
    8. W ojca się wdała :P Ja też cenię sobie własny gust, nieważne że kiepski :D A wracając do tematu, to dziwne, że magia okładki nie działa, bo akurat tę część szaty graficznej serii uważam za całkiem udaną :)

      Usuń
    9. Wcale się nie wdała, ja wchodziłem do biblioteki, brałem stąd dotąd, a za tydzień kolejne pół półki:D Spróbuję rozłożyć to Archeo w jakimś strategicznym miejscu. Za to jak dotąd najlepszym sposobem na zaciekawienie dziecka było chicholenie się nad książką i okrzyki w stylu "zobacz jaki śmieszny obrazek":))

      Usuń
    10. No i masz tego efekt w postaci sklerozy czytelniczej :) A córa wykuje sobie na blaszkę i do czterdziestki będzie rzucać cytatami bez powtórek :D

      Usuń
    11. Tiaaa:P Ja sobie też wykułem na blaszkę parę tytułów, Lesia na przykład, Kwiat kalafiora, Czterech pancernych...

      Usuń
    12. Sam widzisz, wykuje i przejdzie dalej :P

      Usuń
  2. @ZWL Całe lata unikałam Bunscha jak zarazy, bo mi się nie podobało... nazwisko autora ;)
    @Bazyl - ebooka zareklamowałabym, tylko po co, kiedy przeczytany :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D Bunscha to i ja unikałem, pojęcia nie mam czemu:P

      Usuń
    2. @monotema Tylko, że jak już pisałem, może to specyfika mojego sprzętu. Z drugiej strony ebook powinien być tak przygotowany, żeby bezproblemowo dać się odczytywać na wszystkim.

      Usuń
  3. Pani naukowiec została wykorzystana przez Midasa i kwili?!? Czy to jest aby na pewno książka dla dzieci? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A myślałem, że to ja jestem specem od takich skojarzeń :) A dwuznaczność niezamierzona i uściślam, rzecz dotyczy wykorzystania jako siły fachowej. A, gwoli ścisłości, pani chlipała nie kwiliła, a wynikało to z faktu, że zdążyła się była pochwalić mamusi, że będzie sławna i bogata. A tu lipa :D

      Usuń
    2. Skojarzenia? Ależ skąd, to wszystko przez to, że teraz jest u Ciebie mniejsza czcionka i tak jakoś mi się wyrazy same ułożyły. :D

      Usuń
  4. A ja coś pani Stelmaszyk nie mogę. Może i Starszy by przeczytał, ale co biorę do ręki, to mnie odrzuca. Może to zaraza jakaś?
    Jeśli zaś o rodzicielskie wybrzydzanie idzie i o to, gdzie mają je dzieci, mogę dodać że Starszy zapytał mnie dziś, kiedy kupię mu wszystkie następne części "Piątki z Zakątka". Uch!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja, przyznam szczerze, po dwóch przeczytanych paszczą tomach, też nie i dlatego zarządziłem strajk. Podoba się, czytaj sam. Trochę żal mi Szymka, ale ten z kolei wciągnął się w inne kroniki, Spiderwick, więc jakoś przeżyje. To nie zaraza, to po prostu nie jest kraj dla sta..., znaczy książka dla ... :) A co do gustów, to jak to jest, że tyle razy przywołujemy de gustibusa, a sami, w sumie na siłę, próbujemy go u dzieci naginać do własnego widzimisię? :P

      Usuń
    2. A Spiderwick lepsze? Wprawdzie dzisiaj przyjdą kolejne części Narnii, więc na jakiś czas mam spokój, ale myślę nad podstępnym planem czytelniczym na kolejne miesiące.
      I nie wiem jak Ty, ale ja nie naginam, tylko delikatnie sugeruję. Dziś nawet pójdę z nim do biblioteki, niech własnymi ręcami wypożyczy kolejne części twórczości pani Drzewieckiej i mnie w to nie miesza (ja tylko za jakiś czas pokiwam głową i powiem: "a nie mówiłam?":P)

      Usuń
    3. Spiderwick prościutkie i też jadące schematem, ale Młodszy słucha z otwartą paszczą i nawet pogadać o różnych mitycznych stworach ma życzenie, więc czemu mam mu żałować? Oczko wyżej (acz algorytm podobny), jeżeli chodzi o skomplikowanie fabuły postawiłbym Baśniobór. Co prawda dotarłem tylko do drugiego tomu (przekleństwo drugich tomów?!) i dalej mnie nie ciągnie, ale całkiem przyjemne :) Ja też sugeruję, ale chłopięta to przekory :) A to za jakiś czas, to pewnie będzie, gdy Twój Starszy zakupi wszystkie Ninjago :P

      Usuń
    4. U nas Młodszy ostatnio zarządza bunt książka za książką - chce słuchać albo bardzo prostych pozycji z obrazkami (typu Tpsia i Tymek, już nie mogę!), albo jakichś strasznych dziwactw. No, chyba żeby Ciekawskiego George'a, ale też już nie mogę, a najnowszej części jeszcze nie kupiłam. Skaranie boskie z tym najmłodszym czytelniczym pokoleniem!
      A czas potrzebny Starszemu chyba nieco przeszacowałeś. Dziś przywlókł do domu tę Drzewiecką, a jakże, po czym w pół godziny przeczytał połowę drugiej części, odgrażając się że wstanie rano wcześniej i dokończy. Chyba muszę udać się na rodzicielskie przeszkolenie czytelnicze, bo to wszystko zdecydowanie nie na moją głowę:(

      Usuń
    5. Strasznie jestem ciekaw tych dziwactw, przytoczysz przykłady? :) A z czasem, to chodziło mi raczej o Twoje "a nie mówiłam", które, wydaje się, będzie musiało poczekać :D

      Usuń
  5. Za namową Najstarszej próbowałam przebrnąć przez pierwszy tom, ale poddałam się w połowie. Młoda przeczytała wszystkie z biblioteki i czeka na kolejny, który chyba lada chwila. Nuda, przewidywalność i ta szata graficzna kojarząca mi się z Martynką... Jakoś pani Stelmaszyk do mistrzów literatury bym nie zaliczyła. Nie wiem czemu, przez pewien czas myliłam ją z Agnieszką Błotnicką, ale wątpliwa przyjemność kontaktu z Archeo wszystko mi wyprostowała.

    OdpowiedzUsuń
  6. Toteż wyraźnie zaznaczyłem, że to wszystko o czym piszę nie podobało się mnie. Bartek, któremu dziś przyniosłem tom trzeci minął właśnie setkę stron i odgraża się, że po kąpieli jeszcze poczyta. Co więcej, stwierdził: "Ależ te kroniki wciągają!" :) I dopytuje o leżącego na półce "Felixa ...", czy to dla niego. I choć widzę to co i Ty widzisz, to jednak z powodów powyższych raduje się serce, raduje się dusza :D
    PS. A propos ilustracji, to czy czytałaś moją notkę o pierwszych kronikach? :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam, właśnie doczytałam i widzę, że się rozumiemy. :D Co zaś się tyczy radości związanej z tym, że dziecię jednak czyta, to może bym na to umiała spojrzeć podobnie, gdyby miała lat kilka, a nie jedenaście. W tym wypadku chodzi mi raczej po głowie marnowanie czasu na bądź co bądź trochę miałki produkt. Ale nie odzywam się, grzecznie wypożyczam z biblioteki i uznaję, że jedni czytają Pudelka a inni Kroniki Archeo. Każdy ma prawo do swojego czytadła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starszy ma lat osiem i dotychczas, będąc zepsutym przez głośne czytanie, awersję do samodzielnej lektury, więc każdy jej przejaw, cieszy. A Kronik tak do końca bym nie skreślał, bo mogą być początkiem flirtu z historią w szerszym niż kronikowe wydaniu :)
      PS. Starszy wczoraj pytał czy przeczytam tom trzeci. Odparłem, że nie. Drążył temat pytając o powody, więc odpowiedziałem, dodając że gdybym był w jego wieku pewnie pochłaniałbym w tempie ekspresowym. Przy okazji sprzedałem parę informacji o Panu Samochodziku :D

      Usuń
    2. Oczywiście przerysowuję. Uznaję potencjał wiedzy drzemiący w serii i mam nadzieję, że coś jej w głowie zostanie. Ale przyznaj, że lecą na łatwy lep i to trochę boli.
      Pan Samochodzik już u nas chodził chyba dwa lata temu. Skończyło się na jednej książce. Może młodszy chętniej podchwyci.

      Usuń
    3. No lecą. Dużą rolę w tym leceniu, mają niestety te nieszczęsne ilustracje, na które my psioczymy, a których kolorki przyciągają dziecięta do Kronik. Z drugiej strony, czy wszystko co my w tym wieku wchłanialiśmy było takie bez skazy? Niech czytają, a my miejmy nadzieję, że dobry gust przyjdzie z czasem. U mnie co prawda nie przyszedł, ale ... :P

      Usuń
  8. My na razie kończymy pierwszy tom, który to spowodował większe zainteresowanie starożytnym Egiptem w ogóle. Jest więc jakiś plus ;) Sama historyjka główna rzeczywiście może przewidywalna i banalna, ale dla nas rodziców, dla dzieci na pewno mniej albo wcale ;) A ilustracje rzeczywiście 'Martynkowe', za to te ciekawostki na marginesach już całkiem, całkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozostaje mi się tylko zgodzić z taką opinią. Tym bardziej, że Bartek w weekend wchłonął dwa kolejne tomy i rozpoczął Diamentową dolinę :)

      Usuń
  9. Bazylu wszystko ok? Uściski posyłam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej, a czemu pytasz?? :D

      Usuń
    2. Jakoś tak mi przyszło do głowy, że może niemoc jakaś, bo tyle dni bez wpisu ;)
      Nie chciałam być wścibska, przepraszam. Ale ta jesień jakaś taka...

      Usuń
    3. Eee, to zwykły leń i wyjałowienie mózgowe związane z pracą i codziennym czynnościami. Jak siadam do kompa, to jedyne co mogę, to poklikać w różne głupkowate linki :) Jesień nie rzutuje :D

      Usuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."