poniedziałek, 7 listopada 2016

"Siła niższa" Marta Kisiel

Czy tęskniłem za Lichotką i za zamieszkującą jej kąty menażerią? Czy zadawanie samemu sobie pytań retorycznych, to objaw jakiejś choroby? Czy opłaciło się przez sześć lat opłakiwać ... Wychodząc jednak z zaklętego kręgu pytań wszelakich, pragnę zapewnić, że tak, tak i tak. Oto bowiem do rąk czytelników trafiła wyczekiwana kontynuacja "Dożywocia", która, moim skromnym zdaniem, podbije serca fanów, wywoła szereg sarknięć i prychnięć u tych, którzy twierdzą, że takie książki powstają niewiadomopoco (mówione na wydechu) oraz, daj Odynie Ałtorce, przywabi nowych fanów panimartowego pisania.

Przyznaję bez bicia, że początek był ciężki, bo też i trzeba było trochę czasu, żeby sobie przypomnieć nie zawsze łatwą sztukę rozkminiania barokowo piętrowych zdań. Nawet Kitek z niepokojem popatrując w mym kierunku dopytywał nieśmiało: "Nie śmiejesz się?". Ja sam zdziwiony, że rzeczywiście nie, szedłem na przełamanie i w końcu nadejszła ..., scena na strychu. Prosty! A potem w supermarkecie. Podbródkowy! I choć miałem z pośpiechu napisać, że "wreszcie poczułem się jak w domu", to po chwili zastanowienia uznałem, że pisząc to skłamałbym wierutnie. Bo tak naprawdę "jak w domu", to poczułem się przewracając ostatnią kartkę "Siły niższej". Do tej chwili czułom się zaś jak Licho i jego słowami mogłobym przemówić:

"Płakało długo i szczerze, z tęsknoty - za kojącym szumem lasu za oknem, za plumkaniem deszczu o taflę stawu, za rechotem żab i utopców, za stołem w kwiatki, za wszędobylskimi mackami Krakersa, za paniczem i jego atakami poezji, za depilowaniem skrzydeł na werandzie, za swoją przytulną gotycką wieżyczką. Krótko mówiąc, płakało za starą, dobrą Lichotką (...)".

Przyznać należy, że ryzykownym był ałtorski zamysł, żeby ten melancholijny sznyt, którym Terry Pratchett tak na serio zaczął przyprawiać dopiero ostatnie tomy świata Dysku, tu pierdyknąć już w drugiej odsłonie kilkunastotomowej serii. Bo choć można bawić się różnymi wcieleniami Brząszczyka, mieć zdrową bekę z zasadniczości Tsadkiela czy zamotania Romańczuka, że o wszelkich pociesznościach generowanych przez dożywotników nie wspomnę, to jednak ta powieść w swej podskórnej warstwie jest historią o życiu. Powtarzam, życiu, nie - Życiu. Takim zwykłym, a nie podręcznikowym, rodzicielstwie, odpowiedzialności za siebie i innych, małych szczęśliwościach i megawkurwach, o rachunkach do zapłacenia i tegesach do wypicia i innych takich, co to mamy ich pełno na co dzień. I tak jak w życiu, tak i podczas lektury "Siły niższej" nie będzie czasu na całodobowe szczerzenie ząbków, więc się na nie nie nastawiajcie (ja się nastawiłem, ale w trakcie czytania mi przeszło). Będzie i płacz (tak, Ałtorko, musiałem się tłumaczyć potomstwu z glutów i ócz wampirzych) i zgrzytanie zębów, a nawet trudna do pokonania chęć dania postaci literackiej w ryja. To spektrum wywoływanych uczuć świadczy o sile "Siły ...".

Zatem na chwałę Rudolfa Valentino, nurzać się kochanieńcy w karkołomnych figurach retorycznych, kichać w kluczowych momentach i tegesem, to kichanie, zgodnie z wielowiekową, narodową tradycją, leczyć. A w tzw. międzyczasie można: wikińskie grzechotki strugać, anime z Ghibli obejrzeć, poekspić w WoWie, w skata pociupać czy poezją romantyczną się napawać.

A kto tego zaproszenia nie zrozumie, to niech nawet kijem dwumetrowym, leszczynowym książki nie tyka, bo szans na ogarnięcie pierdolca łączącego fanów Marty Kisiel nie ma najmniejszych. No, chyba, że ta gadzina zjadliwa weźmie i nawet taką dostojną figurę z kijem, ale bez przegrody w dupie, weźmie i zarazi. Rzekłom, alleluja!


18 komentarzy:

  1. Och, Bazylu, jesteś pierwszym, co tę melancholię a la Pratchett zauważył. Pierwszym recenzentem, dodam :) I spłakałeś się we właściwym momencie, jak sądzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to jest proszę Szanownego Pana tak, że czytelnicy mają po lekturze "Dożywocia" mocno sprecyzowane oczekiwania. Ma być beka, ma być szaleństwo do wypęku i banan 24 ałers, przed, w trakcie i po lekturze. I tego w "Sile ..." szukają. Co więcej, znajdują. I ta radość z tego, że się znalazło, przyćmiewa spojrzenie na tę drugą część. A ja w pewnym momencie siadłem i pomyślałem o Konradzie: "Chłopie, jak ja Cię doskonale rozumiem".

      Usuń
    2. Weź się z czymś nie zgódź, bo powiedzą, żeśmy TWA i miodzimy po znajomości :P

      Usuń
    3. I tak powiedzą. A nie mogę się nie zgodzić, skoro też jestem Konradem :P

      Usuń
    4. Już sam proces zdobywania przedstawionego we wpisie autografu dużo może powiedzieć o sieci powiązań między inkryminowanymi personami. Ktoś to pewnie kiedyś wyśledzi i, kto wie, może będziemy wzmiankowani w jakimś programie informacyjnym :P
      PS. Tylko nie wiem jak Ty, ale ja akurat nie łapię oddechu w Tesco :)

      Usuń
    5. Autograf został uczciwie wystany w potężnej kolejce bez nijakiego kumoterstwa i zachodzenia od zaplecza. Uczciwość aż bije po oczach :)
      A Tesco się relaksuję tylko jeśli jestem tam sam.

      Usuń
  2. Och, wreszcie recenzja, która trafia idealnie również w moje odczucia. Co do Pratchetta takoż.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pratchett tak naprawdę posłużył tylko i wyłącznie do zobrazowania faktu, że podobnie jak u niego, tak i w powieści Marty, kiedy już opadnie brzuch po atakach śmiechu z co lepszych grepsów i nieprawdopodobieństw, na wierzch wyłazi fakt, że życie to dupek. Czasem łaskawy i od niechcenia rzucający okruch szczęśliwości, ale jednak dupek :P

      Usuń
  3. Mnie się bardzo bardzo. I też poczułam ściśnięcie w sercu na widok (oczyma duszy widziałam) Licha, takiego bardzo off. Och.

    Nic nie pisałam jeszcze, bo mnie trzyma. :P

    Ale już zdążyłam wymienić poglądy (to znaczy nie całkiem, bo on został przy swoim, a ja przy swoim) na temat redakcji i ogólnie języka w "Sile niższej".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kolegą, zapomniałam dopisać.

      Usuń
    2. Jak już pisałem powyżej, językowi czy redakcji nie jestem w stanie niczego zarzucić. No, może czasem z braku należytego skupienia musiałem wracać do co bardziej spiętrzonych zdań :P Co do treści zaś ... Marta trafia w czułe punkty i kolejnymi scenami pobudza wiele wyrzutów sumienia, których każdy zaganiany w dzisiejszym świecie człowiek i rodzic ma pod dostatkiem :(

      Usuń
  4. No właśnie!
    Dar obserwacji to ona ma.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam całą trylogię na liście do wypożyczenia! Koniecznie! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że pierwsza książka Marty jako próbnik, będzie wystarczająca. Albo polubisz, albo nie. No i, jednakowoż, nie jest to trylogia :)

      Usuń
    2. Nie trylogia? Widziałam trzy tytuły: “Dożywocie”, “Nomen Omen” “Siła niższa” - są powiązane?

      Usuń
    3. "Nomen Omen" to inna bajka, choć związana z "Siłą ..." cienką niteczką. Jaką, zobaczysz po lekturze :P Dwie pozostałe, to, mam nadzieję, zalążek sążnistego cyklu :P

      Usuń
    4. A, no to dobrze wiedzieć. Dzięki :-)

      Usuń

"Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników je zamieszczających. Prowadzący bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść tych opinii."