Do 25 października chyba jeszcze można, ale radzę Ci, żebyś w wieczór wyborczy trzymał rękę na pulsie, a właściwie na myszce, i - w określonych cyrkumstancjach - skasował ten wpis;). Chociaż z drugiej strony myślę, że Twój blog o życiu za kratami i pracy w kamieniołomach cieszyłby się pewnym powodzeniem, więc może jednak niczego nie usuwaj;).
No to jak tak, to ja wieczorem wrzucam zdjęcie słoja z jeżynówką, Wy przynosicie sałatki i wywalam (do skasowania) z tytułu tego żebrzącego o uwagę wpisu. Zresztą, to od dziś będzie wpis motywujący w chwilach, gdy niechciej podniesie łeb :D No i komentarzy szkoda by było :)
Coś mi się wydaje, Bazylku, że wakacje - nie tylko mnie - rozleniwiły :) Czy nie powinniśmy, zatem, skorzystać z... kramerowej sugestii: "Do roboty, do roboty"? :)
Co do smaku, to zdania są podzielone. Na podstawie degustacji przy pomocy łyżki stołowej stwierdzam, że jest wytrawna, taka jak chciałem i omnomnom, natomiast Kitek odmawia dalszego spożywania :D Dlatego pierwszy nastaw zasypałem 0,5 kg cukru i zobaczymy co będzie po zaspirytusowaniu :D
Ze zgrozą stwierdzam, że 1,5 litra jeżynówki, to będzie kropla w morzu potrzeb. Czy tam potrzebujących :) Całe szczęście zasypałem jeszcze raz cukrem i będę próbował stworzyć wersję damską napitku :P
Już za chwileczkę, już za momencik, że tak polecę klasykiem :) Niech tylko zdjęcie słoja spłynie na serwer. Ale jak ktoś tam co ma za pazuchą, to nie krępować mi się tu :D
Chciałem się pomizdrzyć, popatrzeć w puste miejsce na komentarze i zapaść w sen zimowy, ale odzew przerósł moje oczekiwania i dziś wieczór mam randkę z klawiaturą :P
Bazyl, tu się tak nie da. Zrobiłam tak w zeszłym roku, jaki to smutek, jak mało komentarzy, a tu bach! - po postem 101 odpowiedzi. I cała iście szatańska intryga idzie się ciąć. I trzeba się znowu zabierać do roboty ;) Wilcy, nie ludzie :D
Jestem, ale na imprezę się nie piszę - procenty za szybko uderzają do głowy ! Co z tym Simmonsem, czytać czy nie czytać ? "Hyperion" kusi, 'Terror kusi".. Warto zaryzykować ? tommy
Ekonomia w spożyciu, zazdroszczę :) A co do Simmonsa, to się nie wypowiem, bo jeszcze nawet "Terroru" nie zacząłem. Chodzę wokół, bo wszędzie pienia i straszenie, że jak zassie, to nie puści, a ja mam weekend pracowity :) To nie są tanie rzeczy, więc jak masz skąd pożyczyć i nie ryzykujesz kieszenią, to chyba warto :P
Dwa słoje?? :P Cóż może być milszego, niż nowy czytelnik, który przypadkiem załapał się na próbę reanimacji zakurzonego zakątka sieci? Witaj zatem w gronie blogowych nekromantów :D
Ja tam bym się na Twoim miejscu poczuła sfrustrowana: nic nie napisałeś, a tu ilość komentarzy idzie w setki:P Czyżby to test przed planowanym przebranżowieniem bloga na typowy, klasyczny i w ogóle lajfstajlowy? A u nas na razie wyłącznie porzeczkówki w dwóch odmianach, przy czym do jednej trzeba jutro dolać, a drugą trzeba za tydzień zlać, brr!
Wkrótce napiszę o książce i wszystko wróci do normy :) A że, jak zdecydowana większość rodaków, znam się na wszystkim i na temat wszystkiego mam opinię, to kto wie. Może i lajfstajl. A potem przebojem w soszial i na koniec książka :P Straszne te nalewki, nie? Tyle wokół nich chodzenia, a potem jeszcze pić trzeba. Ale mają jedną, niezaprzeczalną zaletę. Bez względu na postępowanie z nimi, zawsze się, skubane, udają i nigdy nie marnują :D
Książka, koniecznie napisz książkę! Możemy nawet w duecie, chcesz?:P Ja w nalewkach debiutuję, poniekąd z musu, gdyż albowiem porzeczki obrodziły w tym roku i po dwudziestym piątym kilogramie odmówiłam dalszego ich przecierania celem zrobienia dżemów bez drażniących dziecięce podniebienia pesteczek. Na razie dolałam i zbieram siły przed pierwszym w życiu zlewaniem. Najbardziej męczące jest to, że tyle trzeba czekać aż się zrobią:(
@momarta Nie wystarczy, że znów chcę katować okoliczną ludność swoimi wypocinami? W krótkiej notce mój knajacki styl jest jakoś do zniesienia, ale książka?! Za miętkie mam serduszko :P A co do nalewek - a tam trzeba :P @Aine Może być "1001 sposobów jak porzucić bloga"? :P
Butelka raz wypadła z rąk opata pijanego w sztok - już nie był w stanie zbawiać dusz - w butelce był mszalnego litr (najdostojniejsze spośród win), uliczny ją spowijał kurz.
Podniosłem ją ostrożnie, nadziei pełen, że życzliwe czyjeś gardło wspomoże przy niej mnie. Jedna z perwersji gorszych, jakie zna ten świat to chować w domu coś, co ma tak boski smak.
Pierwszy pokazał plecy mi, zmierzywszy przedtem wzrokiem złym, drugi burknął, że: "Taki gbur w domu niech se chla, a nie tu", trzeci chciał wylać mi na łeb calutkie wino (żart, że hej!), a czwarty - to naprawę szczyt - poszedł policji szukać w mig.
Bo nastał bardzo dziwny czas i jesteś podejrzany drań, chcąc w szyję z nieznajomym dać - świat upadł tak nisko, że strach. toteż najdostojniejsze z win spłukało gardła kilku glin, rozpili ten mszalnego litr - skandal i wstyd.
Bo tych miernych i średnich na pęczki dookoła. To, co kiedyś zwało się księgarnią, jest obecnie zawalone grejami, kolorowankami i pseudoliteraturą z wydawnictw, gdzie partycypuje się w kosztach produkcji. w&w
Nie rozdzierajmy szat! Kiedyś na poczcie też się nie kupowało rajstop, a teraz już tak :P A dobrą literaturę można nabyć na alle w cenie od 1 zeta wzwyż. I w sumie nie wiem co słychać w stacjonarnych księgarniach, bo książki kupuję wyłącznie via Sieć :)
Jest, jest.;)
OdpowiedzUsuńNie masz nic ponad wierność weteranów. I weteranek też :D
UsuńMelduje się kolejna weteranka:).
UsuńZ niejednego bloga się razem czytało :D
UsuńA pewnie :P
OdpowiedzUsuńA ponoć nie ma na tym świecie nic pewnego :P
UsuńWięcej wiary w ludzkość :P
UsuńOstatnie doświadczenia z ludzkością jako taką, odarły mnie ze złudzeń :P Ale fajnie, że ktoś tu jeszcze zagląda :)
UsuńW kwestii uchodźców ludzkość się podzieliła, w kwestii bloga Bazyla widzę jednomyślność :D
UsuńI to jest, jak mawia Mort z Pingwinów, podejrzane :P
UsuńTo jest wyraz nadziei stęsknionych ludzi:)
UsuńZaraz, jak to było? Wybacz im, bo nie wiedzą ... etc.? :P
UsuńWiedzą, wiedzą, więc się nie opóźniaj i dawaj z notką.
UsuńPozostając w klimatach biblijnych mógłbym zapodać ten tekst o odsuwaniu kielicha, ale teraz takie czasy, że nie wiem czy można :P
UsuńDo 25 października chyba jeszcze można, ale radzę Ci, żebyś w wieczór wyborczy trzymał rękę na pulsie, a właściwie na myszce, i - w określonych cyrkumstancjach - skasował ten wpis;). Chociaż z drugiej strony myślę, że Twój blog o życiu za kratami i pracy w kamieniołomach cieszyłby się pewnym powodzeniem, więc może jednak niczego nie usuwaj;).
UsuńI tak już Google zindeksowało :P
UsuńUuu, jaki profesjonalny słój, pozazdrościć :D
Usuńczęstujesz czy tylko drażnisz?
Usuń1.5 litra na circa 40 osób? Serio pytasz?! Pewnie, że częstując, drażnię :P
UsuńEj, no co to za pytanie?
OdpowiedzUsuńKontrolno testujące. I badające w jakie obszary zapomnienia wpadłem :D
UsuńAleż z Ciebie, kokiet.;)
UsuńZ tego słynę. I z głupkowatych tekstów, których ostatnio nie piszę. O książkach i nie tylko :P
UsuńOj tam, oj tam.;)
UsuńCo ma nie być :)
OdpowiedzUsuńHerr Jesas! (zostało mi po ostatnim czytaniu "Lalki"), ile luda :D
UsuńJest :P
OdpowiedzUsuńJest Aga, znaczy blog dycha. Potrzebuje tylko garści nikomu niepotrzebnych przemyśleń polekturowych do pełnej reanimacji :D
UsuńJest.
OdpowiedzUsuńŁomatko. A imię ich Legion czy coś :)
UsuńImie ich czterdziesci i cztery, az sie zawahalam, czy taka piekna symetrie psuc, ale obecnosc zglaszam :)
UsuńZ moimi komentarzami się nie liczy, ale dzięki za troskę o estetykę tego szarego miejsca :)
UsuńNiektórzy zaglądają :)
OdpowiedzUsuńJacy niektórzy? Elita :D
Usuń:)
OdpowiedzUsuń:D
UsuńNikogo nie ma w domu 😜
OdpowiedzUsuńNie wiem czy nie wolałem "Daszeńki" :P
UsuńTu, czyli gdzie?
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłem zbyt mocny w filozofii :)
UsuńCzytam, więc jestem?
UsuńA nie, nie, to nie tak szło!
Nawet nie leżało tak.
Jerzy -nówka własnej roboty? :)
Spółka autorska z Mamą. Mama dostarcza owoc, ja nastawiam :)
UsuńTłum, panie dziejku, tłum.
OdpowiedzUsuńDziki! Ale w swej dzikości bardzo kurtularny :D
UsuńNi ma :/
OdpowiedzUsuńI nie bedzie :D
UsuńNie strasz :)
UsuńTeraz to już strach odmówić :D
UsuńJest, jest! a bo co?! :-)
OdpowiedzUsuńSprawdzam obecność, leczę kompleksy, wystawiam się pod głaskanie. I takie tam :P
UsuńO widzę parę znanych osób :-)
OdpowiedzUsuńRozumiem, że po retorycznym pytaniu kontrolnym zaczniesz nas Terroryzować?
Raczej możecie być narażeni na bliski kontakt z przerażającą grafomanią. W sumie, to prawie terroryzm :P
UsuńMelduję się! ;)
OdpowiedzUsuńKu chwale Śmieciuszka!!! :D
UsuńZaglądam często. I płaczę, gdy nie ma nic nowego. ;)
OdpowiedzUsuńMirka
Kobiece łzy. Czyż mogę dalej pozostawać nieczułym łotrem? :P
UsuńNie możesz !
UsuńPowiem więcej - nie chcę :)
UsuńObecna! :)
OdpowiedzUsuńKurczę, u mnie w szkole to zawsze było "Jestem". :)
UsuńNo ba.
OdpowiedzUsuńChyba "be". Be, Bazyl, be :P
UsuńZgłaszam obecność :)
OdpowiedzUsuńOdnotowałem. I czuję się troszkę przygnieciony ilością osób tu zaglądających mimo trupiej atmosfery ostatnich tygodni :)
UsuńBazyl robi imprezę, wbijamy!
OdpowiedzUsuńNo to jak tak, to ja wieczorem wrzucam zdjęcie słoja z jeżynówką, Wy przynosicie sałatki i wywalam (do skasowania) z tytułu tego żebrzącego o uwagę wpisu. Zresztą, to od dziś będzie wpis motywujący w chwilach, gdy niechciej podniesie łeb :D No i komentarzy szkoda by było :)
UsuńPopieram! Absolutnie nie kasować! :)
UsuńZamiast sałatki fasolka po bretońsku może być?
Nie chcąc wyjść na grymaśnika, powiem - może. Co tam dwa dni z fasolką, czy cztery :D
UsuńAle moja dopiero będzie dziś robiona, czyli imprezka na cztery dni się szykuje? ;-)
UsuńJak będzie piknie, to i do niedzieli może być :) A liczyłem dwa dni z fasolką w realu. Znaczy wczoraj i dziś :D
UsuńFasolka lepsza odgrzewana!
UsuńSię wie :D
UsuńCoś mi się wydaje, Bazylku, że wakacje - nie tylko mnie - rozleniwiły :)
OdpowiedzUsuńCzy nie powinniśmy, zatem, skorzystać z... kramerowej sugestii: "Do roboty, do roboty"? :)
I tak do 67 roku życia? :P A dopiero potem na blogerską emeryturkę, spijać fejm i cieszyć się uzbieranymi darami losu :D
UsuńJestem!
OdpowiedzUsuńAnonimów ci u mnie dostatek, ale i Ciebie przyjmę. Witaj! :)
Usuńno ba, rssy wciąż działają ;)
OdpowiedzUsuńCzyli prawdą jest, że się w Sieci nic nie ukryje. Nawet moje zbijanie bąków :D
UsuńTu poczta głosowa. Nagraj wiadomość po usłyszeniu sygnału...
OdpowiedzUsuńRozmowa kontrolowana ... rozmowa kontrolowana ...
UsuńSzkorbut, Szkorbut!
UsuńJest :)
OdpowiedzUsuńWszystkie ręce na pokład! Hejka :D
UsuńJestem, a co?
OdpowiedzUsuńCoś się szykuje?
Bazyl obiecuje słój z jeżynówką !
UsuńPóki co, wirtualny. Szkoda, że nie mam szofera na TK w październiku :(
UsuńZacny słój... A jaki piękniusi kolorek ma zawartość słoja owego...
UsuńCo do smaku, to zdania są podzielone. Na podstawie degustacji przy pomocy łyżki stołowej stwierdzam, że jest wytrawna, taka jak chciałem i omnomnom, natomiast Kitek odmawia dalszego spożywania :D Dlatego pierwszy nastaw zasypałem 0,5 kg cukru i zobaczymy co będzie po zaspirytusowaniu :D
UsuńJa się też w spisie powszechnym zgłaszam, że jestem!
OdpowiedzUsuńW przeciwieństwie do GUSu nie zadaję tysiąca dziwnych pytań :D
UsuńI ja :)
OdpowiedzUsuńMiałem większy zasięg rażenia kiczem, niż myślałem :P
UsuńHaloooo.... Się zgłaszam, choć dawno mnie tu nie było :)
OdpowiedzUsuńPaczpani, to zupełnie jak ja :D
UsuńZagląda się i czeka na nowe wpisy :D
OdpowiedzUsuńPewnie nie powinienem tego robić, ale będą. Uff, powiedziałem to, przepadło :)
UsuńO, widzę, że wbiłam w samą porę na imprezkę :D
OdpowiedzUsuńZe zgrozą stwierdzam, że 1,5 litra jeżynówki, to będzie kropla w morzu potrzeb. Czy tam potrzebujących :) Całe szczęście zasypałem jeszcze raz cukrem i będę próbował stworzyć wersję damską napitku :P
UsuńI jeszcze ja. To kiedy impreza, znaczy, ekhem, notka? :-D
OdpowiedzUsuńJuż za chwileczkę, już za momencik, że tak polecę klasykiem :) Niech tylko zdjęcie słoja spłynie na serwer. Ale jak ktoś tam co ma za pazuchą, to nie krępować mi się tu :D
UsuńOch. Jak dobrze, że aż tylu nas do tego miodu, bo jak nic nadużyłabym alkoholu pierwszy raz od niepamiętnych czasów...
UsuńA tak, to nie wiem czy choć smak poczujesz :) Ostatni to już chyba tylko słój wąchali :(
UsuńDzień dobry, dzień dobry :)
OdpowiedzUsuńDobry wieczór, dobry wieczór :D
UsuńNo jasne ;) Bardziej jestem tu, niż u siebie ;)
OdpowiedzUsuńTo może Wy zaczniecie pisać u mnie, a ja u Was. Urok czegoś nowego pozwoli nam popchnąć blogi do przodu :D Przynajmniej przez jakiś czas :P
UsuńJest to jakaś myśl. Potem to chyba outsourcing... ;)
UsuńGdybym jeszcze wiedział cóż to takiego jest :) Ale brzmi bardzo profesjonalnie :D
UsuńJa też jestem, ja też jestem! Wreszcie dotarłam do domu i mogę publikować komentarze, więc zakrzykuję - JESTEM! :) A będziesz pan coś pisał?
OdpowiedzUsuńChciałem się pomizdrzyć, popatrzeć w puste miejsce na komentarze i zapaść w sen zimowy, ale odzew przerósł moje oczekiwania i dziś wieczór mam randkę z klawiaturą :P
UsuńBazyl, tu się tak nie da. Zrobiłam tak w zeszłym roku, jaki to smutek, jak mało komentarzy, a tu bach! - po postem 101 odpowiedzi. I cała iście szatańska intryga idzie się ciąć. I trzeba się znowu zabierać do roboty ;) Wilcy, nie ludzie :D
UsuńPrawda? Znikąd pomocy dla starszego pana :(
UsuńPS. No i nauczka na przyszłość - nastawić więcej nalewek :D
A czy ona, ta jezynowka polezakowac troche nie musi? Nie znam sie na nalewkach, zawsze inni czestowali ;)
OdpowiedzUsuńTeoria mówi o kilku miesiącach, ale praktyka, w tej akurat materii, zazwyczaj przeczy teorii :P
UsuńJestem, ale na imprezę się nie piszę - procenty za szybko uderzają do głowy !
OdpowiedzUsuńCo z tym Simmonsem, czytać czy nie czytać ? "Hyperion" kusi, 'Terror kusi".. Warto zaryzykować ?
tommy
Ekonomia w spożyciu, zazdroszczę :) A co do Simmonsa, to się nie wypowiem, bo jeszcze nawet "Terroru" nie zacząłem. Chodzę wokół, bo wszędzie pienia i straszenie, że jak zassie, to nie puści, a ja mam weekend pracowity :) To nie są tanie rzeczy, więc jak masz skąd pożyczyć i nie ryzykujesz kieszenią, to chyba warto :P
UsuńWidzisz, jaki odzew:-) Czekamy na nowe!
OdpowiedzUsuńNiestety będzie stare, czyli zwykły bazylowy bełkocik :D
UsuńCóż może być milszego, niż słój jeżyn w alkoholowej zalewie, który wita Cię na blogu, pierwszy raz odwiedzanym? ;-) Dzień dobry!
OdpowiedzUsuńDwa słoje?? :P Cóż może być milszego, niż nowy czytelnik, który przypadkiem załapał się na próbę reanimacji zakurzonego zakątka sieci? Witaj zatem w gronie blogowych nekromantów :D
UsuńJa tam bym się na Twoim miejscu poczuła sfrustrowana: nic nie napisałeś, a tu ilość komentarzy idzie w setki:P Czyżby to test przed planowanym przebranżowieniem bloga na typowy, klasyczny i w ogóle lajfstajlowy?
OdpowiedzUsuńA u nas na razie wyłącznie porzeczkówki w dwóch odmianach, przy czym do jednej trzeba jutro dolać, a drugą trzeba za tydzień zlać, brr!
Wkrótce napiszę o książce i wszystko wróci do normy :) A że, jak zdecydowana większość rodaków, znam się na wszystkim i na temat wszystkiego mam opinię, to kto wie. Może i lajfstajl. A potem przebojem w soszial i na koniec książka :P
UsuńStraszne te nalewki, nie? Tyle wokół nich chodzenia, a potem jeszcze pić trzeba. Ale mają jedną, niezaprzeczalną zaletę. Bez względu na postępowanie z nimi, zawsze się, skubane, udają i nigdy nie marnują :D
Książka, koniecznie napisz książkę! Możemy nawet w duecie, chcesz?:P
UsuńJa w nalewkach debiutuję, poniekąd z musu, gdyż albowiem porzeczki obrodziły w tym roku i po dwudziestym piątym kilogramie odmówiłam dalszego ich przecierania celem zrobienia dżemów bez drażniących dziecięce podniebienia pesteczek. Na razie dolałam i zbieram siły przed pierwszym w życiu zlewaniem. Najbardziej męczące jest to, że tyle trzeba czekać aż się zrobią:(
To ja od razu zamawiam książkę takiego duetu! W ciemno! :)
Usuń@momarta Nie wystarczy, że znów chcę katować okoliczną ludność swoimi wypocinami? W krótkiej notce mój knajacki styl jest jakoś do zniesienia, ale książka?! Za miętkie mam serduszko :P A co do nalewek - a tam trzeba :P
Usuń@Aine Może być "1001 sposobów jak porzucić bloga"? :P
Jest, a czemu ma nie być? ;)
OdpowiedzUsuńBo ja wiem. Bo haki puste, a na półkach tylko kurz i nawet octu nie ma? :P
UsuńE, tam, ocet zawsze jest ;)
OdpowiedzUsuńW sezonie szału peklowania i kiszenia, nie zawsze. Przynajmniej w mniejszych miejscowościach :D
UsuńAż mi normalnie ślinka leci *_*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://shotsofthemoon.blogspot.com
Czyli nie będzie tak jak wieszczył bard Brassens?
UsuńButelka raz wypadła z rąk opata pijanego w sztok
- już nie był w stanie zbawiać dusz - w butelce był mszalnego litr
(najdostojniejsze spośród win), uliczny ją spowijał kurz.
Podniosłem ją ostrożnie, nadziei pełen, że
życzliwe czyjeś gardło wspomoże przy niej mnie.
Jedna z perwersji gorszych, jakie zna ten świat
to chować w domu coś, co ma tak boski smak.
Pierwszy pokazał plecy mi, zmierzywszy przedtem wzrokiem złym,
drugi burknął, że: "Taki gbur w domu niech se chla, a nie tu",
trzeci chciał wylać mi na łeb calutkie wino (żart, że hej!),
a czwarty - to naprawę szczyt - poszedł policji szukać w mig.
Bo nastał bardzo dziwny czas i jesteś podejrzany drań,
chcąc w szyję z nieznajomym dać - świat upadł tak nisko, że strach.
toteż najdostojniejsze z win spłukało gardła kilku glin,
rozpili ten mszalnego litr - skandal i wstyd.
:D
lekko spóźniona ale OBECNA! :-)
OdpowiedzUsuńWitam! Muszę dorobić trunku :D
UsuńDla mnie raczej coś z chmielu, poproszę :-)
UsuńAle nie o nalewkę na chmielu tu chodzi? :P Kiedyś nawet myślałem o domowym piwowarstwie, ale to jest jednak sporo więcej zachodu niż przy nalewkach :)
UsuńTrudno... w takim razie sięgnę do lodówki. Zdrowie! :-)
OdpowiedzUsuńNaleweczka zacnie się prezentuje. Może, dla odmiany, napiszesz coś o niezłej książce..
OdpowiedzUsuńw&w
Zbieram się w sobie :) I czemu o niezłej?
UsuńBo tych miernych i średnich na pęczki dookoła. To, co kiedyś zwało się księgarnią, jest obecnie zawalone grejami, kolorowankami i pseudoliteraturą z wydawnictw, gdzie partycypuje się w kosztach produkcji.
Usuńw&w
Nie rozdzierajmy szat! Kiedyś na poczcie też się nie kupowało rajstop, a teraz już tak :P A dobrą literaturę można nabyć na alle w cenie od 1 zeta wzwyż. I w sumie nie wiem co słychać w stacjonarnych księgarniach, bo książki kupuję wyłącznie via Sieć :)
UsuńA w stacjonarnych bida i obsługa, która nie zna autorów ! Dlatego też kupuję w sieci.
Usuńw&w
Ja się też zgłaszam, że....zaglądam i czytam o czym piszesz, niekoniecznie biorąc udział w rozmowie ;)
OdpowiedzUsuń:D Nie wiem czy jeszcze coś nalewki zostało, ale jakby co zlałem drugą porcję. Tę słodszą wersję :D
Usuń